Co warto zobaczyć w Piemoncie? Ta kraina wina i trufli jest ciągle nieodkryta przez Polaków
Kiedy myślimy o tym, jaki region Włoch odwiedzić, Piemont raczej nie przyjdzie nam do głowy w pierwszej kolejności. Toskania, Sycylia, Rzym czy Wenecja to najsłynniejsze i najpopularniejsze kierunki we Włoszech. Niewykluczone, że Piemont wkrótce dołączy do tego grona. Ma bowiem wszystko, czego potrzeba, by przyciągnąć turystów – malownicze krajobrazy, urokliwe miasteczka, wyjątkową lokalną kuchnię, znakomite tradycje winiarskie. No i, czego nie należy pomijać, wyprawa do Piemontu nie zajmie nam dużo czasu.
Spis treści:
- Piemont – malownicza kraina Alp, wzgórz i jezior
- Wina w enotekach i muzeum
- Jak się zbiera trufle?
- Kuchnia piemoncka: czego warto spróbować?
Jak się dostać do Piemontu samolotem? Możemy polecieć bezpośrednio do Mediolanu, skąd na miejsce dojedziemy np. wynajętym samochodem. Inna opcja to lot z przesiadką do Turynu. Ta druga jest o tyle lepsza, że trafiamy od razu do stolicy Piemontu. Jest w niej co oglądać – choćby wspaniałe pałace, jak Pałac Królewski dynastii sabaudzkiej, muzea kinematografii i samochodów czy słynny Mole Antonelliana, wzniesiony w XIX w. budynek, który stał się symbolem miasta. Turyn jest również ważnym ośrodkiem przemysłowym, siedzibą takich firm motoryzacyjnych jak Fiat i Iveco.
Piemont – malownicza kraina Alp, wzgórz i jezior
Piemont położony jest w północno-zachodnich Włoszech. Graniczy ze Szwajcarią i Francją. To jedna z najbardziej uprzemysłowionych części Italii, co jednak nie odbija się na krajobrazie. Kiedy jedziemy z Turynu na południe, w stronę Barolo, miejscowości stanowiącej stolicę winiarską regionu, początkowo płaski teren szybko zaczyna się fałdować. Wzgórza rosną i stają się coraz bardziej rozległe, a na większości zboczy pojawia się winorośl.
Jest ich tak dużo, że momentami Piemont może nawet przypominać Toskanię. Jest jednak znacznie bardziej zielony i gęściej zaludniony. Niewielkie miasteczka sadowią się na szczytach większości wzgórz, oferując spektakularne nieraz widoki na rozciągające się poniżej w winnice. Jednym z takich miejsc jest przepiękna La Morra ze słynnym bezpłatnym tarasem widokowym. Rozciąga się z niego panorama stanowiąca kwintesencję pejzaży, jakie będą cieszyć nasze oczy w Piemoncie.
Wina w enotekach i muzeum
Podobieństwo z Toskanią jest jeszcze jedno. Piemont to także region o bogatej tradycji winiarskiej. Najsłynniejsze wina piemonckie to wytrawne czerwone Barolo oraz Barbaresco. Wina te powstają ze szczepu Nebbiolo, najważniejszego dla regionu. Inne szczepy czerwonego wina uprawiane w okolicy to m.in. Barbera i Dolcetto. Piemonckie wina są cenione przez koneserów, co znajduje odbicie w ich stosunkowo wysokich cenach. Jak smakują, można się przekonać, odwiedzając którąś z enotek w Barolo albo w okolicznych miejscowościach.
Barolo, jak przystało na stolicę regionu winiarskiego, ma własne muzeum wina – WiMu. Jest to jednak muzeum niezwykłe, jakiego próżno szukać na świecie. Mieści się w samym centrum miasteczka, w imponującym zamku będącym dawniej siedzibą arystokratycznego rodu Falletti. Muzeum WiMu zaprojektował François Confino, francuski architekt i scenograf, który ma na swoim koncie wystawy w Suzhop Science Museum niedaleko Szanghaju czy w Muzeum Historii Naturalnej w Los Angeles. We Włoszech Confino pracował również w Turynie. Jego projekty obejmują trasy wystawowe w muzeum kinematografii mieszczącym się w Mole Antonelliana oraz w MAUTO (Museo Nazionale dell'Automobile di Torino), muzeum motoryzacji.
WiMu pokazuje unikatowe podejście Cofino do muzealnictwa. Autor wystawy o historii wina zabiera nas w podróż, w której od czysto historycznych, naukowych czy gospodarczych informacji o winie i winiarstwie ważniejsze są nastrój i klimat. Muzeum obejmuje aż cztery piętra. Zwiedzanie zaczyna się od trzeciego i już w pierwszych salach, zanurzonych w mroku, uderza zamiar Confino – nie tyle podaje nam informacje, ile tworzy iście teatralną przestrzeń, w której opowiada nam oniryczną historię o klimacie, ziemi, jesieni i zimie, łagodnych wzgórzach Piemontu, winoroślach. W muzeum tym dosłownie się zanurzamy.
Niektóre sale zaskakują – jak wielka kuchnia obok pracowni artystycznej, pokazująca, że gotowanie też jest sztuką. Inne mają wydźwięk surrealistyczny albo przypominają scenografie z filmów Felliniego. Czerwone kotary, obite pluszem fotele, plakaty filmowe, obraz-ekran, na którym toczy się zakrapiana winem uczta – WiMu samo w sobie to dzieło sztuki, które może zmienić nasze wyobrażenie o tym, czym jest muzeum.
Jak się zbiera trufle?
Drugim produktem, obok wina, z którego słynie Piemont, są trufle. Na świecie znane są ich dwa rodzaje: białe i czarne, jednak w Piemoncie tak naprawdę rośnie aż 60 różnych trufli, z czego zbieranych jest dziewięć. Trufle to podstępne grzyby – rozwijają się tylko pod ziemią i nie ma żadnej szansy, żebyśmy znaleźli jakąkolwiek na powierzchni. W Piemoncie upodobały sobie wzrastanie w pobliżu korzeni drzew. Trzeba ich więc szukać na przykład pod dębami albo w charakterystycznych leszczynowych laskach, jakie często zobaczymy pomiędzy winnicami.
Oczywiście trufle to nie borowiki czy rydze – sami nigdy ich nie znajdziemy. Do tego potrzebujemy lokalnego przewodnika z wykupioną licencją na zbieranie tych grzybów. On zaś – specjalnie wyszkolonego psa, który w czasie spaceru wskaże miejsce rośnięcia grzyba.
Jak wygląda zbieranie trufli z psem? Do poszukiwania trufli używa się najczęściej suk. Psy są tu przyuczane do zawodu już od pierwszych dni swojego życia. Sokiem z trufli smaruje się matkom wymiona, dzięki czemu szczenięta kojarzą charakterystyczny mocny zapach grzybów ze wszystkim, co najlepsze: matczynym mlekiem, ciepłem i bezpieczeństwem. Zanim jednak wybiorą się ze swoim opiekunem na trufle, muszą przejść 2–3 lata szkolenia. Dopiero wtedy pies jest gotowy podjąć wyzwanie.
Trufle rosną pod ziemią, jednak na bardzo różnej głębokości. Może to być aż metr, ale równie dobrze tylko centymetr. Pies, który wyczuje truflę, musi więc wiedzieć, że nie wolno mu zbyt głęboko rozgrzewać ziemi, bo mogłoby to zniszczyć cenny grzyb. Dobrze wytresowane zwierzę sygnalizuje obecność trufli następująco – podbiega do drzewa, siada obok niego, delikatnie raz i dwa przeciera łapą ściółkę, a przy tym cały czas zachęcająco macha ogonem. Jest to wyjątkowo jasny sygnał, że w miejscu, w którym pies odsłonił ziemię, należy zacząć kopać.
Pomaga w tym krótkie metalowe narzędzie do rozgarniania gleby. Wśród mokrych brył ziemi trufli należy poszukiwać bardzo ostrożnie, jednak efekt będzie warty swojej ceny. Czarne trufle, które rosną przez cały rok, sprzedawane są na lokalnych targach za około 300–400 euro za kilogram. Znacznie od nich rzadsze i cenniejsze są białe trufle. Te rosną tylko od października do końca stycznia. Ceny za kilogram tych grzybów wahają się pomiędzy sezonami – w tym roku wynosiły 2700–2800 euro za kilogram.
Kuchnia piemoncka: czego warto spróbować?
Poza krajobrazami, winem, truflami, pięknymi miasteczkami i ciekawymi muzeami jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego warto odwiedzić Piemont. To lokalna kuchnia, na tyle dobra, że zdobyła sławę na całym świecie. Zawdzięcza ją nie tylko truflom, ale również nietypowym odmianom włoskich dań znanych z innych regionów Italii. To np. cieniutki makaron tajarin albo agnolotti (małe pierożki, piemoncka wersja ravioli). Makarony bywają podawane na specjalny przepyszny sposób – z masłem oraz szałwią. Piemont ma swoje własne rodzaje serów kozich i owczych – zupełnie wyjątkowy jest niebieski ser pleśniowy wyglądający jak gorgonzola, jednak zrobiony nie z krowiego, ale z koziego mleka. Fenomenalne są również ciasteczka z mąki z orzechów laskowych oraz lokalne miody.
Kuchnia piemoncka zdradza silne wpływy francuskie. Na przystawkę możemy dostać focaccię, jednak na stole nie należy wypatrywać oliwy – tej się tutaj nie stosuje. Natomiast tak jak we Francji podstawą wielu dań jest masło, śmietana oraz mięsa. Popularne są również flany oraz risotto, przyrządzane na bardzo różne sposoby – z truflami i winem albo – jesienią – z dyniami. Ciekawe miks sprawia, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, choć jednej rzeczy charakterystycznej dla Włoch w Piemoncie raczej nie uświadczymy. Tym czymś jest pizza.
Możemy za to natknąć się tu na coś, co absolutnie nie kojarzy się z Włochami, czyli na kraftowe piwo. W miejscowości Piozzo znajduje się Baladin – pierwszy włoski kraftowy browar. W Piozzo wpierw był piwny bar, zaś piwo, wzorowane na belgijskich, zaczęto warzyć dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Założycielowi browaru, Teo, udało się przekonać Włochów, że piwo można parować z posiłkami tak samo jak wino. W 2006 roku w Baladin wymyślono najsłynniejszą obecnie szklankę do piwa kraftowego na świecie – tak zwaną szklankę teku. Ma ona charakterystyczną rozwierającą się górną krawędź, którą można oprzeć o usta.
Źródło: National Geographic Polska.