Bieszczady zachwycają o każdej porze roku. Wiedzą o tym nie tylko turyści, ale także biegacze górscy. W czerwcu odważni mierzą się z dystansem ultra podczas kultowego już Biegu Rzeźnika (ci, którzy zaczynają swój romans z biegami górskimi mogą się skusić na Rzeźniczka). Jesienią z kolei Bieszczady przyciągają paletą barw i Maratonem Bieszczadzkim, który cieszy się coraz większym powodzeniem. Organizatorzy postanowili pokazać urok regionu w jeszcze innej odsłonie: zimowej. 25 stycznia odbędzie się pierwsza edycja Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego. O tym, czego się spodziewać po tej imprezie porozmawiałam z organizatorami: Mirosławem Bienieckim i Jakubem Lengiewiczem. Anna Szczypczyńska: Zimowy Maraton Bieszczadzki - w takiej odsłonie chyba po raz pierwszy będzie można pohasać po Bieszczadach? Skąd ten pomysł?

Mirosław Bieniecki:
Pomysł chodził nam po głowie już od paru lat. W ubiegłym roku zrobiliśmy rekonesans i stwierdziliśmy, że trzeba to zrobić. Bieszczady zimą to naprawdę specyficzny klimat: zupełne odludzie, piękne widoki i nieprzetarte szlaki. Po ubiegłorocznych doświadczeniach z próbą biegania po zimowych Bieszczadach zarzuciliśmy zamysł  puszczenia biegu po szlakach górskich. Przychylamy się tutaj do opinii GOPR-u, żeby specjalnie nie zachęcać turystów do tego typu niebezpiecznej formy aktywności bo GOPR i tak każdej zimy ma z takimi zabłąkanymi zimowymi łazęgami niestety zbyt dużo pracy... Stąd też powstał pomysł na bieg górski, ale wiodący drogami i stokówkami. Utwierdziło nas w tym pomyśle Nadleśnictwo Cisna, które zadeklarowało się jako partner biegu i obiecało przygotować trasę bez względu na warunki. Co do dystansu, to stwierdziliśmy że okrągły dystans maratoński zimą może być ciegawą ofertą dla naszych maratończyków.

AS: Na czym będzie polegać największa trudność tego biegu?


Jakub Lengiewicz: Nie przewidujemy żadnych trudności (śmiech). A tak na serio, do standardowego wysiłku maratonskiego dojdą jeszcze niska temperatura i przewyższenia, które mimo wszystko dadzą o sobie znać. Do tego dojdzie bariera mentalna, którą planujemy ustawić na 27 kilometrze. Będzie to możliwość skrócenia dystansu do około 30km i bycia sklasyfikowanym na tym krótszym dystansie – ciekawe ile osób się skusi :)

AS: Spodziewacie się bardzo niskich temperatur i trudnych warunków?

MB: W Bieszczadach najpiękniejsze jest to że są one zupełnie nieprzewidywalne. Spodziewać się można raczej aury zimowej ale, o ile nie zaskoczy nas jakaś śnieżyca, ekstremalnych warunków biegowych raczej nie będzie.

AS: A co z trasą? Z tego co widzę nie jest typowo górska.


MB: Tak jak mówiłem, trasa prowadzi drogami i stokówkami, czyli jest relatywnie "szybka" (jak na standardy górskie, ma się rozumieć). Suma podbiegów to niecałe 700m, ale między 15. a 23. kilometrem być może przyda się "jabłuszko" do zjeżdżania (śmiech). Na pewno, wzorem naszego ultra Maratonu Bieszczadzkiego, chcemy oznaczyć wszystkie kilometry trasy.

AS: Czy na punktach odżywczych dostaniemy coś innego niż w przypadku pozostałych biegów?

JL: Będzie zimno a wycieńczony wysiłkiem maratońskim organizm wiele gorzej reaguje na wyziębienie. Dlatego planujemy żeby dostępna była przede wszystkim ciepła herbata, a w szczególnych przypadkach będziemy próbowali ogrzewać zmarźluchów na różne inne sposoby (śmiech). No i oczywiście planujemy coś ciepłego do jedzenia i picia na mecie. Wiemy też, że Browar URSA przygotowuje na metę grzane piwo.

AS: Dlaczego warto zacząć rok od tego biegu?


JL: Z własnego doświadczenia wiemy jak trudno się doczekać pierwszych zimowo-wiosennych maratonów i półmaratonów – ZiMB jest właśnie pomysłem na spełnienie tych oczekiwań. Do tego dorzuciliśmy jeszcze okrągłą dychę (Zimowa Bieszczadzka Dycha czyli ZBiD) dla tych, którzy nie są gotowi na maraton, a chcieliby pobiegać zimą w Bieszczadzach. Z kolei w sobotę przed biegiem Nadleśnictwo Cisna organizuje też Bieg Narciarski Tropem Wilka.
W ogóle radzimy przyjechać całą rodziną i dobrze się bawić bo Cisna w ten weekend ożyje. Wspólnie z Nadleśnictwem planujemy przynajmniej dwa koncerty (Wiewiórka na Drzewie i Leniwiec), grill w nowo otwartej wiacie Nadleśnictwa,  no i oczywiście biegi dla dzieci organizowane przez Państwa Grabowskich z Fundacji Aktywne Trzemeszno, których wiele osób zna m.in. z biegów dla dzieci organizowanych przy ultra Maratonie Bieszczadzkim czy Biegu Rzeźnika.

AS: I kultowy Bieg Rzeźnika – doszły mnie słuchy, że w tym roku pojawią się nowości. Możesz zdradzić, co to będzie?

MB: W tygodniu przedrzeźnickim planujemy zorganizować dwie nowe imprezy: Bieg Rzeźnika Ultra na dystansie 134km (4100m D+) oraz trzydniową Rzeźnicką Etapówkę. Rzeźnik Ultra to trochę odpowiedź na oczekiwania niektórych zawodników, którzy miewali niedosyt po ukończeniu Biegu Rzeźnika Hardcore albo w ogóle w nim nie startowali z uwagi na (w ich mniemaniu) trywialność tego biegu (śmiech). Rzeźnicka Etapówka to dla nas wielka niewiadoma bo nie wiemy czy się przyjmie. Ale przede wszystkim będzie to chyba wielka przygoda dla tych, którzy podejmą się tego zadania żeby trzy dni pod rząd przeciągnąć się po kilkadziesiąt kilometrów przez góry. Bo łatwo jest się zmotywować do jednego startu, po którym jest zasłużone kilka dni odpoczynku. A tutaj trzeba będzie dzień w dzień motywować się od nowa żeby obolałe nogi zmusić do działania. Sami jesteśmy ciekawi jak to wszytko wypadnie, ale jesteśmy dobrej myśli :) Więcej na stronie biegu: http://maratonbieszczadzki.pl/bieg-rzeznika/zimowy-maraton-bieszczadzki/