Mityczny potwór pozdrawia wszystkich gości odwiedzających Kraków, ziejąc ogniem. Mowa oczywiście o smoku wawelskim. Legendę o nim znają chyba wszystkie dzieci w Polsce. Nie jest to jedyny bohater krakowskich opowieści. Ba, jest ich tyle, że miasto można zwiedzać właśnie szlakiem mniej lub bardziej znanych legend.

Pierwotnie legendy, tak jak mity, miały tłumaczyć pewne zastane już przez ludzi fakty i zjawiska w przyrodzie. Niektóre były też wariacjami na temat niejednoznacznych wydarzeń historycznych. Obecnie na legendy nie patrzy się już wyłącznie jak na historyjki dla najmłodszych. W końcu są ważnym elementem naszego folkloru i kultury. Nie dziwi więc, że współcześni artyści coraz częściej nawiązują w swoich pracach do legend i podań ludowych. Przykłady? Chociażby głośny film z 2015 r. „Córki Dancingu” czy nagrodzona Nike „Baśń o wężowym sercu albo Wtóre słowo o Jakóbie Szeli”. Z kolei jeszcze w tym roku na platformę Netflix trafi nowy polski serial „Krakowskie Potwory”. Zanim stanie się hitem, przypomnijmy sobie, jakie legendy są wciąż żywe w Krakowie.

Smok wawelski do dziś zieje ogniem

Smok wawelski w Krakowie / fot. Getty Images

Dla porządku zacznijmy od wspomnianego już smoka wawelskiego – ikony Krakowa. Potwora podstępnie pokonał dzielny szewczyk. Zabił barana, następnie wypchał go siarką i podłożył pod jamę smoka. Ten zjadł przynętę, a potem był tak spragniony, że pił wodę z Wisły aż pękł. O legendzie przypomina stojąca u podnóża Wawela rzeźba smoka zaprojektowana przez Bronisława Chromego.

Legenda o zaczarowanych gołębiach

Gołębie na krakowskim rynku / fot. Getty Images

Z Krakowem słusznie kojarzą nam się też gołębie – najwięcej jest ich na rynku, koło kościoła Mariackiego. Dlaczego akurat tam? Tłumaczy to legenda o księciu Henryku IV Prawym, który chciał zostać królem, ale nie było go stać na wykupienie poparcia u papieża. Zwrócił się więc o pomoc do czarownicy, a to zamieniła jego żołnierzy w gołębie. Ptaki poleciały na wieże kościoła Mariackiego i dziobiąc w mury świątyni, strącały na dół złote monety. W ten sposób książę uzbierał potrzebną sumę. Niestety, zanim zdążył dotrzeć do Rzymu, roztrwonił cały majątek. Do Krakowa nigdy już nie wrócił, a jego wierni towarzysze zaklęci w gołębie do dziś wyglądają go na rynku.

Legenda o wieżach kościoła Mariackiego

Kościół Mariacki / fot. Getty Images

Zostańmy na chwilę przy kościele Mariackim. Kiedy na niego spojrzymy, od razu widać, że wieże nie są równe. To dlatego, że według legendy budowali je bracia. Kiedy młodszy zorientował się, że wieża starszego jest wyższa, zabił go, bo nie chciał być gorszy. Morderstwo nie przyniosło mu jednak ulgi. Przeciwnie – wyrzuty sumienie doprowadziły do tego, że wbił nóż w swoje serce i skoczył z wieży. Legendarne ostrze do dziś wisi w Sukiennicach.

Legenda o żółtej ciżemce

Ołtarz Wita Stwosza / fot. Getty Images

Jednym z najciekawszych i najważniejszych obiektów w kościele Mariackim jest ołtarz Wita Stwosza. Legenda głosi, że współtworzył go wiejski chłopiec – Wawrzek. Ponoć sam król Kazimierz Jagiellończyk był pod wrażeniem jego pracowitości i talentu i w prezencie podarował mu żółte buciki. Wawrzek nie cieszył się nimi za długo. W dniu odsłonięcia ołtarza, kiedy wspiął się, żeby poprawić jeden z elementów, bucik zsunął się z jego nogi i spadł za konstrukcję. Odnaleziono go dopiero 400 lat później.

Legenda o czakramie

Wawel kryje sporo tajemnic / fot. Getty Images

To dość młoda i kontrowersyjna legenda. Wielu ludzi wierzy bowiem, że na Wawelu został ukryty jeden z siedmiu czakramów rozrzuconych po świecie przez hinduskiego boga Siwę. Magiczny kamień ma odpowiadać za dobrą energię odczuwalną na wzgórzu. Dyrekcja muzeum odcina się jednak od opowieści, twierdząc, że uwłacza religijnemu i historycznemu znaczeniu tego miejsca. Mimo to na Wawelu można od czasu do czasu spotkać pielgrzymujących hindusów i nie tylko.

Legenda o skarbach krzysztoforskich

Nieodłącznym elementem legend są skarby. Ten w Krakowie miał się znajdować w piwnicach pod pałacem Krzysztofory. Ponoć złota czarnoksiężnika Krzysztofa pilnował sam diabeł. Kiedy pewnego dnia kucharka przygotowywała obiad, kurczak uciekł z kuchni wprost do tajemniczych lochów. Kobieta złapała go i, jak się okazało, kurczak był tak naprawdę diabłem. Powiedział, że da kucharce skarb, jeśli ona daruje mu życie. Warunek był jeden: miała wrócić do kuchni bez oglądania się za siebie. Niestety ciekawość wygrała, a kiedy spojrzała w tył, złoto przemieniło się w śmieci.

Krakowskich legend jest oczywiście jeszcze więcej. Choćby ta o Wandzie, która nie chciała Niemca. Nie wszystkie są jednak powszechnie znane. Wiele z nich zostało też zapomnianych na przestrzeni wieków. Tym lepiej, że w popkulturze coraz częściej wraca się do korzeni naszego folkloru. Kto wie? Może jeszcze kiedyś wawelski smok i warszawska syrenka doczekają się międzynarodowej sławy?