Powszechna praca zdalna – lub, coraz częściej, hybrydowa – to wciąż nowe zjawisko, ale nie dla wszystkich. Cyfrowi nomadzi jeszcze na długo przed wybuchem pandemii pracowali z różnych miejsc na świecie. Nie wszyscy łączą podróżowanie z zarabianiem pieniędzy. Część cyfrowych nomadów wybiera konkretne miejsce (najczęściej malowniczą wyspę) i tam spędza kilka miesięcy lub więcej.

Praca zdalna nie musi być z domu

Bycie cyfrowym nomadą to nie fanaberia, a styl życia. Społeczność integruje się i wspiera na internetowych forach. Może też liczyć na udogodnienia od branży turystycznej. Niektóre kraje tworzą specjalne programy dla osób zza granicy, które chciałyby popracować zdalnie. W odpowiedzi na cieszący się coraz większym zainteresowaniem trend, na Maderze powstała nawet pierwsza na świecie wioska dla cyfrowych nomadów. Projekt wzbudza wiele kontrowersji. Jak wygląda życie na miejscu?

Wioska została otwarta w lutym 2021 r. w niedaleko zatoki Ponta do Sol. Według lokalnych władz od tamtej pory na Maderę i sąsiednią wyspę Porto Santo przybyło ponad 4600 cyfrowych nomadów (stan na styczeń 2022 r.). Według danych udostępnionych przez Startup Madeira nomadzi pochodzą ze 108 krajów i mają od 18 do 80 lat.

Po przyjeździe wszyscy otrzymują pomoc w osiedleniu się na wyspie. Oprócz podstaw, jak na przykład zakwaterowanie czy dostęp do bezpłatnej przestrzeni coworkingowej, mają też zaproszenia na sesje uważności, wspólne piesze wędrówki czy treningi sportów wodnych.


Wioska cyfrowych nomadów została założona w jednym z najbardziej malowniczych miejsc wyspy. fot. Roberto Moiola/Getty Images

Gospodarka Madery w dużej mierze opiera się na turystyce. W pandemii, kiedy zagraniczna turystyka zamarła, pustkę po wczasowiczach wypełnili cyfrowi nomadzi. Wioska ma więc dawać korzyści nie tylko przyjezdnym, ale też lokalnej społeczności.

Jak wygląda codzienność cyfrowych nomadów na Maderze?

Pomysłodawca przedsięwzięcia – Gonçalo Hall – podkreśla, że dzięki naturalnym walorom i europejskiej infrastrukturze (m.in. łatwy dostęp do internetu) Madera ma być przyjaźniejszym kierunkiem niż Tajlandia czy Bali. Zwłaszcza dla cyfrowych nomadów z Europy, którzy nie chcą przeprowadzać się na drugi koniec świata.

Życie cyfrowych nomadów na Maderze jest bardzo intensywne. Rezydenci mają do wyboru wiele aktywności. Nawet wyprowadzanie psów jest zajęciem towarzyskim. Rano joga, a w piątek po pracy lunch w gronie nowych znajomych. W relacjach przyjezdnych często pojawiają się też wątki miłosne – malownicza wyspa najwyraźniej sprzyja romansom. Wygląda jednak na to, że mieszkanie w wiosce to styl życia, który może nie odpowiadać wszystkim.

Cyfrowi nomadzi a lokalna społeczność wyspy

Hall ma nadzieje, że nomadzi z całego świata tchną nowe życie w Maderę. Żeby tak się stało, powinni jednak integrować się z lokalną ludnością. Rok to zdecydowanie za wcześnie, żeby wyciągać wnioski. Już teraz widać jednak, że nie wszyscy mieszkańcy wioski są skłonni uczyć się języka portugalskiego. Spora część czuje się komfortowo w powstającej bańce dla zamożnych przyjezdnych. Nie brakuje też głosów, jakoby zalew cyfrowych nomadów z całego świata przyczynił się do wzrostu cen nieruchomości na wyspie. Cierpią na tym mieszkańcy.

Jak każdy trend w turystyce, cyfrowy nomadyzm także osiągnął poziom wysokiego skomercjalizowania. Czy za kilka lat tworzenie sztucznych społeczności dla zdalnych pracowników będzie passe? Warto się temu przyglądać. Jeśli planujesz dłuższy wyjazd z pracą w plecaku, sprawdź jak podróżować świadomie.