Monika Witkowska to podróżniczka dobrze znana czytelnikom National Geographic. Himalaistka zdobyła trzy ośmiotysięczniki: Mount Everest, Lhotse i Manaslu, a także Koronę Ziemi. Jest również żeglarką. Opłynęła przylądek Horn oraz przejście zachodnie Arktyki przez morze Beringa na Alaskę i dookoła Czukotki. Podróżniczka zwiedziła blisko 180 krajów.

22 lipca podróżniczka znów przesunęła swój horyzont. Dokładnie o godz. 5:59 weszła na szczyt, jako druga Polka w historii po Wandzie Rutkiewicz.

Monika Witkowska zdobyła K2

Witkowska w czerwcu wyruszyła do bazy pod K2 (8611 m n.p.m.). Cel jest „prosty”: wejście na wierzchołek drogą pierwszych zdobywców. Jeśli jej się to uda, podróżniczka będzie drugą Polką na K2. W tym sezonie na ośmiotysięczniku nie był jeszcze nikt. Ekipa podróżniczki weszła tam jako pierwsza.

Miesiąc później himalaistka dotarła do obozu III na wysokości 7400 m. Tam przygotowywała się do najcięższego, końcowego etapu wspinaczki w tzw. strefie śmierci, który kończy się na 8611 m.

– Droga jest bardzo ryzykowna m.in. ze względu na spadające kamienie i to na pionowych, trudnych odcinkach skał. W szczególności niebezpieczny jest wąski przesmyk zwany „szyjką butelki” powyżej 8300 metrów. Na szczęście warunki pogodowe są dobre, a Monika, choć zmęczona po trzech dniach wspinaczki, czuje się świetnie zarówno kondycyjnie, jak i pod kątem aklimatyzacji – informował menedżer Moniki Witkowskiej.

Atak szczytowy pierwotnie był zaplanowany na czwartek 21 lipca. W piątek 22 lipca rano dotarła do nas fantastyczna wiadomość o zdobyciu K2 przez Polkę.

Monika próbowała zdobyć K2 od trzech lat. Za pierwszym razem zablokowała ją pandemia. Podobnie rok temu, a dodatkowo wycofała się jej agencja, przez co tydzień przed wyprawą musiała zmienić górę na Broad Peak.

– Teraz Monika czuła, że się uda. Była bardzo dobrze przygotowana, tlenu używała minimalnie, ze względu na swoją wadę serca, czuła się po prostu silna. Choć dotarł do mnie tylko krótki SMS ze szczytu, to wiem, że ostatni etap wspinaczki był bardzo ciężki ze względu na pionowe ściany okute lodem, w tym legendarne, wąziutkie przejście zwane „szyjką butelki”, a nad nim olbrzymi serak. Strome wejście powyżej 8200 metrów plus sypki, głęboki śnieg było prawdopodobnie  najtrudniejszą wspinaczką dla Moniki w jej karierze – czytamy w mediach społecznościowych Witkowskiej.

Wyprawa podróżniczki jest relacjonowana na jej oficjalnym profilu na Facebooku. National Geographic patronuje wejściu Witkowskiej na K2.

Zdobywasz szczyty górskie? Zadbaj o profesjonalny sprzęt.

Zimowe wejście na K2

Monika Witkowska zapisała się na kartach historii. Tym razem jako druga Polka na szczycie. Pierwsza była Wanda Rutkiewicz. Od jej wyczynu mija w tym roku 36 lat. Drugi najwyższy szczyt świata jeszcze do niedawna pozostawał niezdobyty zimą. Udało się to dopiero 16 stycznia 2021 r. grupie dziesięciu Nepalczyków, pod dowództwem Nirmala Purji.

Polska historia na drugiej najwyższej górze świata

Pierwsze próby zdobycia K2 przez Polaków podjęto w 1976 r. Ekspedycja prowadzona przez Janusza Kurczaba zakończyła się niepowodzeniem. Pierwsza z Polski na K2 weszła 23 czerwca 1986 r. Wanda Rutkowska. W kolejnych latach jej sukces powtórzyli:

  • 8 lipca 1986 r. – Jerzy Kukuczka, Tadeusz Piotrowski
  • 3 sierpnia 1986 r. – Przemysław Piasecki, Wojciech Wróż
  • 10 sierpnia 1996 r. – Krzysztof Wielicki
  • 14 sierpnia 1996 r. – Ryszard Pawłowski, Piotr Pustelnik
  • 23 sierpnia 2011 r. – Dariusz Załuski
  • 31 lipca 2012 r. – Adam Bielecki
  • 31 lipca 2014 r. – Janusz Gołąb, Marcin Kaczkan
  • 22 lipca 2018 r. – Andrzej Bargiel
  • 25 lipca 2019 r. – Waldemar Kowalewski
  • 22 lipca 2022 r. – Monika Witkowska

Monika Witkowska o podróżach

Monika Witkowska opisuje swoje podróże w książkach (najnowsza zatytułowana jest „Broad Peak”) oraz opowiada o przygodach podczas prelekcji. W ubiegłym roku gościła między innymi na Festiwalu Filmów Górskich w Lądku-Zdroju. W rozmowie z Mateuszem Łysiakiem, redaktorem National-Geographic.pl, podzieliła się swoimi obserwacjami dotyczącymi zmian klimatu w Himalajach.

Zauważyłam ogromną różnicę, między lodowcem, jaki zapamiętałam w 2017 r., a tym, jak wygląda teraz. Był w stanie szczątkowym. Zmieniła się też rzeźba terenu.Charakterystyczne zmiany widzę również podczas moich rejsów polarnych. Pamiętam niełatwy rejs Przejściem Północno-Zachodnim. Kiedy tam wróciłam kilka lat później, lodu, który utrudniał żeglugę było znacznie mniej. Niestety, to przekłada się na życie zwierząt. Widziałam samicę niedźwiedzia polarnego płynącą z dwoma małymi – opowiadała.