Mercedes EQS – design

Już sam wygląd jest oszałamiający. Bardzo opływowa linia, mająca na celu zredukowanie oporów powietrza do minimum, jest przepiękna. Miałem ostatnio problem z designem samochodów z gwiazdą na masce, bo wszystkie modele wyglądały praktycznie tak samo. Z EQS-em jest inaczej. Żadne auto nie jest podobne do niego, a na ulicy wyróżnia się niesamowicie. Potrzebowałbym naprawdę wielkiego kalkulatora, aby policzyć ile osób na ulicy odwracało się, by jak najdłużej nacieszyć się widokiem tego auta.

Ogromne koła z nietypowym wyglądem felg dodawały elegancji, a czarne wloty powietrza i owiewki zmieniające kierunek powietrza na przednim zderzaku – sportowego charakteru. Designerzy wykonali świetną robotę przy projektowaniu EQS-a, jednak najlepsze czeka w środku.

Już na samym wejściu wita nas ogromny ekran w centralnej części pojazdu, który służy do obsługi wszystkich funkcji w aucie, a jest ich masa. Piękna, biała, skórzana tapicerka tworzyła niesamowitą atmosferę we wnętrzu. Dosłownie czuliśmy się – ja i moi pasażerowie – jak w prawdziwej limuzynie.

Miejsca jest też bardzo dużo. Spokojnie zmieści się 5 dorosłych osób, a do bagażnika można schować wszystkie walizki. Jeżdżąc EQS-em nie męczysz się, a wręcz odpoczywasz.

Mercedes EQS – jak jeździ?

W zasadzie ta kwestia ciekawiła mnie najbardziej. Wiem, że to Mercedes i powinien się dobrze prowadzić, ale przy masie 2585 kilogramów było to zastanawiające. I jeszcze w tego typu autach musi być niezwykle wygodnie, a żeby tak się stało, muszą mieć miękkie zawieszenie. Masa i takie zawieszenie to nie jest dobry przepis na prowadzenie.

Jednak już po przejechaniu pierwszych kilometrów zrozumiałem, że Mercedes prowadził sobie z tym fenomenalnie. Podczas spokojnej jazdy to auto dosłownie pływało, a dziury czy spowalniacze na warszawskich ulicach na EQS nie robiły żadnego wrażenia.

Do testów otrzymałem wersję 580 4MATIC, która dysponuje mocą 524 koni i napędem na wszystkie osie. Czuć dużą moc pod pedałem przyśpieszenia, zresztą statystyki mówią same za siebie. 4,3 sekundy do osiągnięcia pierwszej setki to wynik godny sportowych aut, a przypomnę, że jeździmy ponad 2,5-tonową limuzyną.

Prowadzenie też było świetne. Nawet w trybie komfortowym mogliśmy bez problemu wejść w zakręt z większą prędkością, bez żadnej obawy o utratę kontroli. Jednak w trybie „dynamic” to było zupełnie inne doświadczenie. Zawieszenie się obniżyło, pedał przyśpieszenia był bardziej agresywny, a układ kierownicy stawiał większy opór. I oczywiście ten dźwięk statku kosmicznego przy każdym naciśnięciu gazu. Coś niesamowitego.

Za to w trasie zachowywał się, jak na limuzynę przystało. Cisza w środku, wygodne fotele i pożeranie kilometrów. Nawet podczas jazdy autostradami nie dochodziły do środka żadne dźwięki, więc mogłem się delektować przepięknym brzmieniem głośników firmy Burmester.

Muszę wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, która sprawiała że pomimo rozmiarów, świetnie mi się jeździło tym autem po mieście. To skrętna tylna oś. Jej praca była bardzo odczuwalna. Wpływało to na zwrotność całego pojazdu. Zawracanie czy skręcanie w wąskie uliczki nie sprawiało żadnego problemu. Z zewnątrz tez to robiło wrażenie, ponieważ podczas zawracania EQS wyglądał, jakby obracał się wokół własnej osi.

Mercedes EQS – czy to dobry elektryk?

W przypadku aut elektrycznych kilka kwestii jest wyjątkowo ważnych. Zasięg, średnie zużycie i prędkość ładowania. Na te 3 elementy patrzymy najbardziej, myśląc o zakupie samochodu z napędem elektrycznym.

Deklarowany zasięg przez producenta do aż 730 kilometrów. Nie łudźcie się, że uda wam się tyle przejechać, bo jest to po prostu nie do zrobienia. Ale spokojnie, realna liczba kilometrów do przejechania też jest bardzo satysfakcjonująca, bowiem wynosi ona aż 600 kilometrów. I to z włączoną klimatyzacją i wszystkimi innymi bajerami. I to nie podczas samej jazdy po mieście, ale również po autostradach i drogach krajowych.

Sam byłem zszokowany, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłem taką dużą liczbę przejechanych kilometrów na jednym ładowaniu. Tym samochodem można spokojnie wybrać się za granicę na wakacje, nie myśląc co chwilę o tym, gdzie można doładować akumulatory. Piękna sprawa. To był pierwszy samochód elektryczny, którym podróżowałem bez ciągłego patrzenia na procent baterii.

A ten ogromny zasięg zawdzięczamy nie tylko wielkim akumulatorom, których pojemność wynosi aż 107,8 kWh. To również zasługa niskiego zużycia tej skumulowanej energii. Na odcinku ponad 160 kilometrów komputer pokazał zużycie na poziomie 19,6 kWh na sto kilometrów. A przypomnę, że nie jechałem tylko po miejskich ulicach, ale również po autostradach z prędkością 140 km/godz.

Kolejnym aspektem jest zaawansowana aerodynamika. Opływowa linia, o której już wspominałem, powstała podczas prac w tunelu aerodynamicznym, robi niesamowitą robotę. Opory powietrza są zredukowane do minimum, a wszystkie przetłoczenia kierują strumienie powtarza, by dociskały auto jak najbardziej do podłoża. To niesamowicie wpływa na ogólny poziom prowadzenia i podróżowania.

Mercedes EQS – podsumowanie

Elektryczna limuzyna od Mercedesa to świetne auto. Włożenie tutaj wielkich akumulatorów to był strzał w dziesiątkę, ponieważ pozwala to na podróżowanie niemal tak samo, jak samochodem z napędem spalinowym. Nie trzeba co chwilę patrzeć na mapę i w nerwach szukać stacji z ładowarkami elektrycznymi.

Mercedes modelem EQS może odskoczyć na moment rywalom w kwestii elektrycznych limuzyn. Zaawansowane technologie, które w nim znajdziemy są niesamowite i pozwalają na wejście na kolejny poziom w kwestii autonomicznej jazdy. Super przykładem jest fabryczna nawigacja Mercedesa. Przy dojeżdżaniu do zakrętów wyświetlacz Head-Up wyświetla nam strzałki pokazujące, gdzie skręcić, tuż przed naszymi oczami. Wygląda to dosłownie jak z gry „Need For Speed”.

Z każdym nowym modelem samochodu elektrycznego te technologie się rozwijają, a zasięgi rosną. Myślę, że jesteśmy już naprawdę blisko, by normalne funkcjonować z autem elektrycznym. Jedyne czego nam brakuje, to lepsza infrastruktura.