W sezonie na Półwyspie Helskim tysiące turystów paradują w strojach kąpielowych z ręcznikami. Ale pomiędzy nimi przemykają czasem postacie w panterkach, z saperkami i wykrywaczami metalu. Idą chwilę tym samym deptakiem, po czym nagle skręcają w las i znikają za wydmami. Odkrywają inny, mniej znany półwysep: uzbrojony po zęby, ogromny, naturalny „pancernik”, który choć nie pływał po morzu, to wychodząc daleko w jego wody, stanowił silny obiekt strategiczny Marynarki Wojennej. Instalowane na jego „pokładzie” działa mogły kontrolować ruch statków na Zatoce Gdańskiej, a pociski dosięgały wybrzeży i portów w Gdyni i Gdańsku (odległych o jakieś 20 km).

Przez długi czas rzeczywistością półwyspu było odcięcie od świata i rygor wojskowy strefy przygranicznej: posterunki, rogatki, ograniczenie ruchu mieszkańców, legitymowanie turystów. Aż wreszcie wojsko ustąpiło i nadeszły czasy penetracji zakazanych miejsc po drugiej stronie ogrodzenia z drutu kolczastego. Na półwyspie są trzy rodzaje drutu: polski przedwojenny, niemiecki z czasów wojny i polski powojenny. Pierwsze przymiarki do wykorzystania półwyspu w celach militarnych były robione w latach 20. XX w. Oceniono, że odległość granicy z Niemcami od Gdyni i Oksywia jest niebezpiecznie mała i postanowiono uczynić z Helu główny punkt ochrony polskiego wybrzeża. Liczyło ono ledwie 140 km, z czego prawie połowę stanowił sam półwysep. Najważniejszy obiekt z tego czasu to 31. Bateria im. Heliodora Laskowskiego, tzw. cyplowa (znajduje się na cyplu wieńczącym helską „kosę”).

Perełką militarnej historii Helu są bez wątpienia stanowiska baterii Schleswig-Holstein, zabytek na skalę światową. Po zajęciu półwyspu Niemcy prawie natychmiast przystąpili do budowy swoich umocnień i największej w swoim czasie baterii artyleryjskiej. Zamontowane na niej działa o kalibrze 406 mm miały lufy długości 21 m. Mogły wystrzeliwać pociski o wadze przeszło 1 tony na odległość ponad 40 km! Na fortyfikację składały się 3 stanowiska ogniowe, schrony dla załogi i magazyny amunicji. Bateria była praktycznie samowystarczalna. Do dziś w dobrym stanie przetrwały sale sypialne i socjalne załogi, kuchnia z olbrzymim piecem do wypiekania chleba, warsztaty i liczne magazyny. Nad wszystkim górowała 30-metrowa wieża do kierowania ogniem, teraz nazywana „mysią wieżą”. Całość połączono kolejką wąskotorową i drogami wewnętrznymi. Niedawno obiekty odrestaurowano za pieniądze Unii Europejskiej – teraz mieści się w nich Muzeum Obrony Wybrzeża.

Nie tylko sama miejscowość Hel była ufortyfikowana. Bunkry i stanowiska ogniowe były rozsiane po całym półwyspie. Jedne z ciekawszych znajdują się w okolicach Jastarni. Wiele zabytków militarnych wojsko udostępniło turystom. Najciekawsze połączono szlakiem, ale część pozostała nieznana lub niedostępna – kilometry wzmacnianych betonem okopów, torpedownie sterczące z wód zatoki, ukryte w lesie magazyny min, podziemna elektrownia, zbiorniki na ropę. Prawie pod każdą wydmą można wyszukać łuski, pasy wojskowe, niewypały. Nie zawsze trzeba kopać – wiatr przesuwa piasek i historia odkrywa się sama.

No to w drogę - Hel

  • Muzeum Obrony Wybrzeża – codz. 10.00–19.00. Bilet normalny 6 zł, ulgowy 4 zł. (www.helmuzeum.pl)
  • 27. Bateria Artylerii Stałej – w Helu, za portem rybackim (przedłużenie Bulwaru Nadmorskiego).
  • Ośrodek Oporu Jastarnia Rejonu Umocnionego Hel – 3 km na zachód od Jastarni.