Reklama

Spis treści:

Grupa speleologów związanych z Fundacją Speleologia Polska odkryła najgłębszą jaskinię w Albanii. Shpella e Valbones (Jaskinia Valbony) ma 727 metrów głębokości, a dzięki pracy polskich odkrywców może zostać jeszcze pogłębiona. Jak udało się na nią trafić, w jaki sposób znajduje się nowe jaskinie i co wspólnego mają speleolodzy z astronautami? Rozmawiamy z Michałem Macioszczykiem oraz Justyną i Łukaszem Pokorskimi, organizatorami i uczestnikami wyprawy.

Poszukiwacze zaginionej jaskini

W 2021 roku do Albanii ruszyła niebagatelna ekspedycja: 28 osób z różnych klubów jaskiniowych w Polsce i Europie pod kierownictwem Michała Macioszczyka ruszyła do Doliny Valbony na północy tego bałkańskiego kraju. Z inicjatywy Mariusza Poloka z FSP badali oni region, który mógł okazać się perspektywiczny z punktu widzenia obecności nowych jaskiń.

Co ich skusiło? Przede wszystkim to, że wcześniej w okolicy grotołazi ze speleoklubu Aven oraz Fundacji Speleologia Polska odkryli inną jaskinię – Shpella Sportive – o głębokości 270 metrów. Ta informacja przyspieszała bicie serca: mogła oznaczać, że w okolicy jest więcej nieodkrytych, głębokich jaskiń.

Ktoś mógłby zapytać: czemu schodzić do pod ziemię, skoro można zdobywać szczyty? Łukasz Pokorski (Pokor), ratownik GOPR z Grupy Sudeckiej i instruktor ratownictwa, ma na to proste wytłumaczenie:

– Nie chcę mówić, że my robimy coś bardziej ekscytującego, ale Himalaje są znane. Satelita obleciała wszystko: wiemy, gdzie trafimy, na co trafimy, gdzie ta góra jest. Wiemy, ile jest niezdobytych szczytów na świecie i którędy pójść, żeby je zdobyć. To nurkowie i speleolodzy odkrywają prawdziwy kosmos – opowiada.

Jaskinie skrywają wiele tajemnic / fot. Justyna Pokorska
Jaskinie skrywają wiele tajemnic / fot. Justyna Pokorska

Jak odkrywa się szczeliny?

Międzyklubowa środowiskowa wyprawa przed dokonaniem odkrycia musiała przejść wiele wyzwań, z których kluczowa okazała się logistyka. Chodziło o wniesienie w wysokie góry niemal tony sprzętu – nie tylko lin, kotew, medykamentów czy namiotów, ale także… jedzenia.

– Wyzwaniem może być nawet to, gdy nagle, pierwszy raz w życiu, musisz ugotować obiad dla kilkudziesięciu osób. Ile kaszy je 30 ludzi? – śmieje się Justyna Pokorska (Juti), speleolożka, a na co dzień tłumaczka j. czeskiego i właścicielka agroturystyki.

Często problemy są jednak poważniejsze. Należy zająć się przede wszystkim zdrowiem i bezpieczeństwem uczestników wyprawy.

– W Albanii nie ma górskiej służby ratunkowej. Pomoc dotrze, ale w kilka dni. Do tego czasu musimy radzić sobie sami – ostrzega Pokorski. Przed wyruszeniem na wyprawę „astronauci” musieli zadbać także o łączność: to jedna z najważniejszych kwestii związanych z bezpieczeństwem. Stałe meldunki przez krótkofalówki to obowiązek każdego speleologa.

Skład wyprawy z 2021 roku / fot. Justyna Pokorska
Skład wyprawy z 2021 roku / fot. Mariusz Polok

Najgłębsza jaskinia w Albanii

Zadaniem speleologów w trakcie wyprawy było zarówno pogłębienie (czyli sprawdzenie, czy nie jest głębsza, niż się wcześniej wydawało) znalezionej już wcześniej jaskini Shpella Sportiva, jak i poszukiwanie nowych otworów. Nie mogli wiedzieć, że w trakcie rekonesansu odkryją jaskinię niemal trzy razy głębszą niż do tej pory. Szczęśliwcem okazał się Michał Macioszczyk (eMCe), kierownik wyprawy, instruktor taternictwa jaskiniowego i ratownik GOPR.

– Przechodziłem obok i powiało mi po nogach. Zacząłem odgruzowywać, wszedłem do otworu, ale nie miałem liny. Trzeba było skontaktować się z zespołem wyposażonym w sprzęt. Fajnie wiało, więc czuliśmy w tym otworze potencjał – opowiada o swoim odkryciu.

Na powierzchni jaskinia często wygląda niepozornie / fot. Justyna Pokorska
Na powierzchni jaskinia często wygląda niepozornie / fot. Justyna Pokorska

Zużyli jedną linę, potem następną a potem następną. Liny się kończyły, ale jaskinia nie chciała. Odkrywanie trwało kilka dni – w ruch poszły kotwy i dodatkowy sprzęt z bazy. W głębinach zakładali biwaki, a poszczególne ekspedycje trwały nawet ponad 50 godzin.

– Wcześniej ten teren uchodził za obszar, na którym nie ma jaskiń głębokich. Już pierwszego roku wyprawy przełamaliśmy to założenie – śmieje się Macioszczyk.

Ostatecznie w 2023 roku głębokość jaskini Shpella e Valbones, roboczo nazywanej „stodziesiątką” ustalono na 725 metry. Może być jeszcze głębsza. 2024 i 2025 rok owocował odnalezieniem nowych korytarzy, ale ich rezultatem nie było tak spektakularne pogłębienie. Prace ciągle trwają.

Mapa Shpella e Valbones pozwala wyobrazić sobie ogrom jaskini / fot. Justyna Pokorska
Przekrój Shpella e Valbones pozwala wyobrazić sobie ogrom jaskini / fot. archiwum wyprawy

Dla porównaniu najgłębsza jaskinia w PolsceJaskinia Wielka Śnieżna – znajduje się w Tatrach i ma 824 metry głębokości. W naszym kraju jaskiń jest jednak stosunkowo niedużo. Spotkamy je głównie w Tatrach, które są Parkiem Narodowym, więc dostęp do nich jest ograniczony oraz wyspowo na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej czy w Sudetach.

Polskie sukcesy świętowane za granicą

Chociaż w Polsce mówi się o nich stanowczo za mało, speleolodzy znad Wisły zostali docenieni za granicą. W 2025 na odbywającym się raz na 4 lata Światowym Kongresie Speleologicznym w Brazylii byli przedstawiciele Fundacji Speleologia Polska, uczestnicy wyprawy, którzy przygotowali panel poświęcony ekspedycji, odkryciom i działalności naukowej.

Kongres organizowany jest przez UIS (Międzynarodową Unię Speleologiczną), od której ekspedycja dwukrotnie uzyskała grant na działalność badawczą. To pierwsza polska wyprawa, która otrzymała tego rodzaju środki. Nie udało się ich uzyskać z Polski, a wyprawa finansowana jest głównie z własnych pieniędzy i wsparcia sponsorskiego.

Na wyprawę ze speleologami jeżdżą także naukowcy, na przykład badający nietoperze chiropterolodzy. Uczestnicy ekspedycji mierzą między innymi wpływ antropopresji na występowanie nietoperzy: za pomocą specjalistycznych mikrofonów sprawdzają, jak budowa nowych hoteli w dynamicznie rozwijającej się turystycznie Dolinie Valbony wpływa na obecność zwierząt.

Dzięki pracy speleologów dowiadujemy się wiele o lokalnej faunie i jej historii / fot. Justyna Pokorska
Dzięki pracy speleologów dowiadujemy się wiele o lokalnej faunie i jej historii / fot. Justyna Pokorska

– Możemy wyróżnić dwa kierunki badań. Jednym z nich jest badanie fauny jaskiniowej i okołojaskiniowej. Interesują nas gatunki w tamtym regionie jeszcze nieopisane. W „naszej” jaskini odnaleźliśmy między innymi szkielet koziorożca bałkańskiego, którym na tym obszarze miał nie występować – tłumaczy Pokorski.

– Drugim jest klimat. Pobieramy rdzenie z drzew i badamy lód, który zawiera w sobie zanieczyszczenia dużo mówiące nam o historii regionu. Takie próbki wysyłamy do dalszych badań. Współpracujemy między innymi z PAN czy Uniwersytetem Oxfordzkim – dodaje. W badaniach bierze udział także UPWR, Instytut Badawczy Leśnictwa, Dendrolab IBL czy Climate Change Institute na Uniwersytecie w Maine.

Niebezpieczeństwo w głębinach, czyli jak radzić sobie pod ziemią

W ciemnościach na odkrywców czyha wiele niebezpieczeństw.

– Wyzwaniem jest kruszyzna kamienia, ciasnoty, przecieranie się liny czy… grawitacja. Jeżeli lina się przetrze, to spadniesz i zostaniesz w jaskini na zawsze. Poruszanie się w jaskini wymaga doświadczenia w osadzaniu punktów asekuracyjnych i wyczucia skały – mówi Łukasz Pokorski.

Ważne są także umiejętności wspinaczkowe: nie zawsze schodzi się tylko w dół. Wbrew pozorom jest dużo wspinania. Zagrożeniem może być także woda, bo w trakcie ulewy ta błyskawicznie wypełnia jaskinię. Trzeba umieć przewidywać pogodę, bo wychodzenie przez wodospad może skończyć się utonięciem. Speleolodzy mówią, że sam kurs to za mało.

W głębinach można także rozbić biwak / fot. Justyna Pokorska
W głębinach można także rozbić biwak / fot. Justyna Pokorska

Im częściej to robisz, tym bardziej przyzwyczajasz się do rzeczy, które na początku są przerażające. Jaskinia oferuje klaustrofobię, ekspozycję i wiele innych nieprzyjemnych rzeczy... z tym tylko, że ich nie widzisz – dodaje Michał Macioszczyk.

Co ciekawe, nie wszystkie jaskinie wymagają przechodzenia przez ciasne szczeliny na wdechu. Gdzieniegdzie znajdziemy tak duże sale, w których… ludzie latają balonami. To cały podziemny świat!

Speleolodzy – współcześni żeglarze i astronauci

„Podziemni astronauci” mówią, że w tym wszystkim… chodzi o tajemnicę. Sami są wspinaczami i poruszają się po drogach, które ktoś już kiedyś wytyczył. Istnieje co prawda niewielka możliwość wytyczenia nowych, ale dla nich odarte jest to z sekretu. W jaskini naprawdę są odkrywcami: takimi, którzy kiedyś ładowali się na okręt, brali beczki z rumem i płynęli w niewiadome. Odkrywanie jaskiń pozwala na pozostawienie czegoś po sobie – w kontraście dla wspinaczki, która dla Łukasza Pokorskiego jest po prostu sportem.

0076
Życie pod ziemią przebiega swoim rytmem / fot. Justyna Pokorska

Gdy wychodzisz do jaskini, czas na zewnątrz przestaje płynąć. Świat zewnętrzny przestaje istnieć. Z mojego pierwszego wyjścia pamiętam to, że wiedziałam, że będzie zimno i ciemno. Nie spodziewałam się, że będzie panować tam tak niesamowita cisza, w której słychać każdą spadającą kroplę wody – konstatuje Justyna Pokorska.

Ciemność, cisza i niezbadane przestrzenie. Czy naprawdę speleolodzy to „podziemni astronauci”? Naszym zdaniem z całą pewnością. Trzymamy kciuki za ich sukcesy – z pewnością przed polskimi odkrywcami jeszcze wiele spektakularnych odkryć.

Źródło: National Geographic Polska, Projekt Valbona

Nasz autor

Jonasz Przybył

Redaktor i dziennikarz związany wcześniej m.in. z przyrodniczą gałęzią Wydawnictwa Naukowego PWN, autor wielu tekstów publicystycznych i specjalistycznych. W National Geographic skupia się głównie na tematach dotyczących środowiska naturalnego, historycznych i kulturowych. Prywatnie muzyk: gra na perkusji i na handpanie. Interesuje go historia średniowiecza oraz socjologia, szczególnie zagadnienia dotyczące funkcjonowania społeczeństw i wyzwań, jakie stawia przed nimi XXI wiek.
Jonasz Przybył
Reklama
Reklama
Reklama