Reklama

Opiekunowie z Paradise Park w Kornwalii nie spodziewali się, że czteromiesięczna Frankie podejmie próbę ucieczki, która wbrew wszelkim przewidywaniom zakończy się sukcesem. Ptaka trzymano w otoczonym murem ogrodzie, a przycięcie piór miało uniemożliwić mu samodzielny lot. Mimo to 2 listopada młody flaming wzbił się w powietrze, przekraczając granice własnych możliwości. Zdumienie pracowników ogrodu szybko przerodziło się w niedowierzanie, gdy kolejne doniesienia o obserwacjach Frankie zaczęły napływać z francuskiej Bretanii. Jej niezwykła podróż stała się jednym z najbardziej zaskakujących i symbolicznych zwierzęcych „ucieczek” ostatnich lat.

Ucieczka framinga. Jak Frankie pokonała około 200 km?

Frankie opuściła Paradise Park 2 listopada, w chwili gdy wietrzna aura nad Kornwalią sprzyjała niekontrolowanym podmuchom. Zdaniem kuratora ogrodu, Davida Woolcocka, to właśnie wiatr mógł stać się impulsem do ucieczki: „Podejrzewamy, że podczas ćwiczeń została porwana przez podmuch, który wyniósł ją ponad ogrodzenie. A potem ruszyła w drogę”. Młody flaming, mimo przycięcia piór na jednym skrzydle, zdołał wzbić się na tyle wysoko, by kontynuować lot w kierunku otwartego morza. To wyjątkowe zachowanie zaskoczyło opiekunów, ponieważ zabieg przycinania piór zwykle uniemożliwia ptakom dłuższy lot, choć – jak zauważył Woolcock – „nie zawsze uniemożliwia im wzbicie się w powietrze”.

Gdy okazało się, że Frankie opuściła teren rezerwatu, rozpoczęto poszukiwania w pobliskich zatokach. Szybko stało się jasne, że flaming nie zatrzymał się w okolicy – kolejne zgłoszenia zaczęły napływać już z północnej Francji. Zaobserwowano ją w Bretanii, co oznacza, że pokonała ponad 160 kilometrów nad morzem, wykorzystując sprzyjające, stabilne wiatry. Pracownicy parku, początkowo zrozpaczeni jej zniknięciem, ostatecznie przyznali, że ulga przeważyła nad obawami. – Wykazała się odpornością i umiejętnościami, które mogą pomóc jej przetrwać w dziczy – mówił Woolcock, podkreślając, że flamingi potrafią pokonywać ogromne dystanse i są znacznie bardziej wytrzymałe, niż przypuszcza wielu opiekunów.

Kwestia sprowadzenia Frankie do Kornwalii okazała się problematyczna z powodów weterynaryjnych. Jeśli zostałaby złapana we Francji, musiałaby przejść pełne badania i kwarantannę w lokalnej placówce, co – ze względu na panujące ryzyko ptasiej grypy – mogłoby wykluczyć jej szybki powrót. – Mało prawdopodobne, by ktokolwiek wziął odpowiedzialność za przetrzymywanie flaminga, który miał kontakt z dzikimi ptakami – przyznał Woolcock. Tymczasem obserwacje z Francji dowodzą, że Frankie radzi sobie nadzwyczaj dobrze – żeruje regularnie i zachowuje pełnię sił. Pracownicy parku uznali więc, że najbezpieczniej będzie pozwolić jej pozostać w nowym środowisku, w którym (jak dotąd) świetnie sobie radzi.

Czy Bretania to dobre miejsce dla flamingów? Eksperci oceniają szanse Frankie

Choć obecność flaminga w północnej Francji może wydawać się zaskakująca, tamtejsze wybrzeże oferuje warunki sprzyjające przetrwaniu nawet w miesiącach zimowych. Bretania należy bowiem do regionów, w których regularnie obserwuje się zimujące populacje ptaków brodzących, a rozległe płycizny Plage de Keremma zapewniają stały dostęp do drobnych bezkręgowców, czyli kluczowego pokarmu flamingów. Łagodniejszy niż w głębi kontynentu klimat Oceanu Atlantyckiego ogranicza ryzyko zamarzania lagun, dzięki czemu ptaki żerują tam przez cały rok. To właśnie specyfika tego środowiska sprawiła, że Frankie mogła szybko odnaleźć się w nowym otoczeniu.

Decyzja o pozostawieniu jej na wolności wynikała z oceny, że naturalne warunki w Bretanii mogą zapewnić jej większe bezpieczeństwo niż próby transportu do Kornwalii. Kurator ogrodu, David Woolcock, podkreślił, że przypadki flamingów żyjących przez lata na europejskich wybrzeżach są dobrze udokumentowane, również w okresach zimowych. – Istnieją doniesienia o ptakach, które doskonale adaptowały się do podobnych środowisk i radziły sobie tam przez wiele lat – zaznaczył. W połączeniu z brakiem oznak wyczerpania u Frankie oraz ryzykiem związanym z potencjalną ekspozycją na ptasią grypę, pracownicy uznali, że jej pozostanie w Bretanii jest rozwiązaniem najbezpieczniejszym zarówno dla niej, jak i dla innych ptaków w Paradise Park. Obserwacje z Francji wskazują, że młoda samica korzysta z zasobnych żerowisk, a jej kondycja sugeruje, że ma realne szanse, by przejść przez zimę bez uszczerbku.

Źródła: The Guardian, BBC

Nasza ekspertka

Sabina Zięba

Podróżniczka i dziennikarka, wcześniej związana z takimi redakcjami, jak m.in. „Wprost”, „Dzień Dobry TVN” i „Viva”. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o ciekawych kierunkach i turystyce. Miłośniczka dobrej lektury i wypraw na koniec świata. Uważa, że Mark Twain miał słuszność, mówiąc: „Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”.

Sabina Zięba
Sabina Zięba
Reklama
Reklama
Reklama