Ten bałtycki ssak wciąż jest zagrożony. Zdaniem naukowców ludzie skazują go na wyginięcie
Szarytka morska jest największym ssakiem z rodziny fokowatych, zamieszkującym Bałtyk. Dziś te wspaniałe zwierzęta są znacznie częstszymi gośćmi bałtyckich plaż niż jeszcze kilkanaście lat temu, ale po intensywnych łowach, prowadzonych przez ponad 100 lat, populacja tych zwierząt wciąż nie może się odtworzyć. Dlaczego ludzie postanowili wytępić te piękne ssaki? Na to i inne pytania odpowiadamy poniżej.

Spis treści:
- Szarytka morska czy foka szara?
- Największa bałtycka „foka”
- Mieszkaniec strefy przybrzeżnej
- Stadni poligamiści
- Niezgrabna na lądzie, sprawna w wodzie
- Szarytki morskie od dawna są solą w oku ludzi
- Jaka przyszłość czeka szarytkę morską?
Jeszcze nie tak dawno temu, szarytka morska była gatunkiem krytycznie zagrożonym. Podjęte przez ekologów działania doprowadziły do zwiększenia populacji, jednak nie oznacza to, że liczebność tych zwierząt ma szansę wrócić do stanu pierwotnego. Na szarytki morskie wciąż wywierana jest ogromna presja łowiecka. To w połączeniu z postępującymi zmianami środowiskowymi może sprawić, że za jakiś czas te piękne fokowate całkowicie znikną z bałtyckich plaż.
Szarytka morska czy foka szara?
Przez długi czas szarytka morska (Halichoerus grypus) była znana jako foka szara. Skąd ta zmiana? W 2015 roku, w publikacji „Polskie nazewnictwo ssaków świata” wydanej przez Muzeum i Instytut Zoologii PAN jedynemu żyjącemu przedstawicielowi rodzaju Halichoerus przypisano nową nazwę gatunkową, w ramach „akcji porządkowania” polskich nazw gatunkowych wszystkich żyjących na świecie ssaków. Nazwa „foka” została zarezerwowana dla przedstawicieli rodzaju Phoca. Ot, cała tajemnica.
Największa bałtycka „foka”
Bez względu na to, czy nazwiemy ją szarytką morską czy foką szarą, mowa o drapieżnym ssaku i największym przedstawicielu rodziny fokowatych żyjącym w basenie Morza Bałtyckiego. Dorosłe osobniki osiągają do 250 cm długości i imponującą masę, dochodzącą do 310 kg w przypadku populacji bałtyckiej i do 400 kg w przypadku zwierząt żyjących na wybrzeżach w zachodniej części północnego Atlantyku.
Szarytka morska ma wrzecionowate, zwężające się ku tyłowi ciało, które pokrywa gęste futro. Okrywa jest szara w części grzbietowej i żółtawobiała w części brzusznej. Osobniki w zaawansowanym wieku są niemal czarne, z kolei szczenięta – kremowe. Na skórze widoczne są licznie nagromadzone plamy, najczęściej czarne lub szarobrunatne. Przednie płetwy są krótsze i słabsze od tylnych.
Cechą charakterystyczną szarytki morskiej jest jej pysk. Ma wydłużony kształt, przez co przypomina psią kufę. Takie ukształtowanie nie jest spotykane u innych fokowatych. Od przedstawicieli rodzaju Phoca szarytkę odróżnia także ułożenie nozdrzy. Są od siebie oddalone i układają się w kształt przypominający literę W. Z kolei nozdrza ssaków z rodzaju Phoca mają kształt litery V. W odróżnieniu od uchatek, z którymi bywają mylone, szarytki morskie nie mają małżowin usznych.
Samce są wyraźnie większe od samic
Dymorfizm płciowy jest wyraźnie zaznaczony u przedstawicieli tego gatunku. Samice osiągają do 200 cm długości i są wyraźnie bardziej „filigranowe”. Największe okazy, żyjące w basenie Morza Bałtyckiego, ważą do 186 kg, natomiast przedstawicielki populacji zachodniej części północnego Atlantyku – do 250 kg.

Różnice nie kończą się na długości i masie ciała. Pysk samic jest krótszy, a szyja – zdecydowanie mniej pofałdowana. O ile u samców narząd płciowy jest zlokalizowany w części brzusznej, to u samic występuje w pobliżu odbytu.
Mieszkaniec strefy przybrzeżnej
Szarytki morskie żyją w strefach przybrzeżnych wód umiarkowanych i subarktycznych. Można je spotkać wokół wybrzeży zachodniego i wschodniego północnego Atlantyku i Morza Bałtyckiego. Zasięg występowania tego gatunku obejmuje:
- Kanadę (w obszarze Nowej Funlandii),
- Stany Zjednoczone (Maine, Massachusetts, New Hampshire),
- Wyspy Owcze,
- Islandię,
- Wielką Brytanię,
- Irlandię,
- Danię,
- Szwecję,
- Norwegię,
- Finlandię,
- Holandię,
- Niemcy,
- Francję,
- Estonię,
- Łotwę,
- Litwę,
- Polskę,
- Rosję (w obszarze Półwyspu Kolskiego).
Zwierzęta te są też spotykane u wybrzeży amerykańskiego stanu New Jersey, Grenlandii i Portugalii, ale ich obecność w tych obszarach wynika z włóczęgi.
Szarytkę można spotkać nie tylko na nadmorskich plażach
W wielu miejscach widok wylegujących się na plaży fokowatych, także szarytek morskich, nikogo nie dziwi. Warto jednak wspomnieć, że te piękne zwierzęta coraz częściej zapuszczają się w rejony ujścia dużych rzek.
Takie zjawisko zaobserwowano choćby w Anglii, gdzie te piękne ssaki pojawiły się w Tamizie. W obszarze jej ujścia żyje około 3 tys. osobników. Z kolei w Polsce nierzadko obserwuje się je choćby w Przekopie Wisły.
Stadni poligamiści
Szarytki żyją w grupach. Stada tych zwierząt są mocno zróżnicowane pod względem liczebności. W niektórych obszarach składają się nawet z kilkuset osobników.
Samce gromadzą wokół siebie haremy liczące do 10 samic, jednak nie w głowie im walka o swoje wybranki. Rywalizują ze sobą najczęściej poprzez gesty i dźwięki. Sporadycznie dochodzi do walki, która jednak nie jest zbyt zaciekła.
Do krycia najczęściej dochodzi pod wodą. Samice rodzą raz w roku (od września do marca), zwykle na lądzie, rzadziej na krach lodowych. Ciąża trwa od 8 do 11 miesięcy (zależnie od populacji). Po tym czasie na świat przychodzi jedno szczenię.
Okazjonalny wędrownik
Choć zdarza im się okresowo przemieszczać, szarytki morskie zasadniczo nie odbywają długich wędrówek. W poszukiwaniu pokarmu przemieszczają się na średnią odległość 10 km. Czasami zdarzają się dłuższe migracje, przekraczające 100 km na dobę. Takie „wycieczki” przeważnie służą znalezieniu spokojnego miejsca do rozrodu lub linienia.
Niezgrabna na lądzie, sprawna w wodzie
Szarytki morskie wiodą wodno-lądowy tryb życia. Nurkują w dość płytkich wodach, których głębokość najczęściej zamyka się w przedziale od 60 do 100 m. Przedstawiciele populacji bałtyckiej schodzą maksymalnie na 200 m, ale poza Morzem Bałtyckim te piękne ssaki nurkują nawet na ponad 300 metrów i potrafią zostać pod wodą nawet pół godziny.
W wodzie poruszają się bardzo sprawnie. Umożliwiają im to silne płetwy tylne i umięśnione ciało. W tych warunkach, przednie płetwy pełnią jedynie funkcję sterów. Co innego na lądzie. Gdy szarytka morska wychodzi na plażę, porusza się przy użyciu płetw przednich i mięśni brzusznych, a tylną część ciała po prostu „wlecze” za sobą. Wygląda przy tym dość nieporadnie, ale zaniepokojona, błyskawicznie przerywa odpoczynek i ucieka do wody.
Nie należy niepokoić wylegujących się na brzegu szarytek. W ten sposób można je tylko spłoszyć. Jeżeli zwierzę pozwala zbliżyć się do siebie na niewielką odległość, najprawdopodobniej jest chore lub ranne. Uwaga, mimo że zwierzę wygląda na przyjazne i spokojne, nie należy zapominać, że ma się do czynienia z drapieżnikiem. Rozdrażniona szarytka morska może boleśnie ugryźć. Najlepiej więc zostawić ją w spokoju i obserwować z odległości.
Szarytka morska gustuje w rybach
Żerowiskiem szarytek morskich są płytkie wody szelfu kontynentalnego. Najczęściej polują samotnie, rzadziej w niewielkich grupach. Ich jadłospis składa się przede wszystkim z ryb. Gustują zarówno w gatunkach żyjących w wodach pelagialnych, jak i dennych.
Trudno wskazać gatunek, w którym szarytki morskie lubują się najbardziej. Badania przeprowadzone na odchodach populacji zachodnioatlantyckiej wskazały, że w ich diecie pojawia się przede wszystkim dobijak islandzki, dorsz atlantycki, a oprócz nich także różne gatunki flądrokształtne. Inne badania dowiodły, że w niektórych lokacjach zwierzęta te zajadają się okoniokształtnymi i witlinkami. Najprawdopodobniej szarytka wybiera zdobycz, która w danym czasie i miejscu jest najliczniejsza i najłatwiejsza do upolowania.
W jadłospisie tych drapieżników pojawiają nie tylko ryby. Szarytki morskie nie gardzą też skorupiakami i głowonogami. Okazjonalnie polują także na ptaki.
Szarytki morskie od dawna są solą w oku ludzi
Szarytki morskie już od wielu stuleci są doskonale znane ludziom. W toku badań archeologicznych, prowadzonych u wybrzeży amerykańskiego stanu Massachusetts, naukowcy odkryli kości przedstawiciela tego gatunku, którego Indianie schwytali około 6 tys. lat temu.
U wybrzeży Morza Bałtyckiego, historia polowań na te zwierzęta sięga 10 tys. lat. O rywalizacji ludzi z tymi zwierzętami wspinał już grecki poeta Oppian z Anazarbos. Z kolei najstarsza wzmianki o tępieniu szarytek morskich w obszarze Bałtyku pochodzą z 1660 roku. Dlaczego już starożytni byli „skonfliktowani” z szarytkami morskimi?
Ze względu na dużą liczebność, zwierzęta te od zawsze stanowiły poważną konkurencję dla rybaków. Nie tylko przyczyniały się do zmniejszenia populacji ryb, ale także niszczyły sieci. W dodatku ziemianie zarządzający szkierami w obszarze wybrzeża Zatoki Botnickiej musieli płacić roczną daninę, której wysokość była ustalana na podstawie liczby wysp, zamieszkiwanych przez te fokowate. Należy jednak podkreślić, że szarytki były zabijane nie tylko ze względu na swoją żarłoczność. Dla ludzi były także cennym źródłem tłuszczu, mięsa i skór.
Masowe polowania
Mimo intensywnych polowań, pod koniec XIX wieku liczebność szarytek w akwenie Morza Bałtyckiego wzrosła. Obecność tych zwierząt zaczęła zagrażać połowom śledzia oceanicznego, dorszy, siejowatych, łososia szlachetnego i innych łososiowatych. W rezultacie dla rybaków zwierzęta te stały się poważnymi szkodnikami.
Początkowo szarytki morskie chwytano specjalnie opracowanymi w tym celu sieciami. W dwudziestoleciu międzywojennym, gdy upowszechniła się broń palna, rozpoczęły się masowe odstrzały fokowatych.
Wyniszczenie populacji
Nietrudno się domyśleć, do czego doprowadziły te działania. Lata usankcjonowanych prawnie polowań musiały skończyć się wyniszczeniem populacji szarytek morskich. Na początku XX wieku liczebność tych zwierząt najprawdopodobniej wynosiła około 100 tys. okazów. W latach 40. na całą bałtycką populację składało się zaledwie 20 tys. szarytek. Dalej było tylko gorzej. W latach 70. liczebność spadła do około 3-5 tys. osobników.
Do zdziesiątkowania populacji tych zwierząt przyczyniły się nie tylko polowania. To także „zasługa” postępującego zanieczyszczenia środowiska. Ze względu na wysoką bioakumulację chlorowanych węglowodorów, u wielu samic doszło do poważnego uszkodzenia narządów reprodukcyjnych.
Jaka przyszłość czeka szarytkę morską?
W następstwie prowadzonych przez ludzi działań, w drugiej połowie XX wieku szarytka morska stała się gatunkiem krytycznie zagrożonym. Żeby zapobiec całkowitej utracie tych zwierząt, konieczne stało się podjęcie działań ochronnych. Dzięki temu populację udało się częściowo odbudować. Obecnie w basenie Morza Bałtyckiego żyje około 55 tys. szarytek morskich. Należy jednak podkreślić, że zdaniem niektórych naukowców to żaden sukces. Badacze podnoszą, że postępujące zmiany klimatyczne i obowiązujące limity polowań i tak skazują te zwierzęta na wyginięcie.
Na mocy przepisów krajowych i międzynarodowych, szarytka morska podlega ochronie, jednak na ograniczonym obszarze występowania gatunku wciąż dozwolone są polowania ukierunkowane na zmniejszenie oddziaływania tych zwierząt na rybołówstwo. W 2020 roku limit określono na 3 tys. osobników rocznie. Zdaniem naukowców, to za dużo, przynajmniej o jedną trzecią.
Powolne wymieranie gatunku trwa
Jaki wpływ te działania mogą wywrzeć na przetrwanie gatunku? Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Göteborgu dowodzą, że mimo że liczebność zwierząt wzrasta, bałtycka populacja szarytek morskich cały czas jest zagrożona. Zespół, na czele którego stał dr Daire Carroll, doszedł do wniosku, że limit polowań ustalony na 3 tys. zwierząt rocznie kolejny raz sprawi, że przeżycie gatunku stanie pod znakiem zapytania.
Badacze opracowali model matematyczny wzrostu populacji, w którym uwzględnili kilka możliwych scenariuszy przyszłości. Przyjrzeli się prognozom dotyczącym nie tylko presji łowieckiej, ale także dostępności pożywienia i zmniejszenia ilości lodu morskiego. Ich zdaniem nawet przy najbardziej optymistycznych założeniach w kwestii zmian zachodzących w środowisku, utrzymanie obowiązującego limitu polowań doprowadzi do zmniejszenia liczebności tych szarytek. Naukowcy podnoszą, że odbudowa populacji wymaga zmniejszenia limitu z 3000 do 1900 zwierząt rocznie z uwzględnieniem planów większej redukcji, stosownie do postępu zmian środowiskowych.
Nasz autor
Artur Białek
Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.