Reklama

Spis treści:

  1. Ubiegłoroczne kontrowersje w Baku
  2. Wątpliwości związane z „Bramą do Amazonii”
  3. Brazylijska hipokryzja
  4. Protesty w Belém
  5. Co dalej z Belém?

COP30 to trzydziesty szczyt klimatyczny Organizacji Narodów Zjednoczonych. Doroczne spotkanie stron Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC), podczas którego przedstawiciele blisko 200 państw, organizacji międzynarodowych, naukowcy i aktywiści debatują nad globalnymi działaniami na rzecz ograniczenia skutków zmian klimatu. Tegoroczna edycja odbywa się w brazylijskim mieście Belém, nazywanym często „bramą do Amazonii”. Mimo że wybór lokalizacji budzi wiele kontrowersji, nie jest to pierwszy raz, gdy organizatorzy szczytu klimatycznego muszą mierzyć się z międzynarodową krytyką.

Ubiegłoroczne kontrowersje w Baku

Zeszłoroczny szczyt klimatyczny odbywał się w Baku, stolicy Azerbejdżanu. Również ta lokalizacja obrad wzbudziła liczne głosy niezadowolenia. Krytycy zarzucali organizatorom popieranie kraju, który nie przestrzega praw człowieka oraz prowadzi brutalną walkę o tereny Górskiego Karabachu. Protesty wobec wyboru tamtejszego umiejscowienia popierała nawet popularna młoda aktywista Greta Thunberg, która wraz z mieszkańcami Tbilisi wyszła na ulice demonstrować swój sprzeciw.

Ostatecznie COP29 w Baku się odbyło, lecz nie obeszło się bez kontrowersji. Organizatorom zarzucano ukrywanie tematu eksploatacji paliw kopalnych, która jest ważnym sektorem azerskiej gospopdarki. Tym samym kontrowersyjny szczyt z ubiegłego roku przygotował grunt pod tegoroczny, równie kontrowersyjny COP30.

Wątpliwości związane z „Bramą do Amazonii”

Na pierwszy rzut oka założenie, którym mogli kierować się organizatorzy COP przy wyborze lokalizacji, wydaje się słuszne. Celem takiej decyzji było zwrócenie uwagi na koszty klimatyczne, jakie muszą ponosić lasy deszczowe Południowej Ameryki. Krytycy szybko jednak dostrzegli, że Belém nie jest gotowe na przyjazd dziesiątek tysięcy uczestników konferencji. W mieście brakowało chociażby miejsc noclegowych.

Niektóre hotele – jak np. tzw. love motels – musiały całkowicie przeobrazić swoje wnętrza, by pasowały do konferencyjnych standardów. Mała liczba pokoi sprawiła dodatkowo, że właściciele istniejącej infrastruktury noclegowej drastycznie podwyższyli swoje ceny, uniemożliwiając mniej zamożnym przyjezdnym udział w COP30.

Brazylijska hipokryzja

Chaos logistyczny sprawił, że od samego początku konferencja owiana była złą sławą. Oliwy do ognia dolał prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva, który w swoich wystąpieniach wyraźnie akcentował walkę z wylesianiem Amazonii. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie wcześniejsze decyzje polityka, który popiera wydobycie ropy naftowej na terenach bardzo wrażliwego amazońskiego ekosystemu. Sygnalizowana polityka klimatyczna państwa gospodarza kłóci się więc z realnymi działaniami jego rządu.

Intensywna eksploatacja złóż Amazonii czy wycinanie lasów pod budowę dróg stoją w sprzeczności z przesłaniem konferencji. Nic więc dziwnego, że organizatorzy kolejny raz zostali skrytykowani – tym bardziej, że problem ochrony lasów tropikalnych zajmuje wysokie miejsce na liście spraw dyskutowanych podczas COP30. Takie zachowania sprawiły, że konflikt przybierał na sile, czekając na eksplozję.

Panorama Belém
Belém musiało stawić czoło wielu wyzwaniom przed COP30 / fot. Ricardo Lima / Getty Images

Protesty w Belém

Do prawdziwej eskalacji konfliktu pomiędzy organizatorami a krytykami konferencji doszło wieczorem 11 listopada. Tego dnia do budynku, w którym odbywa się COP30, wtargnęło kilkudziesięciu aktywistów. Grupa wyłamała drzwi oraz obeszła bramki bezpieczeństwa, dzięki czemu znalazła się w „niebieskiej strefie” – głównej sali całego szczytu.

Według doniesień obserwatorów demonstranci mieli ze sobą transparenty nawołujące do ochrony lasów Amazonii. Wyrażali też frustrację związaną ze zbyt małym udziałem ludności rdzennej w konferencji. Aktywista Agustin Ocaña z Global Youth Coalition w rozmowie z „Associated Press” zaznaczył, że zdenerwowanie wiąże się z budżetowymi decyzjami, jakie są realizowane w tej części Brazylii. Jego zdaniem rząd niesłusznie finansuje rozbudowę miasta Belém, nie biorąc pod uwagę potrzeb edukacyjnych czy zdrowotnych dotyczących rdzennej ludności Amazonii.

Warto jednak zaznaczyć, że w porównaniu z poprzednimi edycjami ta brazylijska wyjątkowo aktywnie angażuje społeczeństwo obywatelskie i ruchy uliczne. Mieszkańcy i organizacje pozarządowe są w tym roku zdecydowanie bardziej liczne, niż miało to miejsce chociażby w Baku.

Co dalej z Belém?

Aktywiści nie zapowiadają końca protestów. Już teraz w Belém mają miejsce demonstracje organizowane przez kolektywy feministyczne czy społeczności propalestyńskie. Konferencja stała się idealną scenerią dla takich działań, zwracając oczy całego globu na problemy współczesnego świata.

Do Brazylii płynie również flotylla ok. 100 jednostek, na czele której stoją czołowi aktywiści walczący o losy południowoamerykańskich lasów tropikalnych: Raoni Metuktire i Davi Kopenawa Yanomami. Należy więc obserwować to, co dzieję się w „bramie do Amazonii” – zarówno na salach konferencyjnych jak i poza nimi. Koniec COP30 zaplanowany jest na 21 listopada.

Źródła: The Guardian, CNN

Nasz autor

Olaf Kardaszewski

Absolwent Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie student magisterskiego kierunku Studiów Miejskich na tej samej uczelni. Interesuje się społecznymi i kulturowymi aspektami zmieniającego się świata, o czym chętnie pisze w swoich pracach. Współprowadzący projekt „Podziemna Warszawa” w National Geographic Polska. Uwielbia podróże, w trakcie których zawsze stara się obejrzeć mecz lokalnej drużyny piłkarskiej.
Olaf Kardaszewski
Olaf Kardaszewski
Reklama
Reklama
Reklama