Król Bałtyku zmalał, a jego populacja jest zagrożona mimo zakazu połowów. Czy uda się uratować dorsza?
Bałtyckie dorsze od 2020 roku chroni całkowity zakaz połowów. Jednak ich populacja z trudem się odbudowuje. Naukowcy zauważyli, że dorsze są nie tylko nieliczne, ale zaszły u nich trwałe zmiany genetyczne.

Spis treści
- Przełowienie zmieniło u dorsza nawet geny
- Jak badano geny bałtyckiego dorsza?
- Czy populację da się odbudować?
Dorsz atlantycki niegdyś królował w Morzu Bałtyckim – był ogromny, bardzo liczny i kluczowy dla lokalnej gospodarki rybackiej. Największe osobniki osiągały ponad metr długości i ważyły do 40 kg. Dorsz, obok śledzia, stanowił fundament przemysłu i życia wielu społeczności.
Przełowienie zmieniło u dorsza nawet geny
Jednak dziś wschodniobałtycki dorsz niemal zniknął – przynajmniej w swojej pierwotnej formie. Od 2019 roku obowiązuje zakaz ukierunkowanego połowu dorsza, spowodowany załamaniem populacji gatunku w Bałtyku. Jednak problem nie ogranicza się tylko do spadku liczebności – dorsze zmalały. Zmiany w tym gatunku zaszły bardzo głęboko, sięgając poziomu genetycznego.
Badacze z GEOMAR Helmholtz Centre for Ocean Research w Kilonii (Niemcy) dowiedli, że dziesięciolecia intensywnych połowów nie tylko przetrzebiły populację dorsza wschodniobałtyckiego, ale również zmieniły jego kod genetyczny. Jak mówi główny autor badania, dr Kwi Young Han, nadmierna i wybiórcza eksploatacja doprowadziła do zmian ewolucyjnych – dorsze przestały rosnąć tak szybko jak kiedyś i nie osiągają już dawnych rozmiarów. Jest to pierwsze udokumentowane zjawisko ewolucyjnych zmian genetycznych wywołanych połowami w pełnomorskim gatunku ryb.
Jak badano geny bałtyckiego dorsza?
Zidentyfikowano konkretne warianty genów, które zmieniły częstotliwość występowania – wskazując na tzw. selekcję kierunkową. Geny te były związane z tempem wzrostu i rozmnażania. Szczególną uwagę zwrócono na fragment DNA, który pomaga organizmom adaptować się do stresu środowiskowego. W przypadku dorsza również ten obszar genomu uległ zmianie.
Aby zbadać historyczne zmiany w populacji dorszy, naukowcy wykorzystali unikalne źródło danych: otolity, czyli struktury w uchu wewnętrznym ryb, które niczym słoje drzew zapisują roczny przyrost. Przeanalizowano 152 próbki z lat 1996–2019, łącząc analizę chemiczną z sekwencjonowaniem DNA. Wyniki wykazały, że dawniej dominowały dorsze szybko rosnące i duże. Obecnie przetrwały głównie te, które rosną wolniej, dojrzewają szybciej i są trudniejsze do złowienia – mają zatem przewagę ewolucyjną w środowisku bezustannych połowów.
Jak zauważył dr Thorsten Reusch z GEOMAR, jest to żywy przykład ewolucji spowodowanej działalnością człowieka. Fascynujący z naukowego punktu widzenia, ale niepokojący ekologicznie. Co więcej, zmiany genetyczne mogą być trwałe. Nowe pokolenia dorszy wprawdzie dojrzewają wcześniej, ale są mniejsze i wydają mniej potomstwa. Równocześnie maleje różnorodność genetyczna dorsza, co ogranicza zdolność populacji do przystosowania się do zmian środowiskowych i zwiększa prawdopodobieństwo deformacji.
Czy populację da się odbudować?
Odbudowa dorsza nie jest pewna. Choć połowy zostały zakazane, dane z 2025 roku nie wskazują na poprawę – dorsze wciąż są małe. Zdaniem badaczy, przywrócenie dawnych cech może być niemożliwe, bo ewolucja działa wolno, a raz wywołane zmiany utrzymują się przez pokolenia.
Badanie opublikowane w „Science Advances" to przestroga: nadmierne połowy nie tylko uszczuplają zasoby ryb, lecz także trwale zmieniają ich biologię. To dowód, że zrównoważone rybołówstwo to nie tylko kwestia gospodarcza, lecz także kluczowy aspekt ochrony bioróżnorodności.
Źródło: Science Advances
Nasza autorka
Magdalena Rudzka
Dziennikarka „National Geographic Traveler" i „Kaleidoscope". Przez wiele lat również fotoedytorka w agencjach fotograficznych i magazynach. W National-Geographic.pl pisze przede wszystkim o przyrodzie. Lubi podróże po nieoczywistych miejscach, mięso i wino.