Reklama

Żółw karłowaty (pelusios nanus) to najmniejszy przedstawiciel żółwi bokoszyjnych, który naturalnie występuje jedynie w kilku krajach Afryki. W Poznaniu wykluły się trzy malutkie osobniki tego stosunkowo słabo poznanego gatunku. To wielka szansa dla europejskiej zoologii.

Małe, opancerzone trio

– Mamy do czynienia z pierwszym rozmnożeniem tego gatunku w Polsce – mówi dr inż. Mateusz Rawski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który był odpowiedzialny za hodowlę.

Żółwie wykluły się w zeszłym tygodniu, a młode osobniki mają 2,5 centymetra długości i ważą poniżej 3 gramów. Inkubacja trwała prawie 60 dni, a trzy młode są obecnie w trakcie odchowu.

Młody osobnik Pelusios nanus
Młode żółwie karłowate są naprawdę niewielkie. Ważą poniżej 3 gramów. fot. Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

– To rozmnożenie daje nam szansę na stworzenie nowej kolonii, która będzie zapewniała dopływ świeżych genów do ośrodków zajmujących się ochroną żółwi w Europie i na całym świecie – dodaje Rawski.

Najstarsze żółwie świata

Pelusios nanus to nie tylko jedne z najmniejszych żółwi świata – dorosłe osiągają zaledwie zawrotne 12 centymetrów długości – uważa się je także za członków najstarszej ewolucyjnie grupy wśród tych niezwykłych gadów.

Naturalnie występują między innymi w Demokratycznej Republice Konga, Angoli, Malawi czy Zambii.

– Ten gatunek jest stosunkowo mało poznany: dopiero w ostatnich latach zaczęliśmy odkrywać jego biologię w niewoli. Natomiast w naturze badania tego gatunku są ograniczone do tego, gdzie on występuje – tłumaczy Rawski.

Dorosła samica Pelusios nanus
Sprawczyni całego zamieszania, świeżo upieczona matka młodych. Dorosłe żółwie karłowate osiągają 12 centymetrów długości. fot. Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

Hodowcy w imię natury

Dzięki pracy prywatnych hodowców udaje się budować swoistą „Arkę Noego” dla zwierząt, które bez pomocy człowieka mogą nie przetrwać.

W naturze żółwie bokoszyjne są coraz częściej zagrożone przez utratę środowiska. I chociaż najprostszym sposobem pomocy zwierzętom byłoby oczywiście zaprzestanie jego niszczenia, to inną drogą ratunku jest tworzenie tzw. „kolonii bezpieczeństwa” w ogrodach zoologicznych i hodowlach.

– Taka jest właśnie współczesna rola hodowli zwierząt nieudomowionych. My, hodowcy, coraz częściej współpracujemy z ogrodami zoologicznymi, dzieląc się nie tylko wiedzą, ale także samymi zwierzętami. Hodowla ma służyć przede wszystkim dobru zwierząt i dobru natury – wyjaśnia zoolog.

Żółwie bokoszyjne to ciekawy podrząd żółwi, które chowają szyję oraz głowę do pancerza przez zgięcie szyi w bok, w płaszczyźnie poziomej.

Co dalej z maleńkimi żółwiami?

Dzielne polskie trio już niebawem trafi do jednego z europejskich ośrodków zajmującego się chowem i hodowlą gadów. Przyczyni się nie tylko do przetrwania, ale także lepszego poznania swojego wyjątkowego – chociaż niepozornego – gatunku. Czeka je ciężka praca!

Pozostaje pytanie o imiona dla żółwi. Ich dzielność sprawia, że trudno nie nazwać ich Leonardo, Donatello i Michelangelo. To w końcu miniaturowi wojownicy w imię nauki!

Źródło: Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu

Reklama
Reklama
Reklama