Jelenie w japońskim mieście Nara zmuszone były do opuszczenia swoich naturalnych siedlisk w poszukiwaniu pożywienia, ponieważ liczba turystów zmalała z powodu rozprzestrzeniania się koronawirusa.

Jelenie były zwykle karmione przez odwiedzających miasto, którzy kupowali przekąski ryżowe od lokalnych sprzedawców, aby dać je ciekawskim zwierzętom.

Niestety dla jeleni, liczba turystów spadła o ok. 80 procent z powodu pandemii koronawirusa. Ludzie pozostali w domach, za to swoje domy musiały opuścić zwierzęta, które przyzwyczajone do łatwego pożywienia nie potrafią poradzić sobie bez dostaw pokarmu od ludzi.

Całe stado jeleni przemierzające ulice miasta Nara zostało sfilmowane przez mieszkańców. Jelenie zostały uchwycone także w trakcie zabaw na trawie w centrum miasta i na dworcu kolejowym. Nagrania i zdjęcia pojawiły się w mediach społecznościowych i lokalnej telewizji.

 

 

Fundacja zajmująca się ochroną jeleni podkreśla, że w zachowaniu zwierząt nie ma niczego nadzwyczajnego, a tego typu „inwazja” nie jest groźna ani szkodliwa dla mieszkańców miasta.

Nieco inaczej ma się sytuacja z małpami, które wtargnęły na ulice miast w prowincji Lopburi w Tajlandii. Małpy także zapuściły się do miast w poszukiwaniu pożywienia, które wcześniej – podobnie jak jelenie w Japonii – zdobywały głównie dzięki turystom odwiedzającym zamieszkane przez nie tereny.  

Wideo przedstawiające kilkadziesiąt zwierząt na miejskich placu uchwyciło moment, gdy zwierzęta walczą między sobą o jedzenie. Głodne małpy zachowują się bardzo agresywnie. Nawet miejscowi, przyzwyczajeni do zachowania zwierząt, wydawali się zszokowani ich zaciekłością.

Lopburi jest domem dla tysięcy dzikich małp wędrujących ulicami i budynkami, z których wiele żyje na terenie starożytnych świątyń buddyjskich w dzielnicy. Dzika przyroda w całym kraju przyciąga 35 milionów turystów rocznie.

W Japonii do tej pory odnotowano 839 przypadków koronawirusa, 22 osoby zmarły, a 144 uznano za wyleczone. W Tajlandii bilans to 114 potwierdzonych przypadków, 1 ofiara śmiertelna oraz 35 wyleczonych.

 

Katarzyna Grzelak