Dlaczego trzęsienie ziemi na Kamczatce nastąpiło właśnie teraz, a tsunami było mniejsze, niż oczekiwano? Hipotezy sejsmologów
Trzęsienie ziemi z 29 lipca 2025 roku było jednym z najsilniejszych w historii, tymczasem wysokość fal tsunami i zniszczenia okazały się zaskakująco niewielkie. Naukowcy starają się zrozumieć, dlaczego.

Spis treści:
Trzęsienie ziemi na Kamczatce z 29 lipca 2025 było jednym z najsilniejszych zarejestrowanych w historii. A jednak zarówno zniszczenia, jak i fale tsunami przez nie spowodowane okazały się mniejsze, niż oczekiwano. Trzęsienie o tej sile nie powinno też wystąpić w tak krótkim odstępie od tego z 1952 roku. Sejsmolodzy mają kilka hipotez, dlaczego tak się stało.
Dlaczego tsunami było słabsze, niż się spodziewano?
Formowanie się fal tsunami zależy bezpośrednio od ukształtowania dna morskiego. Nagle przesuwające się w czasie trzęsienia ziemi obszary dna morskiego powodują przemieszczenie się gigantycznych mas wody we wszystkich kierunkach, co skutkuje powstaniem fal tsunami. Ich dalsza wędrówka uzależniona jest od wielu czynników, m.in. interakcji z normalnymi falami wywołanymi wiatrem, pływami i ukształtowaniem dna morskiego oraz linii brzegowej.
W porównaniu z niszczącymi trzęsieniami ziemi z lat 2007 na Sumatrze i 2011 w Japonii epicentrum na Kamczatce było zlokalizowane nieco głębiej – około 20,7 km pod powierzchnią dna morskiego. To zaowocowało mniej gwałtownym, mniej pionowym i bardziej rozproszonym przemieszczaniem się mas wody uniesionych przez ruchy tektoniczne. Poza tym – im dalej od centrum, tym bardziej energia fali słabnie, wytracając się podczas podróży po oceanie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Kamczatka to region słabo zaludniony, więc siłą rzeczy ucierpiało tam mniej ludzi i budynków.
Silne trzęsienie dużo wcześniej od przewidywań
Kamczatka to region częstych trzęsień ziemi, spowodowanych przez dwie ścierające się olbrzymie płyty tektoniczne: pacyficzną i północnoamerykańską. Zajmująca się monitoringiem trzęsień ziemi amerykańska instytucja United States Geological Survey (USGS) twierdzi, że podczas lipcowego zdarzenia jedna z płyt tektonicznych nagle podniosła się, ścierając się z drugą.
Duży fragment skorupy ziemskiej znajdujący się nad aktywnym uskokiem nagle przesunął się w górę ponad inny blok, znajdujący się poniżej uskoku. W tym przypadku linia uskoku pękła na długości kilku setek kilometrów w ciągu kilku sekund, uwalniając energię równą około 240 milionom ton trotylu. Tak duży ruch musiał spowodować trzęsienie o wielkiej sile.
A jednak sejsmolodzy uważali, że coś takiego nie ma prawa teraz nastąpić. Zwykle silne trzęsienia ziemi na jednym obszarze, nawet najbardziej aktywnym sejsmicznie, zachodzą w znacznie dłuższych odstępach czasu. A na Kamczatce ostatnie, o magnitudzie 9,0, było całkiem niedawno, bo w 1952 roku.
Przerwa trwająca kilka dekad może wprawdzie wydawać się długa – ale nie dla tak silnych trzęsień. Jak mówi Harold Tobin z Sieci Sejsmicznej Północno-Zachodniego Pacyfiku przy Uniwersytecie Waszyngtońskim, między podobnymi zdarzeniami zwykle następuje stopniowe narastanie naprężeń w płytach tektonicznych trwające nawet kilka stuleci.
Krótki odstęp czasu między dwoma megatrzęsieniami na Kamczatce sugeruje, że naprężenia mogą narosnąć w stosunkowo krótkim czasie. I na razie badacze nie są pewni, jak do tego dochodzi. – Czy przewidywałbym kolejne tak silne zdarzenie w tym miejscu po kilku dekadach? Raczej nie – kwituje Harold Tobin.
Źródło: National Geographic, Science Alert
Nasza autorka
Magdalena Rudzka
Dziennikarka „National Geographic Traveler" i „Kaleidoscope". Przez wiele lat również fotoedytorka w agencjach fotograficznych i magazynach. W National-Geographic.pl pisze przede wszystkim o przyrodzie. Lubi podróże po nieoczywistych miejscach, mięso i wino.

