Sztuczna inteligencja zamiast polityków. Algokracja staje się realna
Sztuczna inteligencja na dobre zadomowiła się w naszym życiu, znajdując zastosowanie w administracji, komunikacji czy przemyśle. Według prof. Teda Lechtermana na świecie rośnie poparcie dla zastąpienia polityków algorytmami AI.

W tym artykule:
- Algorytm, nie człowiek
- Chatboty stają w szranki z politykami
- Uprzedzony jak chatbot
- Moralny agent AI
- Algokracja – rządy bez ludzi
Czy AI-politycy byliby lepsi o tych z ciała i kości? Wydaje się, że nie byliby podatni na przekupstwo i forsowanie osobistych interesów. Ale co z empatią niezbędną do tworzenia rozwiązań przychylnym mniejszościom i grupom wykluczonym?
– Podczas gdy pomysł polityków AI może wywoływać niepokój u niektórych osób, wyniki ankiet mówią co innego. Sondaż przeprowadzony przez mój uniwersytet (hiszpański Uniwersytet IE, przyp. red.) w 2021 r., w początkowym okresie rozwoju sztucznej inteligencji, wykazał szerokie poparcie społeczne dla integracji sztucznej inteligencji z polityką w wielu krajach i regionach – napisał w artykule opublikowanym na łamach „The Conversation” dr filozofii i ekspert ds. etyki sztucznej inteligencji Ted Lechterman.
Algorytm, nie człowiek
Wspomniana ankieta wykazała, że większość Europejczyków chciałaby, aby przynajmniej część ich polityków została zastąpiona przez sztuczną inteligencję. Chińscy respondenci byli jeszcze bardziej optymistycznie nastawieni do algorytmów AI tworzących politykę publiczną, podczas gdy zwykle przyjaźni innowacjom Amerykanie byli bardziej ostrożni.
– Jako filozof, który bada moralne i polityczne kwestie związane ze sztuczną inteligencją, widzę trzy główne ścieżki integracji AI z polityką, z których każda ma swoją własną mieszankę obietnic i pułapek – skomentował wyniki Ted Lechterman.
Podkreśla, że zaangażowanie sztucznej inteligencji w politykę zmusi ludzkość do zastanowienia się nad wartością ludzkiego udziału w polityce i nad naturą samej demokracji.
Chatboty stają w szranki z politykami
Pomysł przeciwstawienia możliwości ludzkiego umysłu tym przynależnym do AI, nie jest nowy. Próby zmierzające do zastąpienia polityków chatbotami były już w toku w kilku krajach nim pojawił się model ChatGPT. W 2017 r. chatbot o imieniu Alisa rzucił wyzwanie Władimirowi Putinowi w walce o prezydenturę Rosji.
Natomiast Sam – również chatbot – ubiegał się o urząd w Nowej Zelandii. Dania i Japonia też eksperymentowały z inicjatywami politycznymi prowadzonymi przez chatboty. Chociaż były to projekty eksperymentalne, można śmiało powiedzieć, że już te próby dobitnie pokazują, jak bardzo ciekawi nas wykorzystanie AI w zarządzaniu.
– Atrakcyjność zastąpienia polityków z krwi i kości chatbotami jest na niektórych poziomach dość oczywista. Chatboty nie mają wielu problemów i ograniczeń typowych dla ludzkiej polityki. Nie dają się łatwo skusić żądzy pieniędzy, władzy czy chwały. Nie potrzebują odpoczynku, mogą angażować się praktycznie ze wszystkimi naraz i oferują encyklopedyczną wiedzę wraz z nadludzkimi zdolnościami analitycznymi – napisał ekspert.
Uprzedzony jak chatbot
I wszystko wydawałoby się proste, gdyby nie fakt, że tego typu chatboty są zasilane przez duże modele językowe, co ogranicza nasz wgląd w ich rozumowanie. W dodatku, z czym pewnie zetknął się każdy użytkownik choćby ChataGPT – często generują niedokładne lub zwyczajnie błędne odpowiedzi. Poza tym są narażone na cyberataki oraz wymagają ogromnych zasobów obliczeniowych i stałego dostępu do sieci.
A w okresie globalnych niepokojów raczej nie chcielibyśmy, by rząd gwałtownie przestał działać np. w wyniku ataku na elektrownię. Pozostaje też inna kwestia: chatboty są kształtowane przez uprzedzenia wkradające się z danych szkoleniowych, nierówności społecznych i założeń programistów. Możemy na przykład stworzyć chatbota rasistę lub mizogina, wystarczy w odpowiedni sposób dobrać dane treningowe, by AI uznała, że jest to właściwy sposób działania.
Poza tym politycy powinni posiadać coś, co Ted Lechterman określa mianem moralnej sprawczości. Oczekujemy, że będą nadzorować pracowników, negocjować z kolegami, okazywać szczerą troskę o swoich wyborców i brać odpowiedzialność za swoje wybory i działania. A takie podejście nie tylko wymaga znacznych ulepszeń technologicznych, ale też radykalnego przeobrażenia samej polityki.
– Dopóki to nie nastąpi, politycy-czatboty pozostają tylko niepewną perspektywą – podkreśla etyk.

Moralny agent AI
Jednak fizyk César Hidalgo ma do tego bardziej radykalne podejście i uważa, że politycy są jedynie kłopotliwymi pośrednikami, których sztuczna inteligencja pozwala nam wreszcie wyeliminować. Zamiast wybierać polityków, Hidalgo chce, aby każdy obywatel mógł zaprogramować agenta AI z własnymi preferencjami politycznymi.
Agenci ci mogliby następnie automatycznie negocjować ze sobą w celu znalezienia wspólnej płaszczyzny, rozwiązywania sporów i tworzenia przepisów. Zdaniem naukowca jego propozycja może poskutkować wprowadzeniem realnej demokracji bezpośredniej.
W „demokracji awatarów” Hidalgo, faktycznymi władcami byliby eksperci, którzy projektują algorytmy. Ponieważ jedynym sposobem na legalne zatwierdzenie ich władzy byłoby prawdopodobnie głosowanie, moglibyśmy po prostu zastąpić jedną formę reprezentacji inną.
Algokracja – rządy bez ludzi
Najbardziej radykalny pomysł zakłada całkowite wyeliminowanie ludzi z polityki. Bazuje to na przekonaniu, że jeśli technologia sztucznej inteligencji osiągnie punkt, w którym będzie podejmować niezawodnie lepsze decyzje niż ludzie, jaki byłby sens ludzkiego wkładu?
– Algokracja to reżim polityczny zarządzany przez algorytmy. Podczas gdy niewielu opowiedziało się wprost za całkowitym przekazaniem władzy politycznej maszynom (a technologia do tego jest wciąż odległa), widmo algokracji zmusza nas do krytycznego zastanowienia się nad tym, dlaczego ludzki udział w polityce ma znaczenie. Jakie wartości – takie jak autonomia, odpowiedzialność czy deliberacja – musimy zachować w erze automatyzacji i w jaki sposób? – podsumowuje wykładowca Uniwersytetu IE.
Źródło: theconversation.com
Nasza autorka
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Związana z magazynami portali Gazeta.pl oraz Wp.pl. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.