Oto efekt uboczny "kwarantanny totalnej" w Indiach: czyste powietrze
Zatrzymanie w domach 1,3 mld mieszkańców Indii miało zatrzymać rozsiewanie wirusa po kraju. Przy okazji stało się też remedium na inny palący problem dla zdrowia publicznego, czyli zanieczyszczenie powietrza.

Jednoczesne zamknięcie wszystkich fabryk, targowisk, sklepów i świątyń, zawieszenie kursowania komunikacji publicznej i wstrzymania prac na placach budowy – o co proszą władze Indii swoich obywateli ma utrzymać drastyczny wzrost zakażeń ponad aktualną liczbę ponad 1,3 tys.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Tymczasem pojawiły się nowe i bardzo optymistyczne dane o obecności w powietrzu nad Indiami pyłów PM 2.5 i dwutlenku azotu (gaz cieplarniany produkowany przez samochody i elektrownie). W pierwszym przypadku średnia koncentracja pyłów obniżyła się o 71 proc. (z 91 mikrogramów do 26 już pierwszego dnia ”zamknięcia” kraju).
Według Światowej Organizacji Zdrowia wskazania powyżej 25 mikrogramów PM 2.5 są traktowane jako groźne dla zdrowia. Dwutlenek azotu zmniejszył swoją koncentrację z 52 jednostek na metr sześcienny do 15 (także 71 proc. spadek).
Dramatyczną zmianę widać gołym okiem w postaci niebieskiego nieba, któremu z radością przyglądają się z tarasów i balkonów uwięzieni w domach mieszkańcy Indii. W ich kraju znajduje się 21 z 30 najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie (według IQAir AirVisual's 2019 World Air Quality Report).
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
- Nie widziałem niebieskiego nieba nad New Delhi od 10 lat. To jakaś niewielka pociecha w czasach tego strasznego kryzysu. Można wychylić głowę i odetechnąć – mówi CNN Jyoti Pande Lavakare, współzałożyciel indyjskiej organizacji ekologicznej Care for Air.
Podobną sytuację, gdzie zatrzymanie przemysłu i komunikacji miejskiej poprawiło jakość powietrza dostrzeżono także w Chinach i Europie. Zaskakującym i smutnym wyjątkiem na tym tle jest Polska.
- Epidemia koronawirusa w znacznym stopniu wstrzymała gospodarkę i transport. W większości polskich miast komunikacja publiczna kursuje ze zmniejszoną częstotliwością, co także powinno mieć zbawienny wpływ na jakość powietrza. Tak się jednak nie dzieje. W niedzielę 29 marca na większości obszaru Polski wyraźnie przekroczone są normy smogu, który szczególnie dotknie stolicę, centrum i południowy-wschód kraju – informuje TVP Info.
Poziom dwutlenku azotu spadł, bo jeździ mniej samochodów i autobusów. Ale trującego pyłu w powietrzu jest przerażająco dużo. Im bardziej na południe kraju, tym sytuacja gorsza. W niektórych dużych miastach koncentracja PM2.5 i PM 10 utrzymuje się na poziomie kilkuset procent dopuszczalnej normy (400 proc. PM 2.5 w Łodzi, Krakowie i Katowicach, 650 proc. w Warszawie).
Eksperci od dawna tłumaczą, że za smog w Polsce odpowiadają domowe ”kopciuchy”, piece opalane byle czym. A warunki meteorologiczne (zimno) działają na naszą niekorzyść. Nie pomaga też brak opadów.
Jan Sochaczewski

