Chiny: Trzeci przypadek dżumy w ciągu tygodnia
28 osób poddano kwarantannie po zdiagnozowaniu dżumy u mieszkańca regionu Wewnętrzna Mongolia. 55-letni mężczyzna zaraził się bakteriami Yersinia pestis jedząc mięso dzikiego królika.

O kolejnym już w listopadzie przypadku Czarnej Śmierci doniosła chińska agencja informacyjna Xhinhua. Mieszkaniec regionu Huade trafił na oddział zakaźny. Miejscowi lekarze zapewniają, że nosi w sobie najczęstszą formę dżumy, czyli dymieniczą.
Nie jest ona przenoszona z człowieka na człowieka jak płucna. Zarazić się nią można po ugryzieniu pchły albo przez kontakt z zakażonymi tkankami. Tak było teraz, a według władz chińskich, także i w przypadku dwóch innych mieszkańców Mongolii Wewnętrznej, o których media doniosły 12 listopada.
W maju tego roku dżuma zabiła w Chinach dwie osoby zakażone po zjedzeniu surowej nerki świstaka. W chińskiej medycynie ludowej uważa się ją za lek. Teraz pod ścisłą obserwacją lekarzy w Pekinie i mieście Ulanqab znajduje się kilkudziesięciu potencjalnie zakażonych oraz trzy osoby chorujące. Ponoć ich przypadki łączy jedynie fakt, że to mieszkańcy tego samego regionu kraju.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
– Zagrożenie epidemią jest minimalne – przekonują chińskie służby medyczne. Szybkie leczenie antybiotykami jest konieczne by zapobiec przeistoczeniu się – w wyniku komplikacji - dżumy dymieniczej w wersję płucną. W XIV wieku zabiła 50 milionów ludzi w Europie a Światowa Organizacja Zdrowia nazywa ją chorobą nawracającą.
Według WHO zaraża się nią przynajmniej 1000 osób rocznie. W najgorszym, w ostatnich dekadach, 2003 roku zachorowało na nią ponad 2100 osób, z czego zmarło 180. Między rokiem 2010 a 2015 zostało zgłoszonych 3248 zachorowań. Najbardziej zagrożone jej występowaniem są trzy kraje: Demokratyczna Republika Konga, Madagaskar i Peru. Odkrywano ją też w USA i Wietnamie.
W Chinach przypadki dżumy są nieliczne, choć w 2014 roku po zarażeniu się 38-letniego mężczyzny płucną formą choroby odgrodzono kordonem sanitarnym dużą część miasta Yumen na północnym zachodzie kraju.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Choroba rozprzestrzenia się wraz z przenoszącymi ją (a właściwie zarażone pchły) gryzoniami. Za wzrost populacji szczurów w Mongolii Wewnętrznej odpowiadają coraz dłuższe susze. W lecie 2018 roku ten obszar Chin wielkości Holandii był dosłownie zadeptany przez szkodniki. Wyrządzone wówczas szkody oszacowano na 600 mln yuanów, czyli 330 mln zł.
- W przypadku podania na czas odpowiednich antybiotyków większość ludzi przeżywa. Dobre warunki sanitarne i zwalczanie szkodników pozwalają zapobiegać epidemiom, ponieważ do ich wybuchu potrzebne są zatłoczone, brudne i zaszczurzone miejsca – zauważa National Geographic.

