Reklama

Spis treści:

  1. Gwiazda mediów społecznościowych
  2. Emerytura? „Wróg” długowieczności
  3. Trzy złote zasady zdrowia według Tuckera
  4. Palenie, dieta, alkohol – co warto wiedzieć?
  5. Ruch, relacje, równowaga – jego styl życia inspiruje
  6. Co naprawdę liczy się w leczeniu i życiu
Reklama

W wieku 102 lat Howard Tucker jest najstarszym praktykującym lekarzem na świecie i aktywnie szuka nowej pracy, odkąd w 2022 roku zamknięto szpital, w którym uczył rezydentów medycyny. – W tej chwili jestem bezrobotny – mówi Tucker. Choć nie przyjmuje już pacjentów, jego życiorys mówi sam za siebie.

Dyplom lekarza medycyny uzyskał w 1947 roku, a specjalizację z neurologii ukończył w 1953. Służył w marynarce wojennej USA podczas II wojny światowej i był głównym neurologiem Floty Atlantyckiej podczas wojny koreańskiej. W 1989 roku, mając rześkie 67 lat, rozpoczął studia prawnicze i zdał egzamin adwokacki stanu Ohio, kontynuując jednocześnie pracę jako neurolog. Pomagał leczyć pacjentów w najwcześniejszych dniach pandemii COVID-19, a dziś okazjonalnie wykłada dla studentów medycyny i prawa na Uniwersytecie Case Western Reserve w Cleveland, Ohio. Nadal także konsultuje jako specjalista w sprawach medyczno-prawnych.

Gwiazda mediów społecznościowych

Ostatnio stał się również gwiazdą TikToka, z 101 tysiącami obserwujących i ta liczba wciąż rośnie. Wnuk Tuckera, Austin, założył konto wraz z przyjacielem Taylorem Taglianettim. Wspólnie wyprodukowali dokument zatytułowany „What’s Next?”, by ukazać niezwykłe osiągnięcia i życiową energię seniora. Przed swoimi 103. urodzinami, które przypadają w lipcu, National Geographic zapytało Tuckera o jego „tajemny składnik” długowieczności. Stulatek z przekonaniem wskazuje na nieustanne dążenie do wiedzy i relacji międzyludzkich oraz okazjonalne martini. Oto jego porady dotyczące zdrowia i nawyki, których jego zdaniem należy unikać.

NATIONAL GEOGRAPHIC: Powiedział pan, że emerytura to „wróg” długowieczności. Skąd to przekonanie i dlaczego tak silnie się go pan trzyma?

HOWARD TUCKER: To nie są tylko moje kaprysy. Istnieją udokumentowane badania, które pokazują, że z każdym dodatkowym rokiem pracy ryzyko demencji maleje. Kontynuowanie podejmowania decyzji i interakcji społecznych jest bardzo ważne. To spowalnia spadek zdolności poznawczych. Wracamy do starej teorii: „używaj albo strać”. Jeśli nie używasz swojego mózgu, to go stracisz.

Trzy złote zasady zdrowia według Tuckera

NG: Jaką radę dałby pan ludziom, których praca szkodzi ich zdrowiu?

HT: Mam nadzieję, że takie osoby mogłyby znaleźć nowy zawód. Wie pan, miałem pacjentkę, która musiała objechać kilka razy przecznicę, zanim mogła wejść do pracy jako sekretarka. W wieku 42 lat miała udar z powodu skumulowanego stresu. Więc rada dla niej oczywiście brzmiałaby: znajdź innego szefa.

NG: Jakie trzy zdrowe nawyki pan praktykuje i poleca innym?

HT: Pozostań aktywny fizycznie i psychicznie, absolutnie nie pal papierosów i nie pielęgnuj nienawiści. Gdy nienawidzisz, fizycznie szkodzisz samemu sobie. Tętno i ciśnienie krwi idą w górę. To ten sam stres, który pojawia się przy każdym rodzaju lęku. Spójrzmy prawdzie w oczy, nienawiść jest wrodzona. Gdy kogoś nienawidzimy, w naszych oczach podnosimy własny status emocjonalny, ale to po prostu tak nie działa. Nie ma w tym żadnej rzeczywistości, poza niezdrowymi reakcjami fizjologicznymi.

Palenie, dieta, alkohol – co warto wiedzieć?

NG: Czy uważa Pan, że palenie jest dziś równie poważnym problemem dla młodszych ludzi jak 30–40 lat temu?

HT: Tak, zdecydowanie. Kiedy byłem na studiach medycznych, chirurg Alton Ochsner z kliniki Ochsnera (obecnie Ochsner Health) odwiedził naszą klasę. Pokazał, że w pokoleniu przed moim bardzo niewiele kobiet paliło. Te, które to robiły, paliły tylko w domu, nigdy na ulicy ani publicznie. W tamtym czasie sądzono, że rak płuc to choroba mężczyzn, tak jak rak piersi to choroba kobiet. Ale on przedstawił przekonujące dowody, że wzrost zachorowalności na raka płuc u kobiet szedł w parze ze wzrostem ich palenia. To mnie przekonało. Palenie jest niebezpieczne.

Nie wszyscy lekarze się z tym zgadzali. Kiedyś lekarze mówili pacjentom: „Zacznij palić, to ograniczy apetyt i uspokoi nerwy”. Moi studenci i rezydenci są zszokowani, kiedy opowiadam im, że lekarze siedzieli na łóżkach szpitalnych i palili papierosy, a pacjent w łóżku robił to samo. Myślę, że podobny wzorzec może dotyczyć marihuany. Obecnie rząd ją „błogosławi”, jak kiedyś papierosy. Coraz więcej dowodów wskazuje, że po inhalacji marihuany spada koordynacja i zmienia się intelekt. Widzimy przedwczesne reakcje sercowe, takie jak zawały serca czy udary. To wszystko jest w pewien sposób bagatelizowane.

NG: Czy ma Pan podobne zdanie na temat alkoholu?

HT: Dla mnie najwłaściwsze jest umiarkowanie. Gdy ludzie pytali mnie o długowieczność, jako żartowniś odpowiadałem: wino, kobiety i śpiew. Jest w tym sporo prawdy. (Choć teraz pojawiło się kilka negatywnych raportów dotyczących nawet umiarkowanego spożycia wina.)

NG: Czy uważa Pan, że dieta wpływa na długość życia? Jak wygląda Pana sposób odżywiania się?

Nie wierzę, że jedna dieta jest dobra dla wszystkich, ale jasne jest, że włączenie do diety więcej pełnowartościowych, zdrowych produktów, zamiast przetworzonych, smażonych czy słodkich, może zapobiec wielu problemom zdrowotnym w dłuższej perspektywie. Zazwyczaj zaczynam dzień od świeżych owoców i tostu, które jem razem z moją cudowną żoną. Zwykle nie jestem głodny w porze lunchu, a gdy jeszcze przyjmowałem pacjentów, często go pomijałem. Na kolację jem kurczaka, rybę lub okazjonalnie stek z warzywami lub sałatką. Do tego od czasu do czasu martini. Dla mnie to idealny posiłek. Przyznam, że w wieku 100+ pozwalam sobie na lody i pączki częściej niż kiedyś.

Ruch, relacje, równowaga – styl życia inspiruje

NG: Jak zmieniła się Pana rutyna treningowa?

HT: Powiem tak: nadal lubię bieżnię, ale w znacznie wolniejszym tempie niż dawniej. I muszę mieć coś ciekawego w telewizji, żeby przetrwać ten „koszmar”.

Z wiekiem nie ćwiczy się już tak intensywnie, ale ważne jest, by w ogóle to robić. Ćwiczenia wzmacniają serce i pobudzają mózg. Chodzenie jest dobre, zwłaszcza dla starszych ludzi, podobnie jak jogging. Trzeba starać się utrzymać rutynę chodzenia, bo z czasem pojawiają się ograniczenia. Twardnieją tętnice, nie można chodzić tak szybko i daleko, pojawiają się problemy z równowagą. Ale są inne opcje: rower stacjonarny, schody, orbitrek – wszystkie te urządzenia pobudzają organizm.

NG: Czy ma Pan hobby, które pobudza mózg i daje radość z życia?

HT: Wciąż chodzę na rakietach śnieżnych. Moja równowaga już szwankuje, więc to coraz bardziej ryzykowne, ale robię to z dziećmi. Kiedy one jeżdżą na nartach zjazdowych, ja przeżywam to przez nich.

NG:Jest Pan żonaty od prawie 68 lat. Jak ta relacja wpłynęła na Pana zdrowie?

HT: Cóż, trzyma mnie w trzeźwości. Trzyma mnie też w skromności. Po prostu lubimy spędzać razem czas.

NG: Czy uważa Pan, że przyjaźnie są równie ważne?

HT: Przyjaźnie mogą być bardzo silne i tak powinno być. Mój ojciec miał przyjaciół w wieku trzydziestu kilku lat, gdy sam miał już 90 — to go utrzymywało przy życiu. Ze mną jest podobnie. Choć nie mam znajomych w wieku 30 lat, a wszyscy moi bliscy przyjaciele z dzieciństwa już odeszli, to mam przyjaciół młodszych ode mnie o 25 lat i oni stymulują mnie do lepszego myślenia.

NG: Czy sposób, w jaki ludzie się do Pana zwracają, zmienił się z wiekiem?

HT: Tak, i to nie jest komfortowe. Ludzie rozmawiają o mnie z moimi dziećmi, kiedy jestem obecny, i nie pytają mnie bezpośrednio. Traktują cię z góry, jakbyś był zramolałym staruszkiem. To niekoniecznie prawdziwe. I też obraźliwe.

NG: A jednak wydaje się Pan pełen nadziei i szczęścia, gdy mówi o życiu. Jaki jest Pana sekret optymizmu?

HT: Ignoruję swój wiek. Wiek jest względny. Gdy miałem 40 lat, rozmawiałem z grupą studentów i rezydentów medycznych i powiedziałem, że nigdy nie martwię się o przedwczesną śmierć. Jeden z nich powiedział: „Doktorze Tucker, pan już przekroczył wiek”. Miałem wtedy 40 lat! Myślę, że brak lęku przed każdym momentem życia jest ogromnie ważny.

Co naprawdę liczy się w leczeniu i życiu

NG: Jaka jest najważniejsza medyczna innowacja, która zmieniła Pana pracę w neurologii?

HT: Obrazowanie, a konkretnie tomografia komputerowa (CT) i rezonans magnetyczny (MRI). To przeniosło nas ze średniowiecza medycznego w XX wiek. To ogromnie poprawiło naszą zdolność diagnozowania i leczenia wielu schorzeń bez potrzeby uciekania się do przestarzałych i inwazyjnych procedur. To powiedziawszy, nadal ostrzegam moich studentów i rezydentów, by nigdy nie polegali wyłącznie na obrazowaniu. Podkreślam znaczenie dokładnego wywiadu z pacjentem. Poznaj swojego pacjenta. Zrozum pełny obraz kliniczny. Dopiero potem użyj obrazowania, by potwierdzić lub podważyć to, co już podejrzewasz. Mimo wszystkich naszych technologicznych postępów, ludzki aspekt medycyny pozostaje równie istotny jak zawsze.

NG: Jaki jest największy mit, jaki słyszy Pan o długowieczności?

Ludzie często mówią, że jedzenie X lub ścisłe trzymanie się rutyny Y wydłuży życie. Nie wierzę w skrajności ani modne trendy. W rzeczywistości uważam, że skrajności mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc. Oczywiście genetyka i szczęście odgrywają ogromną rolę. Poza tym uważam, że kluczem jest: wszystko z umiarem. Kiedyś zapytano irlandzkiego dramaturga George’a Bernarda Shawa, czemu zawdzięcza swoją długowieczność. Odpowiedział: diecie wegetariańskiej, bez alkoholu i bez kofeiny. Potem zapytali Sir Winstona Churchilla: on pił armeński koniak, jadł mięso przy każdym posiłku i palił cygara. Żartuję czasem, że jestem mądrzejszy od obu. Nie widzę sensu ani korzyści w ślepym podążaniu za modą, trendami czy nadmiernym folgowaniu sobie, ale wierzę w cieszenie się życiem. Byle bez papierosów!

Reklama

źródło: National Geographic

Reklama
Reklama
Reklama