3/19

Jeżeli pojedziecie tam raz, zapewne będziecie chcieli wracać.

 

Długo opierałam się Gruzji, choć moja przyjaciółka Hanka nieustannie mnie na nią namawiała, opowiadając o tym kraju niesamowite historie. O gościnności mieszkańców, pięknej, wciąż jeszcze dzikiej naturze, wspaniałej kuchni, o suprach i toastach, które zawsze wznosi tamada, panującej tam imprezowej atmosferze. Wreszcie o Polakach, których poznała, a którzy zdecydowali się tam zamieszkać i tak jak np. Piotr - prowadzić hostel najpierw w Tbilisi a teraz Happy Yeti w Gudauri, czy Ksawery - restaurację w Udabno. Przytakiwałam i odpowiadałam - tak, kiedyś się tam wybierzemy, i nic z tym nie robiłam, aż do dnia, gdy Hanka zadzwoniła i powiedziała, że właśnie kupiła bilety do Gruzji i za trzy miesiące lecimy. Miał to być babski wyjazd weekendowy. I był. Nigdy nie przeżyłam czegoś tak szalonego, na wspomnienie o tym wciąż uśmiecham. Byłyśmy w Tbilisi, w wiosce Udabno położonej pośrodku stepu, w monastyrze Dawid Garedża przy granicy z Azerbejdżanem, w Mcchecie, dawnej stolicy. Przy okazji zaliczyłyśmy kilka dyskotek, wzięłyśmy udział w kilkunastu suprach, poznałyśmy fantastycznych ludzi i przeżyłyśmy niezapomniane przygody. Potem wracałam do Gruzji wielokrotnie. Bo ten kraj uzależnia. Dlatego znaczną część tego wydania Travelera poświęcamy właśnie Gruzji. Ciekawa jestem, czy też połkniecie tego bakcyla.

 

Agnieszka Franus

REDAKTOR NACZELNA

 

Marcowy numer już w sprzedaży! Dostępny w salonach prasowych i w naszym sklepie internetowym www.kultowy.pl >>