Intensywna urbanizacja, a zarazem ewolucja architektury sprawiają, że nasze domy są coraz bardziej hermetyczne i sterylne. Tym bardziej, gdy panujące w nich warunki porównać z warunkami wiejskich chałup sprzed pół wieku czy chat z wiosek koczowników i myśliwych.
 

Konsekwencją tego trendu jest nasz coraz mniejszy kontakt ze środowiskiem zewnętrznym i jego mikroorganizmami - zwracają uwagę w najnowszym "Science Advances" naukowcy z zespołu Marii G. Dominguez-Bello z University of Puerto Rico i New York University Langone Medical Center.
 

Jak dodają, ludzie współcześni spędzają we wnętrzach większość życia.
 

Aby sprawdzić, jaki ludzie mają kontakt z mikroorganizmami, naukowcy przebadali cztery różne otoczenia mieszkalne: chatę w wiosce myśliwych i zbieraczy żyjących w dżungli na granicy Peru i Ekwadoru; chatę w innej wiosce, Puerto Almendras; dom w peruwiańskim mieście Iquitos (najliczniejszym mieście na świecie, do którego nie ma bezpośredniego dojazdu), i mieszkanie w bloku w brazylijskim Manaus, liczącym 1,8 mln mieszkańców.
 

W każdym domu zebrali próbki mikroorganzmów, biorąc wymazy z podłóg i ścian salonów, kuchni, sypialni i łazienek (albo z tej części chaty, która stanowi funkcjonalny odpowiednik wspomnianych pomieszczeń).
 

Już sama analiza próbek mikroorganizmów pozwala przewidzieć, z jakiej części domu pochodzą badane próbki - zauważają autorzy badania. Diagnoza jest tym dokładniejsza, im silniej zurbanizowana okolica.
 

Choć liczba gatunków mikroorganizmów w chatach i nowoczesnych domach jest podobna, to ich skład jest bardzo różny - dodają.
 

Wydaje się, że liczba unikalnych mikroorganizmów, związanych z człowiekiem, jest większa w okolicach silniej zurbanizowanych - sugerują autorzy badania. To oznacza, że w pewnych okolicach transmisja potencjalnych patogenów w miejsca zajmowane przez człowieka może być większa, niż gdzie indziej. Jednocześnie będzie tam mniejszy kontakt z mikroorganizmami typowymi dla środowiska naturalnego, z którymi ludzie ewoluowali przez miliony lat.
 

Odmienność mikroorganizmów w miejskim otoczeniu człowieka może oznaczać konsekwencje dla zdrowia - sugerują autorzy badania, wspominając o "hipotezie higieny" albo innej, dotyczącej zaniku mikrobiomu. Według tych hipotez coraz słabszy kontakt ludzi Zachodu z mikroorganizmami obecnymi w ich naturalnym środowisku sprzyja pojawianiu się chorób układu odpornościowego oraz problemów metabolicznym.
 

Źródło: PAP