Widzieliście już meduzoida z filmu „Avatar: Ogień i popiół”. Jest inspirowany prawdziwym zwierzęciem!
Meduzoid z Avatara, nowe stworzenie z filmu Jamesa Camerona, wbrew pozorom nie jest całkowicie fikcyjny. Inspiracją były prawdziwe organizmy, a współscenograf Dylan Cole zdradza, jak wyglądał proces ich tworzenia.

- Melissa Hobson
Spis treści:
- Podniebna meduza i dziecięca intuicja Camerona – jak powstają stworzenia z Avatara
- Natura jako najstarszy projektant Avatara
- Meduzoid, który unosi się jak żagiel – jak twórcy ożywili podniebną meduzę
- Czy meduzy potrafią latać? Naukowiec i scenograf mówią: tak!
Nie jest tajemnicą, że świat Pandory wykreowany przez Jamesa Camerona, cenionego filmowca związanego z National Geographic jest inspirowany florą i fauną naszej planety. 19 grudnia na ekrany polskich kin wszedł trzeci już film z tego uniwersum – „Avatar: Ogień i popiół”, w którym widzowie poznają jeszcze więcej fantastycznych organizmów.
Podniebna meduza i dziecięca intuicja Camerona – jak powstają stworzenia z Avatara
Jedno z intrygujących stworzeń w filmie pełni również rolę środka transportu, używanego przez nowy klan – Wędrowców Wiatru. Ta istota, przypominająca sterowiec, znana jako Meduzoid, szybuje po niebie z rozpostartymi, półprzezroczystymi skrzydłami, niosąc swoich pasażerów. – To w zasadzie galeon piracki zawieszony pod gigantyczną meduzą – mówi Dylan Cole, współscenograf filmu, który pomagał stworzyć tę osobliwą formę życia.
Choć stworzenia z filmu są fikcyjne, sposób ich „ożywiania” jest bliższy nauce, niż mogłoby się wydawać. Artyści pracujący przy filmie stworzyli dziwaczne – i często bioluminescencyjne – istoty, zamieszkujące pandoriański świat Avatara.
Centralnymi postaciami Avatara są Na’vi – obcy gatunek, który łączy głęboka więź z naturą. Często tworzą bliskie relacje ze zwierzętami, a Meduzoid jest jednym z najnowszych przykładów. Dylan Cole, jako część zespołu odpowiedzialnego za ożywienie tych idei, bierze „ziarna” pomysłów reżysera i pomaga im rozkwitnąć w pełne, dopracowane kreacje.
Cameron czasem – jak mówi Dylan Cole – „widzi coś niewyraźnie”. – Naszą robotą jest doprowadzić ten obraz do ostrości. Na początku zespół często nie wie dokładnie, do czego zmierza. – To jak robienie portretu jednego z jego dzieci, choć nigdy go nie spotkałeś – tłumaczy. – Do finału prowadzi nas intuicja.

Natura jako najstarszy projektant Avatara
Na szczęście najlepszą inspiracją okazuje się natura. Kopiowanie świata przyrody to – jak podkreśla prof. Leif Ristroph, fizyk eksperymentalny z New York University – „strategia, która sprawdza się od dawna”. – W naturze można znaleźć rozwiązania, o jakich nawet nie przyszłoby nam do głowy marzyć – dodaje.
Choć „Avatar” to science fiction, projektanci podchodzą do jego świata jak do realnego miejsca. Fragmenty ziemskiej rzeczywistości zostają przekształcone, zyskują nowe znaczenia albo zostają osadzone w zupełnie innym kontekście. – To dość aroganckie sądzić, że w jedno popołudnie szkicowania zrobimy coś lepszego niż miliony lat ewolucji – komentuje Dylan Cole.
Meduzoid, który unosi się jak żagiel – jak twórcy ożywili podniebną meduzę
Twórcom zależy, by wszystko wyglądało możliwie wiarygodnie. Dlatego szukają inspiracji w niezwykłych organizmach, które mogą „pożyczyć” cechy ich fikcyjnym stworzeniom. Projektowanie oparte na researchu jest dla Camerona wyjątkowo istotne – i trudno się temu dziwić. Jako nieustraszony podróżnik i eksplorator ma szczególną słabość do świata mórz. Wiele pandoriańskich zwierząt czerpie więc z życia morskiego – w końcu Cameron odwiedził najgłębszy punkt oceanu.
Meduzoid to bioluminescencyjna meduza o długości około 152 metrów. Wytwarza wodór, by unosić się w powietrzu, a zwisające czułki służą jej do żerowania – podobnie jak u portugalskiego żeglarza. Ponieważ w filmie Meduzoid ma przenosić przez niebo gondole klanu Tlalim – Wędrowców Wiatru, projektanci dodali mu żagle w kształcie muszki. Dzięki nim członkowie klanu mogą nim sterować.
Aby kontrolować Meduzoida, Tlalim mocują olinowanie do „żył” na jego żaglach. Dylan Cole jednak założył, że Na’vi uznaliby przebijanie ciała zwierzęcia za okrucieństwo. Dlatego w żaglach umieścił naturalne, przypominające ciernie guzki, o które można zaczepić linki.

Czy meduzy potrafią latać? Naukowiec i scenograf mówią: tak!
Meduzoid jest holowany przez stworzenie przypominające morską płaszczkę – zwaną płaszczką wiatru. – Wzięliśmy pomysł mątwy i daliśmy jej ciało jak worek gazowy – tłumaczy Dylan Cole. – Ma pojedynczą, cienką „pelerynę”wokół ciała, która porusza się ruchem sinusoidalnym.
Meduzy jako inspiracja mogą wydawać się zaskakujące – w końcu zwykle dryfują z prądem i mają niewielką kontrolę nad kierunkiem. Ptaki są bardziej oczywistym punktem odniesienia, gdy myślimy o locie. Ale prof. Leif Ristroph zauważa, że wiele stworzeń morskich „lata” na swój sposób.
Ciecze i gazy to w fizyce płyny, dlatego obowiązują je te same prawa. Prof. Ristroph wyjaśnia, że zatarcie granicy między pływaniem a lataniem pozwala spojrzeć na pływające zwierzę i zadać pytanie: – Czy ta sama strategia, albo podobna, mogłaby posłużyć do latania?
W ramach własnych badań prof. Ristroph zbudował maszynę latającą, która naśladowała ruch meduzy i wytwarzała siłę nośną. I zadziałało. – Taka konstrukcja ma pewne właściwości stabilizujące, więc statek nie przewraca się tak łatwo – dodaje.
Jak Pandora uczy empatii? Twórcy liczą na coś więcej niż zachwyt
Pierwsze pomysły naukowców są często ograniczane przez fizykę. – Eksperymenty są mocno ograniczone grawitacją, fizyką i matematyką – tłumaczy prof. Leif Ristroph. – Mamy te wygodne barierki. Dylan Cole z kolei ma własne „barierki”, które mają zapewnić emocjonalne wejście widza w historię.
– Nie możemy pójść zbyt daleko w obcość – mówi. – Widz musi umieć się z tym utożsamić. Jeśli postacie są zbyt „inne”, trudno uwierzyć w ich życie, zmagania i zwycięstwa. A wtedy film po prostu przestaje działać.
Poza samą przyjemnością z oglądania, Dylan Cole liczy na realny efekt. Chciałby, by empatia wobec Pandory przełożyła się na coś więcej w naszym świecie. Pandora czerpie z prawdziwych ekosystemów, zwierząt i społeczności Ziemi – dlatego twórcy mają nadzieję, że ich wizja rozbudzi zachwyt nad naturą jako taką.
– Zakochując się w Pandorze, ludzie w pewnym sensie zakochują się też w Ziemi – podkreśla Dylan Cole. – Zaczynają interesować się naszym światem i ochroną środowiska.
Źródło: National Geographic

