„Ratownictwo to nie tylko praca. To droga, która raz wybrana, towarzyszy całe życie”. Rozmowa z ratowniczką WOPR
Morze tego dnia było spokojne, słońce odbijało się w falach, a wiatr niósł zapach soli. Plaża powoli budziła się do życia, a w oddali widać było sylwetki ratowników przygotowujących się do kolejnego dnia. To tutaj, nad wodami otwartymi, Iwona odnalazła swoje miejsce i powołanie. Ale zanim trafiła nad morze, jej droga wiodła przez basen i studia, a potem przez wiele życiowych zakrętów.

Co skłoniło Cię do zostania ratowniczką?
Plany były zupełnie inne. Od dziecka chciałam zostać lekarzem. Już jako mała dziewczynka opatrywałam wszystkie swoje misie i lalki – miały obandażowane głowy, ręce, nogi. Byłam przekonana, że pójdę na Akademię Medyczną. Ale życie napisało dla mnie inny scenariusz. Rok przed maturą w wypadku komunikacyjnym zginęli moi rodzice. Zostałam sama i musiałam zadbać o siebie. Kiedy przyszło do wyboru studiów, zobaczyłam, że na medycynę przypada 17 osób na jedno miejsce. Zwyczajnie się przestraszyłam – nie mogłam ryzykować.
Dlaczego akurat AWF?
Miałam mistrzowską klasę sportową, a to dawało mi wtedy wstęp na każdą uczelnię sportową w Polsce bez egzaminów. Wybrałam AWF Warszawa, kierunek trenerski ze specjalnością pływanie. I to był początek mojej przygody z wodą na poważnie. Na trzecim roku pojawił się przedmiot „Ratownictwo wodne”. Zajęcia prowadzili wspaniali ludzie – ikony polskiego sportu, autorzy podręczników, które dziś są klasyką. Pamiętam atmosferę tamtych lat – mieszkałam w akademiku na jednym piętrze z Władysławem Komarem, Zofią Bielczyk, Marylą Rodowicz, Władysławem Kozakiewiczem czy Bogusławem Mamińskim. Miałam okazję spotkać i współpracować z Ireną Szewińską, Hubertem Wagnerem i Otylią Jędrzejczak. Współpraca szkoleniowa z nią i kadrą polskiego pływania to był dla mnie zaszczyt. To był niesamowity czas – sport i pasja na każdym kroku. I właśnie tam połknęłam bakcyla ratownictwa.

Pamiętasz swoją pierwszą akcję ratunkową?
Doskonale. To było na basenie Pałacu Kultury w Warszawie. Do dziś stoi tam wieża do skoków do wody. Poszliśmy całą grupą poskakać. Jeden z kolegów źle wykonał skok – uderzył w wodę niefortunnie i trzeba go było ewakuować na desce ortopedycznej. Na szczęście skończyło się tylko na stłuczeniu kości ogonowej i lekkim urazie głowy, ale wtedy byliśmy przerażeni. Przyjechało pogotowie, a kolega spędził trzy dni na obserwacji w szpitalu. Dziś, gdy się spotykamy, wspominamy to ze śmiechem, ale tamten moment nauczył mnie ogromnego respektu. Zrozumiałam, że wystarczy chwila nieuwagi, by życie zawisło na włosku.
Jak wyglądały Twoje pierwsze lata w zawodzie?
Po studiach zaczęłam szkolić młodzież i pracować jako ratownik – najpierw na plażach nadmorskich, potem na basenach, a nawet w ośrodkach górskich. Ale myśl o medycynie nie dawała mi spokoju. Po kilku latach przeprowadziłam się do Berlina, gdzie ukończyłam ratownictwo medyczne i przez długie lata pracowałam w zespołach wypadkowych oraz na szpitalnych oddziałach ratunkowych. To były doświadczenia, które na zawsze mnie ukształtowały.
Czy Twoje dzieci dorastały w cieniu WOPRu?
Tak, choć dziś to już rzadkość. Kiedyś ratownictwo było mniej rozwinięte – mniej plaż strzeżonych, mniej ośrodków. Dzieci często towarzyszyły nam w pracy. Moje – w Międzyzdrojach, Pobierowie, Dziwnówku czy Mrzeżynie. Największym wyzwaniem było… upilnować je przed samowolnym wchodzeniem do wody. Metody bywały różne, czasem nietypowe, ale tak wyglądało życie ratownika z rodziną.
Co byś powiedziała młodym, którzy dopiero wkraczają na tę drogę?
Ratownictwo to nie tylko praca. To droga, która raz wybrana, towarzyszy całe życie. Ja nie tylko uczę innych, jak ratować, ja żyję tym na co dzień. I wiem jedno – ratownikiem się nie bywa. Ratownikiem się jest na zawsze.
Gdy morze zaczyna pustoszeć, a ostatni plażowicze zbierają ręczniki i dmuchane zabawki, Iwona patrzy na spokojną taflę wody z tym samym szacunkiem, z jakim spojrzała kiedyś na basenową wieżę w Warszawie. Dziś wie, że tamto pierwsze doświadczenie było tylko wstępem do spotkania z prawdziwym żywiołem.

Materiał promocyjny marki Plus


