Jak wygląda Wasz typowy dzień na plaży?

Radosław Ptasiński, ratownik WOPR, instruktor ratownictwa wodnego, technicznego i pierwszej pomocy, a także międzynarodowy instruktor ILS K9: Jeśli mamy dyżur z psem, zaczynamy wcześniej – jakieś 40 minut przed resztą. Trzeba przygotować stanowisko, przygotować wodę, rozłożyć matę chłodzącą czy kenel. Gdy warunki pozwalają, robimy krótki trening – około 20 minut w wodzie. Potem pies leży przy stanowisku i razem obserwujemy kąpielisko.

W razie potrzeby jesteśmy gotowi do akcji, ale prawda jest taka, że większość działań to prewencja. Dużo rozmawiamy z turystami o bezpieczeństwie. Sama obecność psa działa kojąco – ludzie są bardziej skłonni nas słuchać i respektować nasze prośby. Pies budzi czasami większy szacunek, większe zainteresowanie, bardzo pomaga to w edukacji turystów.

fot. Maciej Jabłoński / F11
fot. Maciej Jabłoński / F11

Jak wygląda akcja ratownicza z udziałem psa?

Najczęściej pies holuje. Ja dopływam do poszkodowanego, udzielam pomocy, a pies odciąża mnie w transporcie na brzeg. Dzięki temu mogę zachować siły na najważniejsze czynności. Czasem pies pomaga mi dotrzeć szybciej do miejsca zdarzenia, a ja w tym czasie zakładam płetwy czy przygotowuję sprzęt. Ale wszystko zależy od sytuacji – jeśli jest szybszy środek, albo nie widzę miejsca na zastosowanie psa, zostaje on na brzegu.

Jak reagują inni ratownicy, gdy widzą duet człowiek–pies?

Na początku często nie wiedzą, co z nami zrobić. W Polsce brakuje godzin szkoleniowych poświęconych temu tematowi. Dlatego staramy się od razu pokazać w praktyce, jak możemy być użyteczni i przydać się zespołowi. Robimy ćwiczenia – na przykład ratownik płynie szybko do poszkodowanego, a ja z psem dołączam i pies holuje ratownika razem z poszkodowanym do brzegu. Kiedy inni ratownicy to zobaczą i poczują różnicę od razu chętniej z nami współpracują. Ale każdy nowy akwen to na nowo doszkalanie ratowników z tego, jak używać naszego zespołu, jak się nas nie bać, jak zaufać.

fot. Maciej Jabłoński / F11
fot. Maciej Jabłoński / F11

A jak reagują turyści?

Większość jest zachwycona, ale nie wszyscy wiedzą, jak się zachować. Najważniejsze, żeby pamiętać, że pies ratowniczy to nie maskotka i nie atrakcja turystyczna. Nie podchodzimy bez pytania, nie głaszczemy, nie robimy zdjęć z bliska, nie wysyłamy dzieci, żeby „poznały pieska”. Ten pies jest w pracy, nawet jeśli śpi, to śpi prawdopodobnie po treningu, możliwe, że po akcji, albo odpoczywa, ale ciągle jest w trybie czuwania. Często powtarzam turystom: pies jest w pracy przez 8 godzin, nawet jeśli akurat leży. To czuwanie jest dla niego równie męczące, jak akcja. My po 8 godzinach pracy jak drzemiemy, to też nie chcemy, żeby ktoś nam przeszkadzał… Nie karmimy psa, nie prowokujemy go, nie podsuwamy swoich czworonożnych pupili pod nos. Ale też w drugą stronę, absolutnie nie mówimy dzieciom: „Nie dotykaj, bo cię ugryzie” – bo to szczucie psem. Nie budźmy w dzieciach strachu przed psami, budźmy respekt. Lepiej powiedzieć: „Nie dotykaj, bo pies odpoczywa”.

fot. Maciej Jabłoński / F11
fot. Maciej Jabłoński / F11

Jak wykorzystujecie psa w działaniach prewencyjnych?

Jedną z akcji prewencyjnych jest rozdawanie dzieciom opasek „niezgubek”. Opasek, na których rodzic wpisuje swój numer telefonu. Obecność psa przyciąga uwagę i łagodzi emocje, więc kiedy idziemy plażą ludzie chętniej słuchają, bardziej zwracają na nas uwagę, ale też bardziej respektują to co do nich mówimy. Pies bardzo działa kojąco na emocje, dziecko, które się zgubi, chętniej podejdzie do ratownika, gdy obok jest pies. Prowadzimy też krótkie lekcje dla turystów – przypominamy, żeby patrzyli na numery wejść na plażę, pilnowali dzieci w wodzie, reagowali, gdy widzą samotne dziecko spacerujące po plaży.

Popularnym przypadkiem jest tzw. „akcja flaming” – dmuchana zabawka, na której leży bądź bawi się dziecko, wiatr wywiewa ich nagle w głąb morza. Dziecko nie ma siły, by wrócić, wtedy pies pomaga w holowaniu, uspokaja malucha w stresie i bezpiecznie doprowadza do brzegu. Dla nas to niesienie pomocy, nie akcja ratunkowa, ale to właśnie takich drobnych akcji jest najwięcej, a zapobieganie im, zapobiega ciężkich wypadkom.

Kiedy tłum turystów schodzi z plaży, Diver Junior z ulgą kładzie się na piasku. Jego dzień pracy jest równie wymagający jak dzień człowieka obok niego. Radosław wie, że każdy wspólny dyżur to lekcja zaufania, współpracy i szacunku – nie tylko między nim a psem, ale też między zespołem ratowniczym a ludźmi, których bezpieczeństwa strzegą.

fot. Maciej Jabłoński / F11
fot. Maciej Jabłoński / F11
belka-ng

Materiał promocyjny marki Plus