Jak wygląda Twój dzień pracy – kiedy musisz być najbardziej czujna?
Pracujemy w systemie 12-godzinnych dyżurów. Każdy dyżur zaczyna się od sprawdzenia sprzętu – od radia i AED po łodzie i samochody. To nie jest rutyna, to podstawa. Nigdy nie wiemy, która łódź będzie nam potrzebna – inna, gdy ktoś utknie na mieliźnie, inna przy poszukiwaniach osoby czy zwierzęcia w wodzie, jeszcze inna do akcji nocnych, wyposażona w radary, sonary czy szperacze. Zimą do gry wchodzą sanie lodowe, suche skafandry, sprzęt do działań na zamarzniętych akwenach. Każdy z nas musi być gotów, że wezwanie może nadejść o każdej porze dnia i nocy. Kiedy muszę być najbardziej czujna? Właściwie zawsze. To praca, w której nigdy nie wiesz, co się wydarzy za chwilę.

Czy technologia pomaga Ci w pracy?
Bardzo. Zaczynając od rzeczy najprostszych, jak mapy Google, które pozwalają nam szybko namierzyć zdarzenie. Do tego aplikacja RATUNEK – niezwykle skuteczna, bo każdy może jednym kliknięciem wysłać swoją lokalizację i przyspieszyć dotarcie pomocy. Ogromnie pomaga nam noktowizja, zwłaszcza przy nocnych poszukiwaniach. Ale prawdziwą rewolucją są drony – powietrzne, podwodne, a nawet transportowe. Dron z kamerą termowizyjną potrafi błyskawicznie znaleźć osobę w ciemności. Drony transportowe przenoszą bojki, rzutki ratownicze, flary świetlne, a nawet środki ochrony termicznej. Są już konstrukcje, które pomagają transportować w wodzie współpracującego poszkodowanego. W łodziach coraz częściej mamy sonary najwyższej klasy – dzięki nim przeszukanie dużych obszarów pod wodą jest szybsze i dokładniejsze. To naprawdę oszczędność czasu, a czas w ratownictwie jest na wagę złota.

WOPR_Iwona_team_3
fot. Maciej Jabłoński / F11

Jak być gotowym, by ratować życie?
Ratownik musi być sprawniejszy fizycznie niż przeciętny człowiek. W moim przypadku to także wynik wypadku z dzieciństwa – miałam 6 lat, kiedy wjechałam rowerem pod samochód. Uszkodzenie kręgosłupa, pół roku w gipsie. Profesor, który mnie wtedy operował, powiedział mi jedno: „Całe życie musisz się ruszać, bo inaczej wylądujesz na wózku inwalidzkim”. Do dziś pamiętam, jak groził mi palcem i zabraniał leżenia na kanapie. Ruch stał się moim ratunkiem. Najpierw rehabilitacja w basenie, potem pływanie, siatkówka, narty. I tak zostało na całe życie. Do dziś utrzymuję formę – zimą siłownia, cały rok basen, nordic walking, joga. A zimą oczywiście narty, bo jestem instruktorką. Bez sprawności nie dałabym rady – ratownictwo wymaga siły, wytrzymałości, a także stabilnego gorsetu mięśniowego, który chroni kręgosłup.

Mam wrażenie, że tworzycie bardzo zgraną społeczność WOPR, czy seniorzy wciąż mają tu swoje miejsce?
Jak najbardziej. W ratownictwie można działać bardzo długo – dopóki zdrowie i kondycja pozwalają. Znam wielu ratowników, którzy na emeryturze wciąż szkolą młodzież, prowadzą kursy, organizują akcje edukacyjne. Niektórzy mówią, że „senior” zaczyna się już po czterdziestce, ale ja patrzę na to inaczej. Jeśli ktoś wciąż ma serce do tej pracy i utrzymuje formę, może działać całe życie. Na plaży, na jeziorze, w górach czy na lodzie – codzienność ratownika to gotowość. Sprzęt sprawny, ciało wytrenowane, zespół zsynchronizowany.

Czy kiedykolwiek da się wyłączyć głowę, zostawić pracę za sobą?

Ratownictwo to praca, która nie kończy się wraz z dyżurem. To sposób życia. Każdego dnia uczymy się być gotowi – i dla siebie, i dla tych, którym będziemy musieli pomóc.

WOPR_Iwona_team_6
fot. Maciej Jabłoński / F11

Poranek przeradza się w dzień, a słońce oświetla sprzęt ułożony w równych rzędach. Radiostacje, torby medyczne, łodzie gotowe do wypłynięcia. Wszystko czeka w ciszy, aż rozlegnie się alarmowe wezwanie. Iwona patrzy na to z pewnością – bo wie, że w każdej chwili może ruszyć do akcji, mając u boku zespół i narzędzia, które pozwalają wygrać walkę z czasem.

belka-ng

Materiał promocyjny marki Plus