Donald Trump obcina budżet naukowy NASA i anuluje aż 41 projektów – w tym trwające misje
Mars Sample Return, obserwatorium Chandra X-ray, sondy Voyager 1 i 2, a także badająca Jowisza sonda Juno oraz orbitery Mars Odyssey i MAVEN – to tylko niektóre z naukowych misji kosmicznych NASA, które mają zostać wygaszone lub drastycznie okrojone.

Spis treści:
- Nauka do kosza
- Anulowane programy marsjańskie
- Nie polecimy na Wenus ani Tytana
- Dokąd to wszystko prowadzi?
Od dłuższego czasu Planetary Society alarmuje, że nowy budżet Donalda Trumpa doprowadzi do radykalnego ograniczenia programu naukowego NASA. To, co przez lata było dumą agencji – czyli drobiazgowo planowane robotyczne misje zbierające szczegółowe dane o Układzie Słonecznym i Ziemi – zostanie skrajnie zmarginalizowane. Na szczęście Kongres USA sprzeciwił się prezydentowi i przyznał NASA dodatkowe 10 miliardów dolarów, ratując część programów załogowych.
Nauka do kosza
– To była jedna z najszybszych reakcji na prezydencki projekt budżetu dotyczący lotów kosmicznych z udziałem ludzi, jaką kiedykolwiek widziałem – powiedział Casey Dreier, szef ds. polityki kosmicznej w Planetary Society, organizacji promującej eksplorację kosmosu, z siedzibą w Pasadenie (Kalifornia). Dodał, że wsparcie Kongresu zapewniło NASA programową ochronę.
Członkowie Kongresu wykorzystali projekt ustawy Trumpa dotyczący ulg podatkowych i cięć wydatków, aby zabezpieczyć elementy programu NASA dotyczące lotów na Księżyc i Marsa – pomimo prezydenckiego wniosku budżetowego. Trump postulował zmniejszenie budżetu NASA z 24,8 mld dolarów do 18,8 mld – spadek aż o 24 proc. Choć nominalnie NASA otrzymuje dziś rekordowe środki, to jako udział w całym budżecie federalnym USA są one najniższe od wczesnych lat 60., sprzed ery programu Apollo.
Anulowane programy marsjańskie
Dział naukowy NASA – Science Mission Directorate – ma otrzymać o 47 do 50 proc. mniej środków, czyli realnie ok. 3,9 mld dolarów. Największe cięcia dotkną astrofizykę – aż o 66 proc. Anulowano programy balonowe oraz finansowanie misji: Chandra, Fermi, Euclid, LISA i Ariel. Drastycznie zredukowano budżet dla teleskopów Hubble’a i Webba. Wstrzymano prace nad nowym teleskopem Nancy Grace Roman.
Szczególnie mocno ucierpiały programy marsjańskie – na czele z Mars Sample Return. MSR to największe przedsięwzięcie naukowo-inżynieryjne w historii NASA. Znajdujący się na Czerwonej Planecie łazik Perseverance skutecznie pobiera próbki gleby w kraterze Jezero. Miały one zostać przekazane specjalnemu pojazdowi, który wyniesie je na orbitę i umieści w kapsule powrotnej, dostarczającej próbki na Ziemię. Byłby to przełom w badaniach nad życiem na Marsie.
Jednak dziś wiadomo, że tysiące godzin pracy tysięcy ludzi pójdą na marne. Próbki pozostaną na Marsie – być może do czasu, aż inna misja je zbierze. Ale to jedynie spekulacje. Aktualnie nie ma ani planów nowej misji, ani pewności, czy NASA zamierza zrealizować załogowy lot na Marsa w tym półwieczu. Skasowano także misje dwóch aktywnych marsjańskich orbiterów.
Nie polecimy na Wenus ani Tytana
Jakby tego było mało, anulowano planowane misje wenusjańskie – DAVINCI i VERITAS. Skasowano również niemal ukończoną misję Dragonfly na Tytana. Oznacza to, że mechaniczna ważka – wyposażona w algorytmy sztucznej inteligencji umożliwiające autonomiczny lot – nie pokaże nam świata z jeziorami ciekłego metanu.
Zakończono też programy zasłużonych sond, takich jak Osiris-Apex czy New Horizons – mimo że działają poprawnie, mają paliwo i mogłyby kontynuować lot w głębokiej przestrzeni kosmicznej.
Nowy budżet wymusił również likwidację lub drastyczne ograniczenia w programach obserwacji Ziemi, badania pogody kosmicznej i Słońca, a także cięcia aż o 70 proc. w astrobiologii. Jednocześnie zwiększono finansowanie dla programów załogowych – misji na Księżyc, Marsa, komercyjnych lotów rakietowych – co wskazuje na zmianę priorytetów agencji. Na szczęście Kongres zdołał uratować program Artemis i zapewnić finansowanie dla księżycowej stacji orbitalnej Gateway.
Dokąd to wszystko prowadzi?
Już teraz widać, że Europejska Agencja Kosmiczna niemal straciła strategicznego partnera. Wycofanie się USA z takich projektów, jak Euclid, LISA czy Ariel, nie napawa optymizmem. Misje te miały analizować atmosfery tysięcy egzoplanet i rejestrować fale grawitacyjne. Dziś ich przyszłość jest niepewna. Amerykańsko-europejski sojusz kosmiczny chwieje się w posadach.
Na osłabieniu NASA niewątpliwie zyskają Chiny – coraz bardziej niezależny i potężny gracz w przestrzeni kosmicznej. Cięcia w NASA oznaczają też falę zwolnień – doświadczonych naukowców i inżynierów przejmą ci, którzy mają budżet. A to może zmienić globalną równowagę sił w eksploracji kosmosu.
Źródło: American Astronomical Society