Zimy stulecia wpisały się nie tylko w annały meteorologii, ale także w pamięć narodową
Intensywne opady śniegu paraliżowały cały kraj. Siarczyste mrozy uszkadzały infrastrukturę. Czasami sytuacja była tak zła, że konieczne było ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. Zimy stulecia niejednokrotnie dawały w kość naszym przodkom. Zdarza się, że wraz z końcem jesieni zaczynamy narzekać na pogodę, ale tak naprawdę dziś już nie doświadczamy warunków, jakie panowały w poprzednim stuleciu. Poniżej wymieniamy skrajnie surowe zimy, w których temperatura znacznie odbiegała od wieloletniej normy.

Spis treści:
- Zimę 1978/1979 pamięta każdy, kto żył w tamtych czasach
- Przełom 1928 i 1929 roku w pełni zasłużył na miano zimy stulecia
- Najmroźniejsza zima wojny, czyli przełom 1939 i 1940 roku
- Zima 1962/1963 sparaliżowała Polskę
- Zimy stulecia nawiedzały Polskę nie tylko w XX wieku
Określenie „zima stulecia” nie zawsze odnosi się do najostrzejszej zimy w danym stuleciu. Potocznie tym mianem określa się wszystkie przypadki wyjątkowo srogich miesięcy zimowych. A że w poprzednim stuleciu pogoda była bardziej kapryśna, „zim stulecia” było u nas całkiem sporo. Zdarzało się, że panujące wówczas warunki całkowicie paraliżowały kraj i wpływały na codzienne życie. Nie jest więc specjalnie zaskakujące, że w naszej świadomości termin ten wykracza poza suche statystyki meteorologiczne.
Zimę 1978/1979 pamięta każdy, kto żył w tamtych czasach
Gdy mowa o zimie stulecia w Polsce, najczęściej na myśli ma się przełom roku 1978 i 1979. W nocy z 29 na 30 grudnia nad Polskę napłynęły mroźne masy powietrza z północy, powodując nagły spadek temperatury z wartości dodatnich do kilkunastu stopni poniżej zera. Towarzyszyły temu intensywne opady śniegu. Paraliż kraju rozpoczął się już 31 grudnia.
Miejscami temperatury osiągały wartość minus 20, minus 30 stopni Celsjusza lub nawet niższą. W Białymstoku przez 19 dni termometry wskazywały od minus 15 do minus 35 stopni. W ciągu kilku dni w całym kraju powstały ogromne zaspy. Rekordowa pokrywa białego puchu przekroczyła 0,7 m. Pod tym względem najgorsza sytuacja panowała w Suwałkach, gdzie 16 lutego zanotowano rekord opadów. Pokrywa śnieżna sięgnęła 84 cm. Niewiele lepiej było w Łodzi (78 cm, według pomiaru z 2 lutego), Warszawie (70 cm, według pomiaru z 31 stycznia), Chojnicach (60 cm, według pomiaru z 19 lutego) i Szczecinie (53 cm, według pomiaru z 19 lutego).
Na skutki tak surowej pogody nie trzeba było długo czekać. Już 31 stycznia kraj zaczął ogarniać paraliż. W wielu miejscach pękały szyny, więc komunikacja kolejowa praktycznie stanęła, podobnie jak miejska. W rezultacie do niektórych elektrociepłowni nie mógł dotrzeć węgiel. W wielu mieszkaniach wyłączono prąd i ogrzewanie. Temperatura w pomieszczeniach spadała do nawet 7 stopni Celsjusza.
W wielu regionach władze ogłosiły stan klęski żywiołowej. Wojsko z ciężkim sprzętem, z pomocą cywili, ruszyło do odśnieżania dróg i torów. Zima stulecia miała też tragiczne skutki. 15 lutego 1979 roku warunki pogodowe prawdopodobnie przyczyniły się do wybuchu gazu w Rotundzie PKO w Warszawie. Zginęło wówczas 49 osób.
Przełom 1928 i 1929 roku w pełni zasłużył na miano zimy stulecia
Określenie „zima stulecia” zazwyczaj odnosi się do przełomu 1978 i 1979 roku, ale to nie wtedy zanotowano rekordy temperatur. Jako najzimniejsza w Polsce w annałach meteorologii zapisała się zima przełomu 1928 i 1929 roku. Najgorzej było w lutym, powszechnie uznanym za najzimniejszy miesiąc w historii pomiarów w Polsce.
Średnie wartości w tym miesiącu oscylowały w przedziale od minus 13 do minus 16 stopni Celsjusza. Dziś nawet nie możemy wyobrazić sobie mrozów, jakie wówczas panowały. Oficjalny rekord zanotowano 10 lutego w Żywcu: minus 40,6 stopnia Celsjusza. W wielu innych miastach sytuacja była niemal tak samo zła. W Olkuszu najniższa zanotowana temperatura wyniosła minus 40,4 stopnia Celsjusza, w Siankach na Podkarpaciu: minus 40,1 stopnia Celsjusza. Pojawiły się też liczne nieoficjalne rekordy temperatur:
- minus 48 st. Celsjusza w Kąclowej koło Grybowa,
- minus 45 st. Celsjusza w Rabce,
- minus 44 st. Celsjusza w Kolbuszowej,
- minus 42 st. Celsjusza w Czarnym Dunajcu, Dubicach i Czechowicach-Dziedzicach.
Rekordowa zima była nie tylko ekstremalnie mroźna, ale i śnieżna. Na obszarach podgórskich zaczęło padać już w połowie października. Pozostałą część Polski zasypało na przełomie listopada i grudnia. Stała pokrywa śnieżna utrzymywała się aż do połowy kwietnia. Od stycznia do marca jej grubość oscylowała w przedziale od 20 do 60 cm. Rekord padł 9 kwietnia w rejonie Morskiego Oka – 267 cm.
Najmroźniejsza zima wojny, czyli przełom 1939 i 1940 roku
W 1939 roku Polska musiała zmierzyć się nie tylko z nieprzyjacielem, ale i ze srogą zimą. Nadeszła w połowie grudnia, ale naprawdę silne mrozy przyniósł dopiero styczeń 1940 roku. Najniższą temperaturę, minus 41 st. Celsjusza, zanotowano w Siedlcach (11 stycznia). Należy jednak wspomnieć, że wiarygodność tego pomiaru bywa kwestionowana. W Warszawie średnia temperatura wyniosła w lutym minus 11,9 st. Celsjusza, więc była znacząco niższa w analogicznym miesiącu w 1979 roku (minus 6,1 st. Celsjusza). Miasto nawiedziły śnieżyce. Zaspy blokowały ruch komunikacji miejskiej. Brakowało węgla, co dodatkowo utrudniało i tak już dramatyczną rzeczywistość.
Warunki były wówczas ekstremalne, a mimo to przełom 1939 i 1940 roku nie jest tak powszechnie pamiętany jako zima stulecia. Wynika to z faktu, że podczas wojny priorytetem było przetrwanie. Skala katastrofy pogodowej mogła być mniej nagłaśniana, a przez to słabiej zapisała się w świadomości publicznej.
Zima 1962/1963 sparaliżowała Polskę
Ekstremalny okres dotknął Polskę także w 1963 roku. Najsurowszymi miesiącami były styczeń i luty. W Jabłonce najniższa zanotowana temperatura wyniosła minus 38 st. Celsjusza. W Rzeszowie temperatura spadła do 35,8 st. Celsjusza poniżej zera, a w Nowym Targu – do minus 35 st. Celsjusza. Opady śniegu były wyjątkowo obfite. W styczniu i lutym przez kraj przeszła fala śnieżyc, doprowadzając w wielu miejscach do całkowitego paraliżu transportu drogowego i kolejowego (zwłaszcza na południu kraju).
By ograniczyć zużycie energii i ciepła, w Polsce zamknięto większość placówek kulturalnych – kin, teatrów i muzeów. Na tym nie poprzestano. Zamknięto także wiele szkół. Z powodu braku prądu i paliw, w zakładach przemysłowych ograniczono lub całkowicie wstrzymano produkcję. Zresztą przyczynił się do tego także niedobór pracowników. Ludzie po prostu nie mogli dotrzeć do pracy. Półki w sklepach świeciły pustkami. Było źle, nawet jak na trudne realia Polski Ludowej. Polacy tłumnie oblegali składy opału.
Zimy stulecia nawiedzały Polskę nie tylko w XX wieku
XX stulecie obfitowało w surowe zimy. Należy jednak wspomnieć, że wcześniej klimat wcale nie był łagodniejszy, choć dane z wcześniejszych lat są raczej fragmentaryczne. 11 grudnia 1788 roku w Warszawie zanotowano minus 31,2 st. Celsjusza. Jeszcze zimniej było 8 lutego 1799 roku, kiedy termometry w stolicy wskazały minus 33,1 st. Celsjusza.
Także w XIX wieku temperatura niejednokrotnie spadała do ekstremalnych wartości. Wśród rekordów z tamtego okresu warto wskazać na 30 grudnia 1875 roku, kiedy w Dobrzechowie na Podkarpaciu zanotowano minus 40 st. Celsjusza. 2 stycznia 1888 roku przyniósł w Maniowach mróz sięgający minus 39,2 st. Celsjusza. W Szczawnicy zanotowano wówczas minus 38,5 st. Celsjusza.
Wielu rekordów temperatur zapewne nie zanotowano lub dane bezpowrotnie przepadły. O tym, jak ekstremalny był XIX wiek, niech świadczy fakt, że 15 stycznia 1885 roku, w Wierchojańsku w Rosji, mróz osiągnął wartość minus 68 stopni Celsjusza.
Nasz autor
Artur Białek
Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.

