To było jedno z największych afrykańskich imperiów. Dziś jest niemal zupełnie zapomniane
Stolica imperium Songhaj była kosmopolitycznym ośrodkiem handlowym położonym nad rzeką Niger. Jego bezwzględni władcy dysponowali potężną flotą czterystu łodzi. Co dziś wiemy o tym zapomnianym afrykańskim mocarstwie?

- Paul Cooper
Spis treści:
Najwcześniejsza wzmianka o królestwie Songhaj pojawia się w pismach Ahmada al-Jakubiego, uczonego z IX wieku. Opisywał on niewielkie nadrzeczne państwo, którego głównym ośrodkiem było handlowe miasto Gao, położone w regionie, w którym piaski Sahary spotykały się z zielenią zalewowej równiny Nigru.
Na obrzeżach Gao znajduje się wielka piaszczysta „wydma różana”, którą od czasów starożytnych uważano za siedlisko czarnoksiężników. Mimo że Songhaj dokonał oficjalnej konwersji na islam już w 1019 roku, społeczeństwo Gao nadal zachowywało głęboki związek kulturowy ze starymi zwyczajami.
Stolica zapomnianego imperium
Miasto było kosmopolitycznym ośrodkiem handlowym, w którym wymieniano miejscowe towary – orzechy kola, złoto, kość słoniową, niewolników, olej palmowy i cenne gatunki drewna – na sól, tekstylia, broń, konie i miedź. Jako środka wymiany oprócz złota czasami używano muszli kauri – gatunku ślimaków morskich – traktowanych jak pieniądz. Służyły one temu samemu celowi co złoto. Były tak piękne, że powszechnie ich pożądano, i na tyle rzadkie, że ich posiadanie stanowiło bezpieczny sposób lokowania środków.
Sonni Ali wstąpił na tron w 1484 roku i władał Songhajem ze swojej stolicy, Gao. Za jego panowania nastąpiła bezprecedensowa ekspansja tego małego królestwa, które rozszerzyło swój zasięg terytorialny poza największy obszar malijskiego imperium.
Ali został zapamiętany w bardzo różny sposób przez dwie części społeczeństwa Songahju, o których była mowa wcześniej. W ustnej tradycji afrykańskich griotów występuje on jako Ali Ber, czyli Ali Wielki – silny, mądry człowiek, który posiadł magiczne moce, pierwszy w historii cesarz Songhaju. W kronikach spisanych przez muzułmańskich uczonych Ali jest jednak przedstawiony jako okrutny i despotyczny władca.
Sonni Ali i walka o władzę
Po przejęciu władzy Ali wyruszył na wojnę i był zdeterminowany, by zmodernizować i zreorganizować swoją armię. Gdy upadło imperium Mali, co w dużej mierze było skutkiem utraty dostępu do rynków dostarczających wierzchowce, postanowił rozpocząć hodowlę koni na dużą skalę w Afryce. Do wyposażenia kawalerzystów wprowadził żelazne napierśniki, które noszono pod tunikami.
W zachodnioafrykańskim upale było to dodatkowe obciążenie dla jeźdźców i wierzchowców, ale równocześnie dawało przewagę w walce z przeciwnikiem. Sonni Ali był również pionierem w użyciu floty rzecznej. Songhajowie wkrótce dysponowali czterystoma łodziami, których można było użyć do szybkiego transportu wojska i zaopatrzenia w górę i w dół rzeki Niger. Autor kroniki Tarikh al-Sudan podkreśla, jak wielkim pasmem sukcesów było panowanie Sonniego Alego: „Panował przez 28 lat. Stoczył 32 wojny i wygrał każdą z nich. Zawsze był zwycięzcą, nigdy pokonanym”.
Ali zasłynął z wyjątkowej bezwzględności, o której pewne pojęcie dają nam kroniki. Szczególną nienawiścią darzył koczowniczy pasterski lud Fulbe. Gdy ten zbuntował się przeciwko swoim panom z Songhaju, Sonni Ali rozkazał przeprowadzać masowe egzekucje na buntownikach. Według relacji ocalała ich garstka tak mała, że mogli się zmieścić w cieniu jednego drzewa.
Despotycznego Ali zmarł w listopadzie 1492 roku, w czasie, który był w punktem zwrotnym w historii. Na całym świecie działy się wtedy wielkie rzeczy. Miesiąc wcześniej Henryk VIII, król Anglii, obległ francuski port Boulogne i zmusił króla Francji do zawarcia pokoju oraz do zgody na wypłacanie pięćdziesięciu tysięcy koron rocznego trybutu. Opodal murów obronnych miasta Ensisheim w Alzacji na ziemię spadł meteoryt w postaci ognistej kuli ważącej sto pięćdziesiąt kilogramów.
Koniec wielkiego afrykańskiego władcy
Zaledwie kilka dni przed śmiercią Alego na wyspy karaibskie, leżące po drugiej stronie globu, dotarł Krzysztof Kolumb, który jako pierwszy Europejczyk postawił nogę na lądzie Nowego Świata. Bitwa pod Anfao, stoczona w 1493 roku przez Askię Mohammeda pod murami Gao, odbyła się zaledwie kilka miesięcy przed drugą transatlantycką podróżą Kolumba. I w tym miejscu wskazać należy, że odkrycie Ameryki, które było konsekwencją wypraw podróżnika, otworzyło jeden z najbardziej ponurych rozdziałów w historii kontynentu afrykańskiego.
Po śmierci Alego na tron wstąpił jego syn Baru, który był zdecydowany zmiażdżyć zagrożenie, jakie dla jego rządów stanowił Askia Mohammed. Baru zebrał swoje siły i wyruszył na spotkanie z dowódcą, z którym starł się w miejscu zwanym Anfao. „Bitwa była tak gwałtowna, a walki tak krwawe – pisze Kati – że wszyscy myśleli, że nadeszła ich ostatnia godzina. […] Ale Bóg (niech będzie pochwalony) dał zwycięstwo Askii Mohammedowi”. Dotychczasowy pan gór był teraz cesarzem Songhaju.
Został jednym z wielkich królów Afryki Zachodniej, bohaterem opiewanym w eposach i pieśniach. Już wtedy zaczęły się jednak obracać koła dziejów, które miały przypieczętować los Afryki Zachodniej na przyszłe stulecia.
To jest przedruk z książki „Utracone cywilizacje. Jak rozkwitały i upadały imperia” autorstwa Paula Coopera w przekładzie Arkadiusza Bugaja, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont. Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji.
