Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Jak Spielberg stworzył legendę. „Szczęki” miały nie powstać
  2. To miał być spokojny urlop. Ataki rekinów w 1916 roku zmieniły wszystko
  3. Rekiny zabijały dzień po dniu. Władze milczały, a panika rosła
  4. Po premierze zaczęło się polowanie. Spielberg i Benchley żałowali

Właśnie mija dokładnie 50 lat od premiery filmu „Szczęki”. Hit Stevena Spielberga trafił na ekrany 20 czerwca 1975 roku. To okazja do wspomnienia nie tylko fenomenu produkcji, ale też zakulisowych ciekawostek czy w końcu kontrowersji zrodzonych chwilę po premierze. Niewielu miłośników kina zdaje sobie bowiem sprawę z faktu, że produkcja przyczyniła się do przetrzebienia populacji rekinów wzdłuż wybrzeży Stanów Zjednoczonych.

Jak Spielberg stworzył legendę. „Szczęki” miały nie powstać

Dla Stevena Spielberga „Szczęki” okazały się przepustką na szczyt Hollywood. Jeszcze w czasie zdjęć reżyser omal nie utonął, mechaniczna atrapa rekina nieustannie odmawiała współpracy, a studio Universal groziło anulowaniem projektu w obawie przed finansową porażką. Nikt nie przewidywał tak ogromnego sukcesu box office’a, który otworzył drzwi wakacyjnym superprodukcjom.

Spielberg dowiódł w „Szczękach” niebagatelności własnego stylu. Oddał hołd hitchcockowskiemu suspensowi, nasączył obraz subtelną psychologią oraz czarnym humorem. Nie zabrakło w nim w końcu społecznej konkluzji, rozważań nad typami męskości czy gładkiej krytyki systemu. Władze fikcyjnego, nadmorskiego kurortu Amity terroryzowanego przez rekina ludojada tuszują bowiem makabryczne doniesienia o atakach z obawy o utratę turystów, a tym samym – upadek lokalnych biznesów.

Tym, co sprawia, że dzieło broni się po upływie wielu dziesięcioleci, są ponadczasowe emocje i dreszcze niepokoju. Groza została tu zredukowana niemal do wyobrażeń i lęku przed tym, czego nie widać, ale – jak wiemy – czai się w oceanicznych głębinach. Nie bez znaczenia pozostaje tu sugestywne oddanie perspektywy samego ludojada, gdyż kamera zostaje umieszczona niejako w oczach groźnego stworzenia. Atakom towarzyszy charakterystyczna, intensywna muzyka Johna Williamsa. Scenariusz wyróżnionego trzema Oscarami filmu powstał na podstawie starszej o rok, bestsellerowej powieści Petera Benchleya o tym samym tytule. Główne role nieustraszonych bohaterów polujących na niebezpiecznego żarłacza białego wykreowali Roy Scheider, Robert Shaw i Richard Dreyfuss.

To miał być spokojny urlop. Ataki rekinów w 1916 roku zmieniły wszystko

Twórców trzymającej w niesłabnącym napięciu historii ze „Szczęk” zainspirowały faktyczne ataki rekinów, które miały miejsce między 1 a 12 lipca 1916 roku u wybrzeży New Jersey. W przeciągu niecałych dwóch tygodni zginęły cztery osoby, a jedna została ciężko ranna.
Wschodnie plaże USA opustoszały, podobnie jak nadmorskie kurorty, a wakacyjna aura ustąpiła miejsca grozie przed siłami natury. Zamiast korzystać z uroków lata, większość plażowiczów spoglądała z niepokojem w ciemną wodę. Znaleźli się jednak i tacy, którzy negowali powszechną panikę. Ówczesna wiedza i brak podobnych wydarzeń w przeszłości sprawiły, że wiele osób nie wierzyło, że rekiny mogą zjeść człowieka… ku ich zgubie.

sztuczny rekin na planie Szczęk
Sztuczny rekin na planie Szczęk. fot. Sunset Boulevard/Corbis via Getty Images

Masakra rozpoczęła się w upalne popołudnie 1 lipca. 25-letni makler giełdowy Charles Vansant przebywał z rodziną w kurorcie Beach Haven, aby wypocząć po ciężkiej pracy. Jego kąpiel w wodach Atlantyku miała okazać się tą ostatnią. Na oczach pozostałych wczasowiczów mężczyzna został zaatakowany przez rekina, w wyniku czego stracił lewą nogę. Zmarł dwie godziny później i stał się pierwszą ofiarą ludojada w historii wschodniego wybrzeża USA.

Rekiny zabijały dzień po dniu. Władze milczały, a panika rosła

Władze zbagatelizowały tragiczny wypadek i powstrzymały się z decyzją o zamknięciu plaż. Na nic zdały się też doniesienia lokalnych rybaków, którzy informowali o wzmożonych obserwacjach dużych grup rekinów. Opieszałość znajdzie później odzwierciedlenie w scenariuszu „Szczęk”, gdzie zresztą pada bezpośrednie nawiązanie do zdarzeń z 1916 roku ku przestrodze. Zaledwie pięć dni później od ataku rekina zginął na miejscu boy hotelowy Charles Bruder. Do szarży doszło w Spring Lake, kilkadziesiąt kilometrów na północ od Beach Haven.

Prawdziwa makabra rozegrała się 12 lipca. Zmasowany atak co najmniej jednego rekina obejmował okolice Matawan Creek. Bawiący się w rzece 11-letni Lester Stillwell został wciągnięty pod wodę. Na ratunek ruszył mu Stanley Fisher, ale zarówno chłopiec, jak i mężczyzna nie przeżyli ataku.

Nikt nie spodziewał się jeszcze jednej tragedii. Zaledwie 30 minut po masakrze i 800 m dalej ofiarą ponownego uderzenia rekina padł 14-letni Joseph Dunn. Szczęśliwie jego koledzy wyciągnęli go wprost z paszczy ryby. Chłopak musiał przejść amputację lewej nogi, ale jako jedyny pozostał przy życiu po feralnych wydarzeniach z New Jersey wspomnianego roku.

Nastąpiła krwawa obława, tym razem przy zachęcie samego Białego Domu. W wyniku polowań zginęły, niestety, setki rekinów. Sprawcy dwutygodniowej masakry na wschodnim wybrzeżu nigdy nie odnaleziono. Przez długi czas zbrodnie przypisywano żarłaczowi białemu. Najnowsze badania wskazują jednak na żarłacza tępogłowego przez wzgląd na agresję i przede wszystkim zdolność przepływania ze słonych do słodkich wód, co miało miejsce przy uderzeniach z 12 lipca.

Po premierze zaczęło się polowanie. Spielberg i Benchley żałowali

Seria ataków rekina w New Jersey z początku XX wieku nie tylko przypomniała ludziom o ich miejscu w łańcuchu pokarmowym, ale też wzbudziła wrogą postawę względem rekinów – na szkodę tych fascynujących stworzeń. Tuż po premierze książki „Szczęki”, a następnie jej ekranizacji negatywny wizerunek rekina umocnił się w powszechnej świadomości przez wzgląd na zaprezentowane w tekstach kultury szkodliwe stereotypy.

Doszło do tzw. efektu „Szczęk”, czyli sytuacji graniczącej niemal ze społeczną paranoją. Masowo urządzano polowania na rekiny, stające się następnie narcystycznym trofeum. Obrońcy praw zwierząt wskazywali, że niesprawiedliwy przykład „złośliwego” żarłacza białego z ekranu stworzył poważną przeszkodę w przekonywaniu społeczeństwa o konieczności ochrony tych zwierząt.

Autor powieści Peter Benchley był zdruzgotany obrotem spraw i resztę życia spędził na wspieraniu akcji ratunkowych rekinów. Steven Spielberg wyraził skruchę dopiero po latach. „To jedna z tych rzeczy, których wciąż się obawiam. Nie tego, że zostanę zjedzony przez rekina, ale tego, że rekiny są w jakiś sposób na mnie wściekłe za podsycanie szału wędkarzy sportowych, który miał miejsce po 1975 roku, czego szczerze i do dziś żałuję z powodu zdziesiątkowania populacji rekinów z powodu książki i filmu” – wyznał.

Reklama

Źródła: National Geographic Polska, The Daily Jaws, Jaws: Steven Spielberg Regrets „Decimation” of Sharks After Release, How Jaws Influenced Shark Perception – Shark Stewards

Nasza ekspertka

Paula Apanowicz

Dziennikarka i absolwentka filozofii na Uniwersytecie Gdańskim. Publikowała na łamach tygodnika „Polityka”, serwisów Ofeminin.pl, Histmag.org, stare-kino.pl i OldCamera.pl. Debiutowała jako autorka książką zbiorową „Twarze i Maski. Ostatni wielcy kochankowie kina” (wyd. ebookowo, 2021)
Reklama
Reklama
Reklama