Portret malowany światłem. Niezwykłe „odkrycie” polskiego archeologa w Grecji
Prof. Kazimierz Michałowski, zwany też czasem polskim Indianą Jonesem, odcisnął swój ślad nie tylko w historii, ale też... na ścianie. W starym domu wykopaliskowym w Grecji archeolog dr Wojciech Ejsmond natknął się na jego portret, wykonany 100 lat temu światłem. Skąd się tam wziął?

Pasjonatom archeologii śródziemnomorskiej nie trzeba go przedstawiać. To dzięki prof. Kazimierzowi Michałowskiemu (1901–1981) wiele polskich misji archeologicznych pracuje w tak prestiżowych lokalizacjach jak świątynia Hatszepsut czy Aleksandria.
Prof. Michałowski był założycielem Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Ta instytucja od ponad 50 lat prowadzi badania archeologiczne na obszarze basenu Morza Śródziemnego, Bliskiego Wschodu, a teraz również Zakaukaziu. To za jego sprawą w Muzeum Narodowym w Warszawie można podziwiać kolekcję zabytków z Sudanu i Egiptu. Wiele z tych artefaktów jest unikatowych.
Śladami Michałowskiego
Ta historia to dowód na to, że archeologiem jest się również na wakacjach. Dr Wojciech Ejsmond, badacz z Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN wypoczywał w tym roku na greckiej wyspie Delos. Dr Ejsmond był świeżo po lekturze „Wspomnień” autorstwa prof. Michałowskiego. Naukowiec opisał tam swoje pierwsze doświadczenia na wykopaliskach na Delos. Jest tam też opowieść o jego niezwykłym portrecie sprzed 100 lat.
Lampa naftowa jak pędzel
„Na Delos poza moim skromnym wkładem w opracowanie wyników wykopalisk rozpoczętych przez Francuzów w roku 1904 z funduszów księcia de Loubat została po mnie jeszcze jedna pamiątka: mój portret, a ściślej mówiąc, czarna sylwetka wymalowana na ścianie pokoju stołowego” – wspominał prof. Kazimierz Michałowski w swojej książce. Każdy z członków Szkoły Francuskiej w Atenach prowadzących badana na Delos, musiał zostać uwieczniony w sylwetce, którą wykonywano, obrysowując cień padający na ścianie przy odpowiednio ustawionej lampie naftowej.

Dr Ejsmond dostrzegł w czasie wizyty stanowiska archeologicznego na Delos stary dom wykopaliskowy. – Miałem szczęście – wewnątrz zastałem archeologów. Zapytałem o profile na ścianach i odkryłem, że „poczet” w salonie wciąż istnieje. Wśród nich znajduje się także profil Michałowskiego – część swoistego panteonu wielkich archeologów – przekazał National Geographic Polska dr Ejsmond. W panteonie, przy suficie stołówki są też portrety m.in. francuskich archeologów i historyków sztuki prof. Alfreda Laumoniera (1896-1988) i René Valloisa (1882–1962).
Niespodziewane odkrycie
Dr Ejsmond przyznał, że jego „odkrycie” było dla niego ogromnym zaskoczeniem. – W ogóle nie byłem pewien, czy ten dom wciąż istnieje, a jeśli nawet, to czy profile nie zostały już zamalowane. Po stu latach wszystko wygląda dokładnie tak, jak w wspomnieniach Michałowskiego – nic się nie zmieniło! To uczucie można porównać do ulgi, gdy człowiek spodziewa się najgorszego, a tymczasem spotyka go pozytywne zaskoczenie – relacjonuje archeolog. Dodaje, że profil prof. Michałowskiego od razu rzuca się w oczy, bo znajduje się niemal na środku sali. – Łatwo go rozpoznać po charakterystycznym wąsie i cofniętym czole – mówi dr Wojciech Ejsmond.
Warto dodać, że popiersie prof. Kazmierza Michałowskiego zdobi też naukowy panteon obok Muzeum Egipskiego w Kairze. Znajduje się on w gronie tuzów światowej egiptologii. Popiersie polskiego badacza ustawiono tam w 2007 r., w trakcie obchodów 70-lecia działalności polskich archeologów w Egipcie.
Grecja była początkiem
Jak przypomina dr Ejsmond, Michałowski znalazł się na najpierw na Delos, by wziąć udział w wykopaliskach, a potem powierzono mu przygotowanie monografii poświęconej hellenistycznym portretom rzeźbiarskim odkrytym przez Francuzów. Jego książka „Les Portraits Hellénistiques et Romains” (1932) przyniosła mu międzynarodowe uznanie i do dziś uchodzi za jedno z najważniejszych dzieł w jego dorobku.
Grecja to był początek kariery młodego polskiego „Indiany Jonesa”. Bo działalność na Delos zaowocowała w kolejnych latach polsko-francuską współpracą, w tym powołaniem misji archeologicznej w Edfu – pierwszych badań w Egipcie prowadzonych pod polską flagą.
– To właśnie doświadczenia z Delos otworzyły Michałowskiemu drogę do współpracy, która – jak się dziś mówi – „wprowadziła polską archeologię na światowe salony”. A pierwszym z tych salonów był ów skromny salonik na Delos, i dlatego pozostaje on najważniejszy – podsumowuje dr Ejsmond, który sam dziś prowadzi swoje badania w Egipcie.
Źródło: National Geographic Polska
Nasz autor
Szymon Zdziebłowski
Dziennikarz naukowy i podróżniczy, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Przez wiele lat był związany z Serwisem Nauka w Polsce PAP. Opublikował m.in. dwa przewodniki turystyczne po Egipcie, a ostatnio – popularnonaukową książkę „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” o największej egipskiej piramidzie. Miłośnik niewielkich, lokalnych muzeów. Uwielbia długie trasy rowerowe, szczególnie te prowadzące wzdłuż rzek. Lubi poznawać nieznane zakamarki Niemiec, zarówno na dwóch kółkach, jak i w czasie górskiego trekkingu.

