Reklama

Spis treści:

  1. Katastrofa impulsem do działania
  2. Kubicki stworzył projekt genialny w swojej prostocie
  3. Funkcja arkad zmieniała się na przestrzeni lat
  4. Drugie życie arkad

Wznoszące się ku sklepieniu potężne ceglane łuki ciągną się na długości 195 metrów, tworząc przestrzeń, która onieśmiela skalą i zachwyca surowym pięknem. To właśnie arkady Kubickiego – prawdziwa ceglana katedra inżynierii i sztuki. Określenie ich mianem zwykłego aneksu do zamku byłoby ogromnym nietaktem. Jakub Kubicki stworzył samodzielne arcydzieło, będące namacalnym wyrazem architektonicznego geniuszu.

Katastrofa impulsem do działania

W czasach Królestwa Kongresowego, Warszawa pozostawała miastem o niepewnym statusie politycznym, jednak wciąż z silnym poczuciem własnej tożsamości. Zamek Królewski, mimo że znajdował się pod rosyjską kuratelą, pozostawał najważniejszym symbolem polskiego dziedzictwa.

To właśnie w tej rzeczywistości Warszawę nawiedził niszczycielski żywioł – dwie powodzie, pierwsza w 1813, a druga w 1816 roku. Woda spustoszyła nadwiślańskie tereny i doszczętnie zniszczyła wybudowaną u podnóża skarpy Oficynę Tarasową. Spadzisty brzeg Wisły został poważnie naruszony i zaczął zagrażać bezpieczeństwu Zamku.

Kubicki stworzył projekt genialny w swojej prostocie

Misję rozwiązania tego problemu powierzono generalnemu budowniczemu rządowemu, Jakubowi Kubickiemu. W tym miejscu należy jednak wspomnieć, że monumentalna budowla nigdy nie miała być samodzielnym elementem, a jedynie fragmentem planu przebudowy całej wschodniej elewacji Zamku Królewskiego. Niestety, z powodu braku funduszy nie udało się urzeczywistnić tej wizji.

Realizowany od 1818 do 1827 roku projekt stanowił odpowiedź na kilka potrzeb. Po pierwsze, długie na 195 metrów i szerokie na 9,5 metra arkady miały być murem oporowym, wzmacniającym i stabilizującym skarpę wiślaną. Po drugie, miały być rozległym tarasem, łączącym nowo zaprojektowane Ogrody Królewskie. Miejscem spacerów, oferującym widok na Wisłę i prawobrzeżną część miasta. Po trzecie, miały rozwiązywać problem ruchliwej ulicy Bocznej. Zamiast ją likwidować, Kubicki postanowił ukryć ją wewnątrz swojej konstrukcji, tworząc w ten sposób elegancki tunel.

Powstało dzieło wybitne

Tworząc projekt arkad, Jakub Kubicki pełnymi garściami czerpał z najlepszych wzorców neoklasycyzmu. Styl nawiązujący budowli antycznej Grecji i Rzymu preferował harmonię, prostotę, ład i symetrię. To wszystko było doskonale widoczne w dziele Kubickiego.

Rdzeń konstrukcji wykonano z cegły. Dzięki temu zabiegowi, arkady zyskały surowy, ale niepozbawiony ciepła charakter. Do wykonania najbardziej reprezentacyjnych elementów, jak choćby obramowania arkad i okien, gzymsu wieńczącego i boniowania, wykorzystano szlachetny piaskowiec.

Arkady Kubickiego
Arkady Kubickiego przed II wojną światową. fot. Biblioteka Narodowa/Polona

Kluczowe elementy architektoniczne

Styl całej konstrukcji zdefiniowały dwa podstawowe elementy:

  • potężne arkady – siedem masywnych, ażurowych łuków, których skala miała wzbudzać podziw;
  • sklepienia krzyżowe – wsparte na potężnych filarach, osiągnęły rozpiętość 8,5 metra. We wnętrzu hali stworzyły wrażenie ogromnej, uporządkowanej i jakby niekończącej się przestrzeni.

Kunszt projektanta podkreślały wspaniałe detale. Wschodnią elewację ozdobiono okrągłymi oknami, a całość zwieńczono elegancką balustradą. Należy wspomnieć, że Kubicki wykazał się niemałą innowacyjnością, tworząc na arkadach „zielony dach”. Na sklepieniach rozsypano grubą na około pół metra warstwę ziemi, na której posadzono krzewy ozdobne i drzewa. W ten sposób płynnie połączono architekturę z krajobrazem Ogrodów Królewskich.

Funkcja arkad zmieniała się na przestrzeni lat

Można powiedzieć, że arkady Kubickiego są metaforycznym lustrem, w którym na przestrzeni lat odbijały się losy państwa i narodu. Co kilka dekad funkcja budowli zmieniała się stosownie do panującej w kraju sytuacji politycznej.

1827–1831

Arkady miały być nie tylko konstrukcją wzmacniającą wiślaną skarpę, ale także zadaszonym pasażem wzdłuż Wisły. I rzeczywiście, przez pierwszych kilka lat obiekt spełniał swoją pierwotną funkcję publiczną.

1831–1918

Wszystko zmieniło się po upadku powstania listopadowego, gdy budynek został przejęty przez rosyjskie wojsko. W akcie symbolicznej dominacji otwarte arkady zostały zamurowane, a monumentalne wnętrze – podzielone ścianami działowymi. W ten sposób, wspaniałe dzieło przeistoczyło się w stajnie dla carskiego Pułku Czerkiesów.

1918–1939

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, funkcja arkad niemal nie uległa zmianie. Niemal, bo carskie stajnie przekształcono w garaże dla samochodów rezydującego na Zamku prezydenta Rzeczypospolitej.

1939–1945

Podczas II wojny światowej, zamek królewski został ograbiony i wysadzony w powietrze przez niemieckiego okupanta. Znajdujące się u jego stóp arkady cudem przetrwały wojenną pożogę.

1945–1995

W powojennej rzeczywistości dla arkad nie było już miejsca w panteonie narodowych zabytków. Przez niemal pół wieku wspaniały niegdyś budynek pełnił funkcję magazynów – najpierw dla Zespołu Pieśni i Tańca Wojska Polskiego, później dla robotników pracujących przy odbudowie Zamku Królewskiego.

Drugie życie arkad

Długie lata zaniedbań doprowadziły do poważnej degradacji zabytkowej konstrukcji. Arkady utraciły swój dawny blask, a jakby tego było mało, niestabilna skarpa ponownie zaczęła zagrażać zamkowym fundamentom. Dla władz stało się jasne, że konstrukcja wymaga natychmiastowego ratunku.

Zadanie przywrócenia arkad do życia powierzono Stanisławowi Fiszerowi. Remont, który w praktyce był ogromnym przedsięwzięciem inżynieryjnym, trwał 14 lat, do 2009 roku. Kluczową kwestią było ustabilizowanie skarpy poprzez wbudowanie za historycznymi murami potężnej żelbetowej konstrukcji, która była w stanie przyjąć napór gruntu i ochronić oryginalną cegłę.

Fiszer przyjął filozofię „ochrony przez transformację”. Wprowadził do konstrukcji nowoczesne elementy, jak zamykające wnętrze tafle szkła, które nie zaburzają, a harmonijnie współistnieją z historycznym otoczeniem. Dziś arkady są tętniącym życiem centrum kultury, w którym odbywa się wiele prestiżowych wydarzeń.

Nasz autor

Artur Białek

Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.
Reklama
Reklama
Reklama