Czy tragiczną historią można handlować? Otwarta aukcja przedmiotów z Auschwitz, Majdanka i Katynia anulowana po proteście Polski
Niemiecki dom aukcyjny Felzmann zamierzał sprzedać 623 przedmioty związane z obozami koncentracyjnymi Auschwitz i Majdanek oraz zbrodnią w Katyniu. Aukcja została anulowana po gwałtownym proteście Polski i międzynarodowych instytucji. Rząd będzie się domagał zwrotu pamiątek, które – jeśli okażą się autentyczne – miałyby trafić do polskich muzeów.

Dom aukcyjny Felzmann z Neuss w Niemczech planował sprzedaż 623 artefaktów pochodzących z czasów II wojny światowej, w tym z Auschwitz, Majdanka oraz powiązanych ze zbrodnią katyńską. Aukcja zatytułowana „System terroru część II 1933–1945” miała odbyć się 17 listopada 2025 roku. Każdy z przedmiotów był wyceniony i przygotowany do sprzedaży na otwartej aukcji dostępnej dla klientów z całego świata.
Aukcja przedmiotów z Auschwitz wywołała burzę
W katalogu aukcji znalazły się m.in. listy więźniów z obozu Auschwitz, dokumenty z Dachau dotyczące przymusowej sterylizacji, propagandowe plakaty antysemickie, oraz pamiątki po ofiarach zbrodni katyńskiej – np. listy Henryka Umińskiego i Jana Leszczyńskiego. Cena wywoławcza za niektóre z tych pamiątek sięgała 500 euro.
Gwałtowną reakcję wywołał fakt, że wystawione przedmioty zawierały dane osobowe ofiar, a także ich osobiste zapiski i listy. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski nazwał aukcję „cynicznym i bezwstydnym przedsięwzięciem”.
Portal aukcyjny w rozmowie z Frankfurter Allgemeine Zeitung stwierdził, że „prywatni kolekcjonerzy prowadzą intensywne badania i przyczyniają się do pogłębiania wiedzy historycznej. Ich działalność służy zachowaniu pamięci, a nie handlowaniu cierpieniem”. Redakcja dziennika przypomniała też, że podobna aukcja już się odbyła 6 lat temu.
Reakcja Polskiej dyplomacji
Rząd RP natychmiast zareagował. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował, że ambasador Jan Tombiński interweniował u władz Westfalii, a on sam prowadził rozmowy z szefem niemieckiego MSZ Johannem Wadephulem. Po interwencji polskich władz dom aukcyjny Felzmann wycofał aukcję ze swojej strony internetowej, nie podając jednak żadnego wyjaśnienia.
Prezydent RP Karol Nawrocki wezwał polski rząd do zdecydowanego działania – zażądania zwrotu pamiątek lub ich wykupu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Koszt tego wykupu miałby zostać doliczony do rachunku reparacyjnego. Minister kultury Marta Cienkowska zadeklarowała, że Polska nie zamierza kupować tych artefaktów, tylko je odzyskać. MKiDN rozpoczęło działania mające na celu zabezpieczenie i odzyskanie pamiątek.
Muzea i instytucje pamięci: przedmioty powinny wrócić do Polski
Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz Państwowe Muzeum na Majdanku stanowczo zaapelowały, aby wszelkie poobozowe pamiątki trafiały do wyspecjalizowanych placówek muzealnych. Bartosz Bartyzel, rzecznik Muzeum Auschwitz, podkreślił, że placówka jest gotowa zabezpieczyć, zbadać i wyeksponować każdy oryginalny dokument czy przedmiot. Agnieszka Kowalczyk-Nowak z Muzeum na Majdanku dodała, że pamiątki mogłyby rzucić światło na nieznane dotąd losy więźniów.
Instytut Pamięci Narodowej, reprezentowany przez prof. Karola Polejowskiego, potępił aukcję, przypominając, że wiele z wystawionych rzeczy pochodzi z rabunku. Dr Bartosz Gondek z Instytutu Strat Wojennych podkreślił, że handel pamięcią jest moralnie niedopuszczalny.
Historyk i dziennikarz Michał Wójcik tak ocenia szokującą aukcję: „To kompletny upadek. Znak, że niczego nie rozumiemy. Niczego nie ogarniamy. Jak można handlować takimi pamiątkami? (...) W tak wielkiej pogardzie mieć same ofiary i jeszcze rodziny tych ofiar, przecież oni żyją, zapewne dowiedzą się, że właśnie ktoś kupił ostatnią pamiątkę po ich bliskim”.
Głos ofiar i rodzin
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych nazwało aukcję „moralnie naganną i głęboko niestosowną”. Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, na czele z Lechem Parellem, przypomniał, że dokumenty po zamordowanych w Katyniu są częścią rodzinnej i narodowej pamięci. W liście protestacyjnym wskazano, że miejscem tych pamiątek powinny być domy rodzin ofiar lub – za ich zgodą – Muzeum Katyńskie w Warszawie i Muzeum Ofiar Sybiru w Białymstoku.
Źródła: Dzieje.pl, Wprost, Interia, Michał Wójcik

