Ciało zostało znalezione przed chatą z trzciny. Leżało w hamaku, przykryte piórami papug ara. Wokół nie było śladów przemocy. Mężczyzna znany jako „Człowiek z dziury” (ang. Man of the Hole) zmarł najprawdopodobniej z przyczyn naturalnych.

Najwyraźniej spodziewał się, że umrze. Dlatego właśnie udekorował się kolorowymi piórami. Tak twierdzi Marcelo dos Santos, specjalista od rdzennych społeczności, cytowany przez BBC. – Czekał na śmierć – powiedział dos Santos.

O tym, że „Człowiek z dziury” nie żyje, poinformował pracownik Funai. To brazylijska agencja rządowa, której zadaniem jest ochroną praw rdzennych mieszkańców Brazylii. Ciało zostało znalezione 23 sierpnia, około 40–50 dni po tym, jak umarł. I 26 lat po tym, jak miał ostatni kontakt z innym żywym człowiekiem. Dlatego uznaje się, że był to najsamotniejszy człowiek na świecie.

Nieznane plemię Amazonii

Mężczyzna był jedynym żyjącym członkiem nieznanej rdzennej społeczności Amazonii. Jego plemię zamieszkiwało teren w brazylijskim stanie Rondonia, graniczącym z Boliwią. Ziemie, które zajmowało, były bardzo żyzne. Stanowiły więc łakomy kąsek dla farmerów, posiadaczy rancz czy górników.

W latach 70. poprzedniego wieku większość krajan „Człowieka z dziury” została brutalnie wymordowana. Na początku lat 90. żyło już tylko siedmiu przedstawicieli tego tajemniczego plemienia. W 1995 r. sześciu z nich zostało zabitych przez nielegalnych górników. Nikt nie poniósł za to nigdy żadnej kary. „Człowiek z dziury” pozostał sam.

– Symbolizował zarówno straszliwą przemoc i okrucieństwo, jakiego doświadczyli rdzenni mieszkańcy całego świata w imię kolonizacji i zysku, jak również ich opór – mówi Fiona Watson z Survival International, międzynarodowej organizacji zajmującej się ochroną praw pierwotnych kultur. – Możemy sobie tylko wyobrazić horrory, jakich był w życiu świadkiem. I samotność, jakiej doświadczył, gdy reszta jego ludu została wymordowana – dodaje.

Najsamotniejszy człowiek przez 26 lat nie miał z nikim kontaktu

Pracownicy Funai w 1996 r. dowiedzieli się, że mężczyzna jako jedyny ze swojego plemienia przeżył. W 1998 r. teren, który zamieszkiwał – 8 tys. hektarów lasu – został objęty ochroną jako Rdzenne Terytorium Tanaru.

„Człowiek z dziur” nie chciał mieć nic wspólnego z przedstawicielami naszej cywilizacji. Agenci Funai kilkakrotnie się do niego zbliżali. Jednak mężczyzna nigdy nie zasygnalizował, że potrzebuje pomocy albo pragnie kontaktu. 26 lat życia spędził więc w samotności. Od czasu do czasu pracownicy Funai sprawdzali tylko, jak mu się wiedzie. W 2011 r. został sfilmowany w czasie przypadkowego spotkania w dżungli. Widać na nim, jak rąbie drzewo z pomocą narzędzia przypominającego siekierę.

Nie wiadomo, jakim językiem posługiwał się mężczyzna ani do jakiej etnicznej grupy należał. Jednak przez lata udało się poznać niektóre jego zwyczaje. Budował chaty z trzciny i kopał głębokie, trzymetrowe doły. W niektórych umieszczał zaostrzone gałęzie, co wskazywało, że służyły do polowania. Mogły jednak również mieć znaczenie religijne albo służyć za kryjówki. To im właśnie zawdzięczał swój przydomek.

W ciągu ponad ćwierćwiecza udało się ustalić, że mężczyzna hodował kukurydzę i maniok. Zbierał także miód i owoce, takie jak papaje i banany.

Pomnik ludobójstwa

Zgodnie z prawem brazylijskim, by dane terytorium podlegało ochronie jako miejsce zamieszkiwane przez rdzenne społeczności, co kilka lat trzeba dokumentować obecność jego przedstawicieli na danym terenie. Po śmierci „Człowieka z dziury” organizacje zajmujące się prawami pierwszych mieszkańców zaapelowały, aby terytorium Tanaru objęto trwałą ochroną – raz na zawsze. Mogłoby w ten sposób stać się pomnikiem upamiętniającym ludobójstwo dokonywane na rdzennej ludności Amazonii.

W Brazylii nadal istnieje 240 rdzennych plemion. Ich członkowie ciągle padają ofiarą morderstw popełnianych przez ludzi, którzy chcą zawłaszczyć ich ziemie. Tylko w 2020 r. z tego powodu w Brazylii zginęło 182 osób wywodzących się z pierwotnych społeczności.


Źródła: ScienceAlert, BBC.