Medycyna, tak samo, jak inne dziedziny nauki, przez setki lat była doskonalona metodą prób i błędów. Przed odkryciem promieniowania rentgenowskiego, znieczulenia lub penicyliny, leczenie różnych chorób i dolegliwości wyglądało zupełnie inaczej. Nie zawsze przynosiło upragnione rezultaty, a niekiedy zabiegi powodowały więcej szkód, niż pożytku.

Jak rozwijała się medycyna na przestrzeni dziejów?

Z drugiej strony starożytna medycyna często zaskakiwała współczesnych naukowców. Już w epoce kamienia przeprowadzono pierwszą zakończoną sukcesem amputację. Pacjent żył jeszcze od sześciu do dziewięciu lat. Z kolei w czaszce sprzed 5000 lat badacze odkryli ślady udanej operacji ucha.

Nie inaczej było z zębami. Ludzie już dawno temu zdali sobie sprawę z tego, jak ważne i wrażliwe są jednocześnie. Wiedzieli to m.in. Majowie, którzy wwiercali w sobie drogocenne klejnoty w zęby. Badania wykazały, że substancja, która była wykorzystywana do przymocowywania kamieni, miała niezwykle cenne właściwości higieniczne, lecznicze i profilaktyczne. Materiał ten zapobiegał między innymi powstawaniu próchnicy. Co więcej, nawet zęby egipskich mumii miały ślady wiercenia lub posiadały złote wypełnienia. 

Stomatologia w XVI wieku była wciąż na prymitywnym poziomie

Najnowsze badania wykazały, że przełom XVI i XVII wieku nie przyniósł jeszcze znacznego rozwoju stomatologii. Naukowcy analizowali szczątki francuskiej arystokratki Anne d'Alègre, która żyła w latach 1565–1619. Chociaż szkielet został odnaleziony w 1988 roku w Chateau de Laval w północno-zachodniej Francji, do tej pory nie poświęcono mu więcej uwagi.

Archeolodzy z Institut National de Recherches Archéologiques Préventives (INRAP) w Rennes we Francji przyznają, że zwłoki kobiety zostały po śmierci zabalsamowane i pochowane w ołowianej trumnie. Właśnie dlatego jej szczątki, a w szczególności zęby, były bardzo dobrze zachowane.

Już pod koniec lat 80. badanie ujawniło, że kobieta miała sztuczny ząb oraz niewielkie druty, które utrzymywały na swoim miejscu inne zęby. Dopiero w ubiegłym roku badacze postanowili dokładnie określić przebieg tego zabiegu stomatologicznego oraz jego implikacje.

Badania wykazały, że kobieta mogła zdecydować się na zabieg z powodów romantycznych

Naukowcy z INRAP przeprowadzili analizę czaszki kobiety metodą stożkowej tomografii komputerowej. Badanie to wykorzystuje się współcześnie w stomatologii. Lampa rentgenowska, która emituje wiązkę promieni w kształcie stożka, wykonuje całkowity lub częściowy obrót wokół głowy pacjenta. Metoda ta umożliwia stworzenie trójwymiarowej rekonstrukcji obrazu tkanek miękkich i twardych.

Rekonstrukcja wykazała, że Francuzka cierpiała na bardzo poważną chorobę przyzębia. To grupa schorzeń, która obejmuje m.in. zapalenie dziąseł, przyzębia, wady wrodzone lub nabyte oraz ostre zapalenia tkanek otaczających zęby. Badacze twierdzą, że w konsekwencji wiele zębów Anne d’Alègre było na granicy wypadnięcia. Aby tego uniknąć, ówczesny dentysta założył jej cienkie, złote druciki. Według autorów badania w tamtych czasach była to bardzo innowacyjna metoda leczenia zębów.

Badacze twierdzą, że na podstawie biografii Anne d’Alègre można uznać, że kobieta chciała poddać się zabiegowi, aby zachować... ładny uśmiech. Autorzy podkreślają, że w wieku 21 lat była wdową. Bardzo możliwe, że zdecydowała się wyleczyć swoje zęby, aby rozkochać w sobie nowego partnera. Wyszła za mąż ponownie dopiero w 1599 roku. Naukowcy przyznają, że to niezwykły dowód na to, jak presja społeczna w czasach nowożytnych skłaniała ludzi do dbania o swoje zdrowie.

Źródło: Journal of Archaeological Science: Reports