To jedna z największych katastrof ekologicznych w historii Polski. W lipcu 2022 roku pierwsi wędkarze zaobserwowali, że w Odrze znajdują śnięte ryby. Martwych zwierząt codziennie było coraz więcej. Miesiąc później na Dolnym Śląsku wyłowiono kilkanaście ton śniętych ryb.

Co spowodowało katastrofę ekologiczną na Odrze?

Wstępne raporty niemieckich naukowców wspominały o działalności człowieka w katastrofie. Władze w Berlinie wzywały wówczas polski rząd do pilnych działań, aby ratować Odrę. Polska analiza wykazała, że do zatrucia rzeki doprowadziła toksyna wytworzona przez tzw. złote algi, czyli mikroglony Prymnesium parvum. Organizmy te odpowiadają w sumie za pomór ponad 360 ton ryb.

Raport zespołu ds. sytuacji na Odrze, za który odpowiada Ministerstwo Klimatu i Środowiska, wskazał, że za zakwit alg w Odrze odpowiadają przede wszystkim upały i susza hydrologiczna, które są spowodowane ociepleniem klimatu. W badaniach brało udział 49 naukowców z państwowych instytutów badawczych i uniwersytetów. Polscy uczeni przeanalizowali kilkadziesiąt tysięcy materiałów, aby dokładnie ustalić przyczyny katastrofy. Polski raport nie uwzględniał jednak działalności człowieka.

Sytuacja rzeki wciąż jest fatalna

Minęło już ponad pół roku od pierwszego przypadku odnalezienia martwych ryb w Odrze, a sytuacja wciąż jest daleka od poprawnej. Na początku lutego Finn Vielhberg, szef bałtyckiego oddziału WWF Niemcy, ocenił, że stan rzeki nadal jest „fatalny i bardzo niepokojący”.

Vielhberg twierdzi, że oprócz ograniczenia odprowadzania zanieczyszczeń, należy również powstrzymać rozbudowę koryta Odry po stronie Polski i dążyć do renaturyzacji terenów zalewowych. Niemieccy naukowcy od początku uważali, że sytuacja na Odrze to efekt „zaniedbań”, które zostały spotęgowane przez zmiany klimatu.

Nowy raport, który został przygotowany Wspólne Centrum Badawcze, jedną z Dyrekcji Generalnych Komisji Europejskiej, stwierdza, że w tym roku w Odrze może dojść do kolejnego rozkwitu złotych alg. Naukowcy podkreślają, że wciąż nie wiadomo dokładnie, jak to się stało, że glony Prymnesium parvum dostały się do Kanału Gliwickiego.

Badacze przyznają jednak, że chociaż ten rzadki gatunek fitoplanktonu występuje głównie w wodach słonych, to ma zdolność adaptacyjną do warunków panujących w rzekach i jeziorach, czyli w wodach słodkich śródlądowych.

W tym roku może dojść do kolejnego zakwitu złotych alg

Zespół naukowców, który odpowiada za najnowszą analizę twierdzi, że złote algi „zadomowiły się” w rzece i w każdej chwili może pojawić się nowy toksyczny zakwit. – To jedna z naszych głównych obaw. Zakwit, który spowoduje kolejną katastrofę ekologiczną, może pojawić się ponownie w Odrze. Co więcej, toksyna może rozprzestrzenić się na inne rzeki – twierdzi Gary Free ze Wspólnego Centrum Badawczego. – Zła jakość wody stwarza idealne warunki dla Prymnesium parvum – dodaje uczony.

Autorzy raportu zwracają uwagę, że nie można dopuścić do powtórzenia sytuacji z ubiegłego roku. Niewystarczająca komunikacja pomiędzy władzami niemieckimi i polskimi spowodowała, że wysiłki na rzecz ochrony ekosystemu Odry były zbyt późne i niekompletne. Naukowcy podkreślają, że na długości ok. 500 kilometrów zginęło nie tylko wiele ryb, ale również małży i ślimaków.

Dietrich Borchardt z niemieckiego Helmholtz Centre for Environmental Research zaznacza, że organizmy te są naturalnym filtrem, który pomaga kontrolować zakwit toksycznych glonów. Spadek ich liczebności sprawia, że rzeka jest jeszcze bardziej podatna na kolejne zakwity. – W tym roku Odra będzie jeszcze bardziej wrażliwa na obecność Prymnesium parvum – zaznacza Borchardt.

Jak powstrzymać katastrofę?

Ekolodzy alarmują, że kolejna katastrofa na Odrze może być punktem krytycznym. Specjaliści przyznają, że nowy zakwit złotych alg może niemalże doszczętnie zniszczyć życie w rzece. Badania przeprowadzone przez Leibniz Institute for Freshwater Ecology and Inland Fisheries w Niemczech wykazały, że po ubiegłorocznych wydarzeniach populacja ryb zmniejszyła się o połowę.

Źródło Odry znajduje się w Czechach. Rzeka ta płynie dalej przez Polskę i Niemcy, ale to u nas znajduje się aż 86% jej biegu. Badacze przyznają, że konieczne są działania, które oczyszczą rzekę i powstrzymają legalne i nielegalne zrzuty ścieków. Eksperci z Komisji Europejskiej sugerują, że władze powinny dysponować konkretnymi regulacjami prawnymi, które umożliwiają ograniczanie odprowadzania zanieczyszczeń w sytuacji zagrożenia.

Źródło: Komisja Europejska