Wydaje się oczywiste i od dawna udowodnione, że liczba kroków, jaką codziennie wykonujemy, ma pozytywny wpływ na nasze zdrowie. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Gdy przeprowadza się rzetelne badania naukowe, czasami okazuje się, że obiegowe prawdy nie do końca odpowiadają rzeczywistości.

Tak było na przykład z zalecaną codzienną liczbą kroków, których zrobienie miało utrzymywać nas w dobrym zdrowiu. Przez długi czas panowało przekonanie, że granicą, którą powinniśmy przekraczać każdego dnia, jest 10 tys. kroków. Dopiero niedawno ta wielkość została zweryfikowana. Naukowcy wykazali, że dla zachowania zdrowia i zmniejszenia ryzyka przedwczesnej śmierci wystarczające jest zrobienie dziennie 7,5 tys. kroków.

Przed czym chronią nas spacery?

A co z chorobami, przed którymi ma nas chronić codzienne chodzenie pieszo? Znów obiegowa wiedza kazałaby wymienić schorzenia układu krążenia czy otyłość. Wskazują na to również liczne badania naukowe.

W czasopiśmie naukowym „Nature Medicine” ukazała się praca, która na pozór wydaje się powtórzeniem wielokrotnie prowadzonych analiz. I która prowadzi do podobnych wniosków. Znów wymieniane są w niej choroby, których mamy większą szansę uniknąć, jeśli codziennie wybieramy się na spacer. Są to:

  • refluks,
  • zespół bezdechu sennego,
  • otyłość,
  • depresja.

Naukowcy policzyli, że zrobienie 8 tys. i więcej kroków dziennie zmniejsza ryzyko zapadnięcia na którąkolwiek z nich. Z kolei dla nadciśnienia i cukrzycy 8 tys. kroków było granicą – przekroczenie jej nie zwiększało już szansy na zmniejszenie ryzyka zachorowania.

Jak badano chodzenie pieszo?

Dlaczego praca ta okazała się na tyle istotna, że opublikowano ją w tak znaczącym czasopiśmie jak „Nature Medicine”? Ponieważ naukowcy doszli do wyżej opisanych wniosków w inny sposób niż robiono to dotychczas.

Zazwyczaj badania dotyczące związku liczby kroków ze stanem zdrowia przeprowadzano następująco. Uczestnicy dostawali od badaczy na kilka-kilkanaście dni specjalnie przygotowane krokomierze. Przez ten czas nosili je, a naukowcy rejestrowali ich średnią aktywność fizyczną. Później, co pewien czas, np. co kilka lat, sprawdzali, ile osób z grupy zapadło na dane schorzenie.

Badacze z Centrum Medycznego Uniwersytetu Vanderbilta podeszli do zdania inaczej. Skorzystali z danych, pochodzących z komercyjnych opasek rejestrujących aktywność fizyczną. Były one zbierane w ramach programu badawczego „All of Us”, prowadzonego przez US National Institutes of Health's. Tym samym uczeni dotarli do osób, które noszą opaski na co dzień, a nie zakładają je tylko do badań.

Badacze wybrali grupę 6 tys. osób, które przez minimum sześć miesięcy nosiły opaski przez więcej niż dziesięć godzin dziennie. Zebrali ich dane z czterech lat. Następnie zmierzyli liczbę kroków i ich intensywność. A także ustalili, ile osób spośród badanych zapadło na różne schorzenia. Porównanie tych danych z danymi dla całej populacji dało opisane wyżej wnioski.

Kto nosi krokomierze?

Oczywiście, jak łatwo się domyślić, grupa, na którą swoją uwagę skierowali w ten sposób badacze, była szczególna. Wśród badanych więcej było kobiet, osób białych i tych, które ukończyły studia. Grupa ta była również średnio bardziej aktywna niż reszta populacji.

Zdaniem badaczy nie powoduje to jednak, że ich wyniki są mniej wiarygodne. „To, że odkryliśmy tak wyraźny związek między liczbą kroków a pojawianiem się chorób w aktywnej grupie, wskazuje, że dla ludzi prowadzących siedzący tryb życia będzie on jeszcze silniejszy” - napisali w swojej pracy.

W przyszłości uczeni zamierzają skupić się właśnie na osobach, które mało się ruszają. I dokładnie się przyjrzeć temu, jak na ich zdrowie wpłynie zwiększenie aktywności fizycznej.

Źródło: Nature Medicine, Science Alert.