Żółwie, które zginęły zaplątane w porzucone sieci. Rekin o skrzywionym kręgosłupie, który rósł oplątany liną rybacką. Lew morski z nylonowym sznurem zaciągniętym wokół szyi. To tylko niektóre ofiary sieci widm, czyli porzuconych lub zgubionych narzędzi rybackich, które zalegają w morzach i oceanach.

W 2019 r. roku ukazały się szacunki naukowców z Uniwersytetu Exeter. Naliczyli oni aż 1000 rekinów i płaszczek, które znaleziono zaplątane w różnego rodzaju plastikowe śmieci. Większość zwierząt ujętych w tym badaniu wpadła nie w plastikowe siatki czy inne opakowania, ale właśnie w sieci widma.

Co to są sieci widma?

Sieci widma, mimo że nie są już obsługiwane przez ludzi, nadal robią to, do czego zostały przeznaczone – łowią ryby i inne morskie zwierzęta. Szacuje się, że w zależności od tego, ile czasu spędziły w wodzie, ich wydajność wynosi od kilkunastu do kilku procent wydajności wyjściowej. A to oznacza, że każdego roku wielu mieszkańców oceanów ginie zupełnie bez sensu i często w okrutny sposób.

Utracony sprzęt rybacki – poza tym, że ciągle zagraża zwierzętom – zanieczyszcza również oceany. Szacuje się, że stanowi 10 proc. plastikowych śmieci, które gromadzą się w wodnym środowisku. Gdyby zaś wziąć pod uwagę dryfujący na powierzchni oceanów makroplastik – czyli duże gabarytowo śmieci, obejmujące przedmioty mające ponad 20 cm – różnego narzędzia rybackie stanowiłyby 70 proc. tego rodzaju zanieczyszczeń.

Ile sprzętu co roku gubią rybacy?

Ile narzędzi połowowych tracą co roku rybacy zajmujący się rybołówstwem komercyjnym? Odpowiedzi na to pytanie poszukali ekolodzy morscy z australijskiego Uniwersytetu Tasmanii. Zrobili to w najprostszy sposób: po prostu zapytali rybaków, ile zdarza im się tracić różnego rodzaju sprzętu.

Badacze zwrócili się do 450 osób z siedmiu krajów, które przodują w rybołówstwie. Byli wśród nich m.in. Peruwiańczycy, Indonezyjczycy, Marokańczycy i Amerykanie. Na podstawie uzyskanych odpowiedzi zrobili szacunki dla całej branży. Okazało się, że każdego roku ginie 2 proc. sprzętu, jakie używany jest do komercyjnego połowy ryb i innych stworzeń morskich.

Jakie rodzaje lin gubią rybacy

Mogłoby się wydawać, że 2 proc. to niewiele. Jednak przełożenie tego na konkretne liczby daje wielkości, które robią wrażenie. Okazuje się, że co roku do oceanów trafia 740 tys. km lin rybackich. Czyli tyle, ile potrzeba, by ponad 18 razy owinąć Ziemię wzdłuż równika.

Naukowcy szczegółowo policzyli również, jak wyglądają straty innych rodzajów narzędzi połowowych. Ustalili, że w ciągu dwunastu miesięcy do mórz i oceanów trafia przeciętnie:

  • prawie 3 tys. km kw. sieci skrzelowych,
  • 218 km kw. włoków (różnych rodzajów),
  • 75 tys. km kw. niewodów (różnych rodzajów),
  • 25 mln pułapek,
  • 14 mld haków.

Gdyby założyć, że tempo tracenia komercyjnego sprzętu rybackiego nie zmieni się, za 65 lat porzuconymi sieciami rybackimi będzie można pokryć całą Ziemię.

Jak zapobiec stratom rybackiego sprzętu?

Naukowcy postulują wykorzystanie zgromadzonych przez nich danych do stworzenia całego systemu zapobiegania gubieniu i wyrzucaniu rybackiego sprzętu. Powinien obejmować m.in. elektroniczny tracking sieci i korzystanie z lepszych prognoz pogody. Ale także np. wprowadzenie programów wykupywania sprzętu, który jest już stary i lada moment przestanie być użyteczny.

To wszystko miałoby z jednej strony zapobiegać przypadkowemu gubieniu lin, sieci i haków np. podczas złej pogody. A z drugiej – zachęcać do oddawania zużytych narzędzi połowowych w ramach specjalnie przeznaczonych do tego programów.

Źródła: Science Advances, EU, University of Exeter.