Dziś każdy liczy się z jego zdaniem – za sprawą wojny w Ukrainie. W kraju ma jednak niemałe kłopoty. Według oficjalnych danych inflacja w Turcji przekroczyła już 70 proc., a wedle nieoficjalnych aż 170 proc.!

Recep Tayyip Erdogan gra na wielu frontach

Wojna w Ukrainie pokazuje nie tylko, jak ważnym graczem w rejonie Morza Czarnego jest Turcja, lecz również, jak wytrawnym politykiem jest Erdogan. Na trudne już do przezwyciężenia kryzysy wewnętrzne reaguje pokazem siły na arenie międzynarodowej. Z jednej strony Turcy potrafią sprzedawać bojowe drony Ukrainie i zamknąć cieśninę Bosfor dla rosyjskich okrętów wojennych. Z drugiej – kraj otwarty jest dla turystów z Rosji. Erdogan próbuje działań dyplomatycznych, by doprowadzić do pokoju, a jednocześnie wzmacnia swój wizerunek męża stanu.

Jego kraj jest członkiem NATO, ale Erdogan uzależnił przyjęcie nowych członków – Szwecji i Finlandii – od wstrzymania ich wsparcia dla organizacji Kurdów walczących z Turkami. Próbuje też wymusić na USA sprzedaż zmodernizowanych samolotów F-16 po tym, jak wcześniej znalazł się w niełasce u Amerykanów za zakup rosyjskiego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej S-400.

Erdogan działa na wszystkich frontach: ma swoje interesy w Kosowie, na Kaukazie i w Syrii. Ostro gra z Grecją – innym członkiem NATO – w sporze o wyspy na Morzu Egejskim i inne historyczne zaszłości. Trzyma się mocno konserwatywnej polityki historycznej, sprzeciwiając się określaniu krwawej tureckiej rzezi Ormian w latach 1915–1917 mianem ludobójstwa. A jednocześnie potrafił tak nazwać politykę Chin wobec muzułmańskich Ujgurów (z czego jednak się wycofał, po odpowiedniej ofercie Pekinu).

„Prezydent Erdogan sformułował często powtarzane hasło, że »świat jest większy niż pięć państw«, krytykując tym samym dominację stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ w procesach decyzyjnych. W swoim przemówieniu, podczas odbywającej się w 2016 r. w Stambule 62. sesji Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, Erdogan mówił, że »nie możemy zostawić losu świata w rękach jednego państwa, kiedy to wszystkie 196 państw powinno mieć głos«” – zwraca uwagę politolog dr hab. Jakub Wódka w pracy „Polityka zagraniczna średniej potęgi: Turcja jako studium przypadku”.

Recep Tayyip Erdogan – marzenie o innej Turcji

Turecki przywódca Recep Tayyip Erdogan urodził się w 1954 roku w Stambule w biednej dzielnicy Kasimpasa (gdzie dziś, jako fan futbolu, ma stadion swego imienia). Wychowywał się w nadmorskim mieście Rize, gdzie jego ojciec był oficerem straży przybrzeżnej. Po powrocie do Stambułu jako nastolatek Erdogan sprzedawał na ulicach słodycze i lemoniadę.

Podczas studiów na wydziale ekonomicznym zaangażował się w działalność polityczną. Sympatyzował z ruchem islamistycznym, sprzeciwiającym się zeświecczeniu państwa. Kiedy po przewrocie wojskowym w 1980 roku partie zdelegalizowano, młody Erdogan zajął się drobnym biznesem. Wrócił jednak do polityki: najpierw samorządowej, potem krajowej.

Od czasów reform Atatürka po upadku Imperium Osmańskiego w 1922 roku Turcja wybrała drogę modernizacji i laicyzacji, w dużej mierze opierając się na wojsku. Erdogan postanowił odwrócić ten trend. Jako premier (2003–2014) i prezydent (od 2014 roku) opierał się na najmniej zeświecczonych i najbardziej konserwatywnych miejscach Turcji. Paradoksalnie jednak miał kłopoty w rodzinnym Stambule – zlaicyzowanym, kosmopolitycznym, otwartym na świat. Wygrał tam wybory na burmistrza w 1994 roku, ale po kilku latach stracił fotel za podżeganie do religijnych waśni.

Trafił nawet do więzienia – co nie przeszkodziło mu jednak zostać później premierem z ramienia założonej w 2001 roku Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. Właściwie po każdym sukcesie Erdogana dochodziło w Stambule do protestów i zamieszek, jednak zawsze je pacyfikowano. Podobnie stało się, gdy w 2016 roku wybuchł w Turcji antyerdoganowski pucz, szybko stłumiony.

Recep Tayyip Erdogan – fanatyk czy dyktator?

Co więcej, Erdogan spełnia kolejne punkty swojego programu – np. w 2020 roku Hagia Sophia znów stała się meczetem, o co od dawna walczył. Unika jednak posądzeń o religijny fanatyzm. Jego rządów na pewno nie można nazwać dyktaturą islamską.

„Bardziej dyktaturą niż islamską” – zwracał uwagę publicysta Konstanty Gebert w wywiadzie dla „Krytyki politycznej” w 2016 roku. „Erdogana przedstawia się często jako kryptoislamistę, który najchętniej zrzuciłby garnitur, założył turban i został Bin Ladenem. W rzeczywistości to islamski odpowiednik konserwatywnego chadeka. Choć ma masę paskudnych poglądów, nie ma wśród nich wizji świata rządzonego przez szariat – przeciwnie, to on tłumaczył byłemu już prezydentowi Egiptu Mursiemu konieczność rozdziału religii od państwa. W Erdoganie najgroźniejszy jest nie islamizm, tylko turecki państwowy zamordyzm, z którym wiele lat walczył i którym z czasem przesiąkł, gdy doszedł do władzy”.

Doszedł do władzy w demokratycznych wyborach i kolejne wciąż wygrywa. Przeforsował wygodną dla siebie zmianę ustroju państwowego z parlamentarnego na prezydencki. Zdobył szerokie kontakty w biznesie. Oczyścił wojsko ze swoich przeciwników i zastąpił lojalnymi współpracownikami. Jeden z głównych przywódców opozycji, kaznodzieja Fethullah Gülen, musi żyć na emigracji w USA.

Recep Tayyip Erdogan i „demokracja” po turecku

Erdogan raz odwraca się od Unii Europejskiej, raz znowu przypomina, że Turcja od lat ubiega się o członkostwo. Najchętniej jednak szantażuje ją, że przepuści kolejne fale uchodźców z Bliskiego Wschodu. UE podatna jest na szantaż. A publicyści podkreślają, że Turcja to jednak wciąż w miarę pluralistyczna świecka demokracja. A ponieważ w świecie islamu to rzadkość, nie można zmarnować takiego potencjału.

Jak mają się jednak wartości Erdogana do tych propagowanych przez zachodnią wspólnotę? Wielokrotnie podkreślał, że nie widzi miejsca dla kobiet na najwyższych urzędach. Jego zdaniem bardziej powinny się skupić na dzieciach. Turcja wycofała się też z antyprzemocowej Konwencji Stambulskiej. Organizacje kurdyjskie od lat są na cenzurowanym. Zaś pod koniec czerwca aresztowano setki ludzi podczas Parady Równości w Stambule.

Sądy i instytucje państwowe stały się powolnym narzędziem w rękach Erdogana. Do Turcji napływają miliony turystów, a obraz miejscowych więzień i służb pokazany w filmie „Midnight Express” (1978) już dawno uznano za paszkwilancki. Jednak wciąż kwitną tam przestępcze patologie, m.in. handel ludźmi.

Recep Tayyip Erdogan kieruje Turcją twardą ręką

Erdogan czuwa, by jego państwo miało wizerunek poważnego i groźnego. W 2015 roku wojsko zestrzeliło rosyjski bombowiec Su-24, który miał naruszyć turecką przestrzeń powietrzną na granicy z Syrią. Przez moment wydawało się, że może wybuchnąć wojna, w którą siłą rzeczy wciągnięte zostanie także NATO. Wszak Turcja i Rosja to odwieczni wrogowie, w Syrii mający sprzeczne cele. Skończyło się jednak na prężeniu muskułów i... geście dobrej woli. Erdogan zadbał, by odnaleziono ciało rosyjskiego pilota, a następnie z honorami zwrócono je Rosjanom.

Turecki przywódca dobrze rozumiał się także z prezydentem USA Donaldem Trumpem, z którym dzielił nie tyle poglądy, co styl uprawiania polityki. Aczkolwiek powagę łatwo zmienić w śmieszność. Ostatnio Erdogan nakazał zmienić używaną w kontaktach międzynarodowych nazwę państwa z „Turkey” na „Türkiye”, aby... nie kojarzyła się po angielsku z indykiem (turkey). Ba, bywało jeszcze zabawniej. W 2014 roku Erdogan stwierdził publicznie, że muzułmańscy żeglarze odkryli Amerykę 314 lat przed Kolumbem, a słynny żeglarz widział zarys meczetu przepływając obok Kuby.

Prezydent jest też czuły na własnym punkcie. „Jakiś nieszczęsny lekarz porównał na swoim blogu zdjęcia Erdogana i Golluma. Nazajutrz wyleciał z roboty i stanął przed sądem. Co ciekawe, o sprawie dowiedział się Peter Jackson, reżyser »Władcy pierścieni« i stwierdził, że to wcale nie Gollum, tylko Smeagol, który był dobrym Hobbitem, zanim został złym Gollumem. Sąd rozważał, czy uwzględnić tę opinię, ale w końcu uznał, że nie będą się Nowozelandczycy do tureckich spraw mieszać” – opowiadał Konstanty Gebert. – „Krótko mówiąc, można krytykować politykę Erdogana – ale nie można krytykować jego osoby i przypisywać mu żadnych złych cech”.

Najbliższe wybory prezydenckie w Turcji już w 2023 roku. Kolejne zwycięstwo Erdogana wcale nie wydaje się pewne. Jest wprawdzie aktywny na arenie międzynarodowej, ale krajem wstrząsa potężny kryzys ekonomiczny. Turcy mogą już mieć go dosyć.