Koniec 2022 roku okazał się bardzo szczęśliwy dla ornitologów z Kalifornii. W ostatnich dniach grudnia w mieście Cypress (40 km na południe od Los Angeles) pojawił się puchacz śnieżny. Gatunek z arktycznych regionów nie jest częstym gościem na tej szerokości geograficznej. Według badaczy to może być pierwsza udokumentowana obserwacja ptaka tak daleko na południu od 100 lat.

Jak puchacz śnieżny znalazł się w Kalifornii?

Gatunek jest narażony na wyginięcie. Szacuje się, że na całym świecie żyje mniej niż 30 000 osobników. Większość zamieszkuje tundrę Eurazji i Ameryki Północnej oraz Grenlandię.

Puchacz śnieżny to drapieżnik. Chętnie poluje między innymi na lemingi. Nie wiadomo, co sprowadziło sowę na tereny tak odległe od jej naturalnych siedlisk. Scott Weldy, weterynarz cytowany przez serwis „The Earth”, podkreśla, że na południu Kalifornii na puchacza śnieżnego może czyhać o wiele więcej zagrożeń niż na dalekiej północny. I nie miał na myśli zwierząt.

– Samochodów jest znacznie więcej. Mamy linie energetyczne, wiatraki. Mamy mnóstwo rzeczy, które traumatyzują latające ptaki – wymienia. Nie dziwne więc, że po raz ostatni gatunek zawędrował tak daleko na południe w 1928 r. Oczywiście 100 lat temu działalność człowieka miała zupełnie inną skalę.

Puchacz śnieżny w KaliforniiPuchacz śnieżny w Kalifornii / fot. Mark Rightmire/MediaNews Group/Orange County Register/Getty Images

Puchacz prawdopodobnie pokonał tysiące kilometrów, ale rekordzistą nie zostanie. W 2022 r. pewien ptak wędrowny odbył najdłuższy lot bez lądowania w historii monitorowania ptasich migracji.

Migracje sów śnieżnych

Kalifornia nie jest dla nich typowych kierunkiem. Jednak puchacze śnieżne można spotkać w innych częściach Stanów Zjednoczonych.

Lori Arent, zastępca dyrektora Raptor Center w College of Veterinary Medicine na University of Minnesota, tłumaczyła na łamach „New York Times”, że ​​sowy śnieżne migrują zimą z północnej Kanady do środkowo-zachodnich i północno-wschodnich Stanów Zjednoczonych. W styczniu 2021 roku jeden osobnik doleciał do nowojorskiego Central Parku, wywołując euforię wśród ornitologów.

Pojawienie się puchacza śnieżnego w Cypress okazało się jeszcze większą sensacją. Nie tylko lokalnie. Oprócz miłośników obserwowania ptaków do miasteczka w Kalifornii przyjechali też badacze dzikiej przyrody. Elizabeth Wood z Wetlands and Wildlife Care Center zauważyła, że sowa ma postrzępione pióra ogona. To może oznaczać, że ptak nie lata już od dłuższego czasu.

Przyrodnicy podkreślają, że najlepsze, co można zrobić dla zabłąkanego ptaka to nie łapanie go i niezakłócanie spokoju. Takie działania mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza jeśli schwytanie się nie powiedzie.

Co dalej z puchaczem śnieżnym?

Możliwe, że sowa po prostu przeleciała tysiące kilometrów do hrabstwa Orange. Ornitolodzy sugerują również, że puchacz śnieżny mógł przypłynąć na statku z portu w Vancouver lub na Alasce. Pojawiają się także teorie, jakoby ptak był trzymany jako egzotyczne zwierzę domowe i uciekł właścicielom.

Badacze zastanawiają się, czy gość z północy będzie w stanie znaleźć wystarczającą ilość pożywienia, aby przeżyć i wrócić do domu. Jak opisała Lori Arent, sowy śnieżne migrujące na południe, preferują płaski, otwarty teren, na którym mogą polować na małe ofiary. Świetnie sprawdzają się na przykład lotniska. Szczęśliwie w pobliżu Cypress znajdują się i baza szkoleniowa Sił Połączonych w Los Alamitos, i obiekt Gwardii Narodowej z lotniskiem.

Puchacze śnieżne w przyrodzie i popkulturze

Sowy śnieżne są uważne za największych ptasich drapieżników w Arktyce i jedne z największych sów na świecie. Samce mierzą od 52,5 do 64 cm, a samice od 54 do 71 cm.

Ptaki mogą być w pewnym stopniu aktywne zarówno w dzień, od świtu do zmierzchu, jak i w nocy. Z obserwacji naukowych wynika, że podczas arktycznego lata sowy śnieżne osiągają szczyt aktywności dopiero o zmierzchu.

Puchacze śnieżne nie są szczególnie wybredne. Potrafią dostosować swoje upodobania do dostępności pożywienia tudzież okresu lęgowego. Najchętniej polują na małe ssaki i ptaki wodne. Okazjonalnie zdarza im się także żywić padliną.

Puchacze śnieżne powinny być dobrze znane, przynajmniej z wyglądu, fanom Harry'ego Pottera. Hedwiga, sowa głównego bohatera, była przedstawicielką tego właśnie gatunku. Sowa śnieżna o imieniu Wooto pojawia się także w książce „Łowcy przygód” autorstwa Jerzego Marlicza.

Źródła: „The Earth”„New York Times”.