Każdej wiosny, gdy w chińskim Syczuanie (powiat Hanyuan) rozkwitają pąki drzew owocowych, tamtejsi rolnicy chwytają za pędzle, by kwiaty zapylać… ręcznie. Kiedyś robiły to pszczoły, ale od połowy lat 80. pszczół tam po prostu nie ma... Taka perspektywa zagraża również wielu innym miejscom na świecie.  

Według Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ (FAO), 90 proc. żywności całego świata zawdzięczamy zaledwie stu gatunkom roślin uprawnych. 75 proc. z nich zapylają wyłącznie pszczoły. Dzięki tym owadom mamy aż 4 tys. odmian warzyw. Według danych IPBES (Intergovernmental Science-Policy Platform on Biodiversity and Ecosystem Services) z 2019 r. globalną wartość zapylania szacuje się na 235 mld dol.

Rośliny to jednak zalewie część korzyści. Do listy zasług musimy dopisać również produkty odzwierzęce (mięso, mleko, nabiał), bo przecież zwierzęta hodowlane karmimy w dużym stopniu roślinami zapylanymi przez pszczoły. Jeśli zatem te zniknęłyby z naszego życia, pożywienie człowieka zostałoby ograniczone głównie do zbóż i kukurydzy. Wyobraźmy sobie świat bez migdałów, jabłek i pachnących kwiatów… Brzmi groźnie, prawda? 

Bartnictwo i pszczelarstwo

Wspólna historia ludzi i pszczół sięga czasów prehistorycznych. Co ciekawe, w Hiszpanii odnaleziono malowidło naskalne, na którym widnieje postać ludzka wybierająca z pszczelego gniazda miód do dzbana. Pochodzi ono z paleolitu schyłkowego i zostało wykonane najprawdopodobniej ok. 11 tys. lat temu.

Do pierwszego wspólnego spotkania pszczoły z człowiekiem doszło najpewniej przypadkowo. Owady zakładały gniazda w miejscach trudno dla ludzi dostępnych, czyli w dziuplach wysokich drzew, szczelinach skalnych. Zatem zdobycie miodu było bardzo trudne. Poznawszy smak i wartość złotego nektaru, człowiek zaczął jednak podglądać pszczoły, by ułatwić sobie do niego dostęp.

W dużym skrócie można powiedzieć, że właśnie w ten sposób narodziło się bartnictwo. Na początku naturalne dziuple prawdopodobnie jedynie poszerzano. X czasem w drzewach zaczęto wycinać dla pszczół specjalne otwory, tzw. barcie, do których bartnik miał już wygodny dostęp.  

Bartnictwo rozwinęło się głównie na zalesionych terenach środkowej i wschodniej Europy. Pierwszą wzmiankę na ten temat znajdziemy w IX w. w relacji Ibrahima Ibn Jakuba, arabskiego kupca i podróżnika, który kraj Mieszka I określa „jako mlekiem i miodem płynący”. Obfitość pszczół i miodu w państwie Piastów zachwalał także kronikarz Gall Anonim.  

Z czasem bartnictwo stało silną gałęzią gospodarki, a za miód i wosk płacono jak za złoto. Schyłek tej formy użytkowania lasu zaczął się od XVII w., kiedy bartnicy zaczęli stopniowo tracić swoje prawa. Od końca wieku XVIII do głosu zaczęło dochodzić pszczelarstwo, które na długo odsunie tradycyjne bartnictwo w cień.

Reaktywację dawnego rzemiosła przyniosły dopiero początki XXI w. Wtedy na terenie nadleśnictwa w Spale zaczęły działać pierwsze od wieków barcie w polskich drzewach. Popularyzacji naturalnej metody chowu pszczół służy też aktywność w innych regionach Polski, np. Puszczy Białowieskiej czy Augustowskiej. Osób, które chcą przywrócić chów pszczół w drzewach, przybywa, choć wciąż prawo gospodarcze pod tym względem wymaga wielu uregulowań.  

Królowa pszczół i jej rój

Według mitologii egipskiej, pszczoły to łzy boga Ra. Owadami świętymi nazywa pszczoły także Koran. Wiele razy wspomina je Biblia, sławiąc ich trud i pracowitość. Dla chrześcijan w średniowieczu żądło było symbolem słusznej kary. Co ciekawe, najstarszą zachowaną w bursztynie pszczołą jest robotnica znaleziona w New Jersey (USA). Jej wiek ocenia się na 80 mln lat.  

Rodzina pszczela to struktura hierarchiczna, kastowa. Tworzą ją: królowa matka, robotnice i trutnie. W okresie maj–czerwiec może liczyć nawet 50 tys. owadów. Różnice między członkami rodziny widać niemal gołym okiem. Matka pszczela, pszczoły robotnice i trutnie różnią się budową anatomiczną, co determinuje wykonywanie przez nich zadań.

Najważniejszą rolę w rodzinie pszczelej pełni oczywiście królowa. Jej życiowe zadanie polega na składaniu jaj. Wiosną, w okresie intensywnego rozwoju rodziny, młoda, kilkudniowa matka pszczela w ciągu doby może złożyć nawet 3 tys. jaj. Wcześniej musi zostać unasieniona. Akt ten odbywa się wysoko w powietrzu.

Na swój lot godowy matka wylatuje tylko raz w życiu. Wydzielane przez nią feromony wabią okoliczne trutnie. Jednak tylko nieliczne z nich (10–30) biorą udział w akcie unasienienia królowej. Matka powraca do ula ze zbiorniczkiem nasiennym wypełnionym plemnikami, które uwalniane są w trakcie składania przez nią jaj. Trutnie, które kopulowały z matką, giną.  

Miejskie pszczoły lubią dachy 

Pierwszą w Warszawie pasiekę pod chmurami założył w 2013 r. na dachu hotelu Hyatt (dzisiaj Regent Warsaw) pszczelarz Marek Barzyk. Pomysł był na tyle trafiony, że owady zaczęły „zasiedlać” kolejne budynki.

Dziś minipasieki znajdziemy m.in. na dachach galerii handlowych Wileńska, Mokotów, Arkadia, gdzie mieszka pięć pszczelich rodzin korzystających głównie z okolicznych ogródków działkowych. Ule spotkamy też na terenie sejmu, Pałacu Kultury (niższa część z Teatrem Studio), biurowcu Focus, Teatrze Wielkim, w parku Kępa Potocka, Bielańskim Ośrodku Kultury, na murach kamienicy przy Marszałkowskiej czy 27. piętrze wieżowca Central Tower (dawniej Orco Tower). 

Moda na pszczoły murarki 

Murarki to pszczoły samotnice. Wprawdzie mieszkają w koloniach liczących nawet kilka tysięcy osobników, ale każda z nich dba tylko o swoje potomstwo, zbieranie nektaru, składanie jaj. Komórki murują w trzcinach, szparkach i specjalnie stworzonych dla nich gniazdach, tzw. formatkach. Ich spryt w wykorzystaniu szczelin powstałych w wyniku budowlanego niedbalstwa jest nie do przecenienia. Potrafią wykorzystać każdą tego typu niedoróbkę.

To idealny zapylacz dla osób bez doświadczenia w hodowli pszczół. Chów murarek jest nieskomplikowany, za to lista korzyści – bardzo długa. Murarki w ogrodzie oznaczają gwarancję zapylania kwitnących roślin, a w konsekwencji – owoce. W takim celu na masową skalę wykorzystuje się je gospodarczo (zapylanie upraw rolniczych i ogrodniczych).

Ale moda na murarki ogarnęła też właścicieli przydomowych ogródków. Sama jestem przedstawicielką tego ekotrendu i rekomenduję murarki każdemu, kto ma nawet niewielki ogródek lub balkon.  

Jak pomóc pszczołom?  

Rok 2020 to nie tylko początek pandemii COVID-19. Dla niejednego pszczelarza oznacza także spadek produkcji miodu – zauważa dr Piotr Semkiw z Zakładu Pszczelnictwa w Puławach. Na początku odnotowano duże straty po zimowaniu; potem doszły wyjątkowo niekorzystne warunki pogodowe, które w wielu regionach Polski oznaczały znaczące załamanie produkcji miodu.

I nawet wówczas, gdy wydawało się, że pogoda sprzyja miodobraniu, a kwitnienie jest obfite, wziątek pszczeli był na tyle słaby, że nie starczył na zaspokojenie pokarmowych potrzeb rodzin. Zawiodły niemal całkowicie pożytki z akacji, lip czy gryki. W pasiekach krajowych wyprodukowano jedynie 12,7 tys. ton miodu (o 5,4 tys. ton mniej niż w roku 2019 i ok. 9,6 tys. ton mniej niż w roku 2018). Ten stan każe wyciągać wnioski i pytać, jak można pszczołom pomóc. 

Działania na rzecz ochrony pszczół 

Jednym z najważniejszych sposobów przeciwdziałania spadkowi liczebności owadów zapylających jest przede wszystkim zapewnienie im prawidłowych warunków życia, czyli wolności od głodu, chorób, stresu – tłumaczy dr hab. Krystyna Pohorecka, profesor instytutu PiWET i redaktor naczelna miesięcznika Pszczelarstwo. Kluczowa jest świadomość całego społeczeństwa, nie tylko pszczelarzy, że każdy z nas może mieć swój udział w ochronie zapylaczy.  

Skala i znaczenie naszych zachowań jest różna. Od wdrażania zasad zrównoważonego rolnictwa oraz prawidłowego stosowania środków ochrony roślin, poprzez ochronę naturalnych siedlisk dzikich zapylaczy (zadrzewień śródpolnych, miedz, nieużytków z roślinnością naturalną), ekstensywne użytkowanie łąk, zaprzestanie wypalania nieużytków, skończywszy na dbaniu o bioróżnorodność ogrodów czy sadzenie kwiatów w skrzynkach balkonowych.

Rolą pszczelarzy zaś jest dbałość o dobre warunki chowu pszczół miodnych, czyli odpowiednie dokarmianie, które niweluje niedobór pokarmu spowodowany pozyskiwaniem produktów pszczelich. Ponadto w dobie globalnej inwazji pasożyta zwanego dręczem pszczelim ważna wydaje się też odpowiednio wdrażana terapia chorób owadów.  

Jednak podstawowym elementem strategii ochrony pszczół zapylających wciąż pozostaje edukacja społeczeństwa dotycząca funkcji, jaką te małe owady pełnią w ekosystemach naturalnych. – Np. szkoły mogłyby zakładać ogrody, o które dbaliby uczniowie. Trawniki wokół prywatnych domów mogłyby być kolorowe i wzbogacone dodatkowymi gatunkami kwitnących roślin. W ogródku warto wydzielić niewielką część nieużytkowanego terenu na uboczu, w której znajdą się spróchniałe drewno, liście i kamienie, dając naturalne schronienie dla pożytecznych przyjaciół – zachęca Pohorecka.

Tymczasem co roku 8 sierpnia obchodzimy Wielki Dzień Pszczół. W całej Polsce organizowane są wydarzenia poświęcone owadom, np. sadzenie oraz sianie dla nich roślin. Może to dobry moment, by na naszym balkonie pojawiły się dodatkowe kwiaty?