Rekordowo liczny atak szczytowy na Mount Everest miał miejsce 23 maja 2019 roku. Tego dnia na szczycie najwyższej góry świata stanęło łącznie 354 wspinaczy z różnych krajów. Przy takim obłożeniu w drodze na szczyt himalaiści musieli dosłownie czekać w kolejce. Ze względu na ekstremalne warunki panujące na tej wysokości oraz szybko zmieniającą się pogodę taka sytuacja stwarzała poważne niebezpieczeństwo dla wszystkich uczestników wyprawy. 

2020 rok był rokiem poważnego przestoju spowodowanego pandemią koronawirusa, ale w bieżącym roku zainteresowanie wspinaczką wysokogórską wróciło do normy. Do tej pory nepalskie władze wydały już 377 pozwoleń na wejście na Mount Everest. Jednak aby uniknąć sytuacji podobnej do tej sprzed dwóch lat wprowadzono limit osób, które w jednym czasie mogą brać udział w ataku szczytowym. 
Oznacza to, że nie wszyscy, którzy otrzymali pozwolenia na wspinaczkę, rzeczywiście będą mogli wspinać się w tym samym „okienku pogodowym”.

Departament Turystyki Nepalu wydał specjalne rozporządzenie informujące, że grupy, które otrzymały zezwolenia wcześniej, będą mogły podjąć próbę zdobycia szczytu we wcześniejszym oknie pogodowym. Z kolei kolejna grupa, która otrzymała zezwolenia nieco później, będzie musiała zaczekać na kolejne sprzyjające warunki. 

Nepalscy urzędnicy podkreślają też, że jeśli dostosowanie się do rozporządzenia „stwarza trudności”, to agencje koordynujące ekspedycyjne mogą przeorganizować plan wspinaczki lub zmienić plany ataku szczytowego w porozumieniu ze sobą. Jednak – zgodnie z zaleceniem – liczba wspinaczy biorących udział w jednym ataku nie powinna przekraczać 150-170 osób.

Rozporządzenie nie jest prawnym nakazem, co budzi obawy, że wspinacze oraz opiekujące się nimi agencje turystycznie nie zechcą dostosować się do zaleceń.

– Wprowadziliśmy szereg zasad, aby zapobiec tworzeniu się tłumów w tym roku. Jeśli się nie sprawdzą, wówczas na przyszły rok poszukamy bardziej restrykcyjnych rozwiązań – poinformowała Mira Acharya, kierująca Departamentem Turystyki w nepalskim Ministerstwie Kultury, Turystyki i Lotnictwa Cywilnego, cytowana przez PAP.

W 2019 roku w sezonie wiosennym Nepal przyznał 381 pozwoleń na wspinaczkę. Był to historyczny rekord. Wówczas na nepalskich zboczach zginęło 10 osób. W 2020 roku wydano 377 pozwoleń, ale wyprawy nie doszły do skutku z powodu pandemii COVID-19. W tym roku liczbę chętnych na zdobycie najwyższych szczytów oszacowano na ok. 400, a wydano do tej pory 377 licencji. 

Trzeba zauważyć, że pozwolenia dotyczą samych wspinaczy. Razem z przewodnikami i tragarzami, rzeczywista grupa, jaka znajdzie się pod Everestem, może być o wiele większa.

– Dużymi grupami alpinistów można odpowiednio zarządzać, ale tylko jeśli pogoda będzie sprzyjająca. Jeśli Everest będzie otwarty na mniej niż tydzień, będziemy mieli chaos. Każdy chce się wspiąć, bo za to zapłacił, a zwroty nie przysługują. Zobaczymy, czy plan na ten rok zadziała... – ocenia Dambar Parajuli, szef Związku Zawodowego Organizatorów Ekspedycji.

Rząd Nepalu chętnie wydaje pozwolenia na wspinaczkę, bowiem uzyskanie takiej licencji jest płatne, a duże zainteresowanie turystów zasila budżet państwa. Za uzyskanie pozwolenia na wspinaczkę na Everest trzeba zapłacić nawet 30 000 dolarów (ok. 120 tys. zł). Jeśli zdecydujemy się podjąć wspinaczki u boku doświadczonego przewodnika, lub wspinać się razem z większą grupą w ramach ekspedycji organizowanej przez agencję turystyczną, cena może wzrosnąć nawet dwukrotnie. 

Obecnie, w związku z trwającą pandemią, himalaiści przybywający do Nerpalu muszą przedstawić negatywny wynik testu i przejść obowiązkową kwarantannę. Władze Nepalu wprowadziły też reguły mające na celu zmniejszenie ryzyka zakażenia się koronawirusem wśród wspinaczu, m.in. zakazane jest spotykanie się w obozach uczestników dwóch różnych grup.

Mimo środków ostrożności, w ostatnich dniach pod Mount Everest odnotowano pierwszy przypadek Covid-19. Pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa uzyskał himalaista przygotowujący się do wyprawy i pozostający w bazie. 

Wspinacz miał poważne problemy z oddychaniem i początkowo zakładano, że cierpi na obrzęk płuc – HAPE, charakterystyczne na dużych wysokościach. Został przetransportowany do szpitala w Katmandu, gdzie wykonano test w kierunku COVID, który dał pozytywny wynik. 

Reszta wspinaczy została poddana kwarantannie w bazie głównej. Ekspedycja nie została przerwana.

Od początku pandemii w Nepalu potwierdzono 289 tys. przypadków zakażeń koronawirusem, zmarło 3 112 osób.