Deep Blue jest największym na świecie rekinem, którego udało się sfilmować. Niewykluczone, że w oceanicznych głębinach żyją osobniki jeszcze większe od niej, choć nigdy ich nie spotkaliśmy. Największym znanym ludzkości krokodylem morskim był Lolong – żyjący w niewoli. Mierzył 6,17 m, a ważył 1 075 kg.
Teraz National Geographic Channel we współpracy z naukowcami i obserwatorami dzikiej przyrody postanowił znaleźć Kamakai – największą na świecie samicę rekina tygrysiego, zauważoną w Polinezji Francuskiej. Odcinek SharFest poświęcony Kamakai zostanie wyemitowany 19 lipca.
Ale poza sensacją i grozą, jaką budzą giganci świata przyrody, przynoszą oni też odpowiedzi na wiele pytań dotyczących ewolucji i biologii gatunków. Samo opowiadanie historii o istnieniu wielkiego rekina nie ma żadnej wartości naukowej. Ale jeśli takie zwierzę zostanie schwytane, zbadane, wyposażone w lokalizator bądź czujnik i wypuszczone, stanie się źródłem nieocenionej wiedzy – twierdzi Chris Fischer, założyciel i prezes Ocearch, organizacji badającej m.in. populację żarłacza białego.
Śledzenie samicy takiej jak Deep Blue lub Kamakai może dostarczyć naukowcom danych o tym, gdzie rekiny zbierają się na gody, jak przebiega proces łączenia się w pary, rozmnażania, czy wychowywania młodych.
Dla wielu gatunków zwierząt – nie tylko rekinów – są to kluczowe dane, które mogą pomóc lepiej chronić ich dotychczasowe siedliska czy miejsca, gdzie na świat przychodzą młode. A ta ochrona bezpośrednio przełoży się na ochronę gatunku przed wymieraniem.
Tajemnice ewolucji
Olbrzymy swoich gatunków mogą także zdradzić nam tajemnice przeszłości. Na przykład, próbując dowiedzieć się, co jadł Sarkozuch (wczesnokredowy przodek współczesnego krokodyla), możemy przyjrzeć się diecie największych żyjących obecnie krokodyli. Słonowodny Lolong, który zmarł w 2013 r., jadł ryby, ptaki, ssaki, a nawet żywe zwierzęta hodowlane. To może być ważna wskazówka na temat pożywienia wcześniejszych pragigantów.
Jednocześnie dzisiejsze badania można wykorzystać do pokazania, jak zmieniły się gatunki w skutek działalności człowieka – polowania, łowienia, czy zakładania siedlisk.
– Na przykład rekiny w czasach prehistorycznych były znacznie większe niż te, które obecnie obserwujemy w naszych oceanach – mówi Andrea Marshall z National Geographic Society, odkrywca i współzałożyciel Marine Megafauna Foundation.
Oznacza to, że odłowiliśmy wszystkie największe, najstarsze i najbardziej dojrzałe osobniki. Teraz ekolodzy muszą wykonać poważną pracę, aby przywrócić gatunkom ich pierwotny stan.
Sarcosuchus imperator był stworzeniem z czasów kredy. / Artwork by DON FOLEY
Naj jako wabik
Zwierzęta, które dorastają do tak gigantycznych rozmiarów, to wypadkowa wielu czynników, w tym dobrej genetyki i zdrowych ekosystemów. Duże rozmiary sprawiają też, że giganci stoją wyżej w łańcuchu pokarmowym. Mało które zwierzę mogłoby zabić czy zjeść gigantycznego krokodyla. Ale nawet największy zwierz nie ma szans w starciu z uzbrojonym człowiekiem.
To – zdaniem części naukowców – może sprawiać, że dzisiejsze gatunki nie osiągają już tak potężnych rozmiarów, jak ich przodkowie. Z tego samego powodu u niektórych gatunków zanikają kły, dla których zwierzęta były zabijane przez kłusowników.
Aligator Gar dines jest jedną z największych ryb słodkowodnych w Ameryce Północnej. / Photograph by Paulo Oliveira, Alamy Stock Photo
Jeszcze innym zagrożeniem, jakie wynika z fascynacji olbrzymami jest to, że zapatrzeni na „rekordzistów”, zbyt mało uwagi poświęcamy gatunkom mniej okazałym, a znajdującym się w równie trudnym położeniu.
Ale „naj” czasem też przynosi korzyści. – Jeśli uda się zainteresować ludzi ciekawymi cechami zwierząt, które są nieco ekstremalne, to miejmy nadzieję, że zwierzęta te będą dla nich bardziej atrakcyjne. A to może przełożyć się na lepszą świadomość społeczną na temat zaniedbanych gatunków – mówi Stefano Mammola, ekolog z włoskiej Krajowej Rady ds. Badań.
Więcej o gigantach w świecie zwierząt znajdziesz na NationalGeographic.com