Japońska marka słynie z kilku rzeczy, ale prawdopodobnie głównie z napędu na wszystkie koła. Nic dziwnego, że montuje takie rozwiązanie niemal w każdym swoim samochodzie. Dokładnie tak samo jest w przypadku Subaru XV chociaż – jako auto kompaktowe – nie wydaje się ono być odpowiednie do jazdy po bezdrożach. Nic bardziej mylnego! Klasyczny (w odróżnieniu do SUV-ów) wygląd jest sporą „zmyłką”. Ten crossover zaskakuje swoimi zdolnościami także poza asfaltem. Sprawdzałem to jakiś czas temu na torze sprawnościowym. Subaru XV wywarło na mnie wówczas spore wrażenie. Czas przekonać się, jak ten model sprawdza się w bardziej codziennych warunkach.

Subaru XV – czym wyróżnia się na tle konkurencji?

Subaru XV to samochód mający wiele wspólnego z Subaru Impreza, a więc klasycznym autem kompaktowym. W porównaniu do niego jest jednak uterenowione, co czyni go bardziej wszechstronnym. Samochód ma nakładki na zderzakach i nadkolach, które zapobiegają zarysowaniu lakieru, a także zwiększony prześwit nadwozia. Pod autem są aż 22 centymetry przestrzeni, czyli znacznie więcej niż w podobnie uterenowionych kompaktach. Warto dodać, że na rynku jest garstka takich aut. Takie rozwiązanie znacznie ułatwia jazdę po wertepach.

Bojowa stylizacja oraz duży prześwit – co wyraźnie widać, bo auto już z daleka wygląda jak crossover, nie jak zwykły kompakt – to jednak nie wszystko. Ważny jest również napęd na cztery koła. Żaden z konkurencyjnych modeli nie dysponuje takim układem z prawdziwego zdarzenia. Nawet jeśli niektóre marki chwalą się, że do tylnych kół ciągle trafia siła napędowa, jest to zazwyczaj 1-2%. W przypadku Subaru XV mówimy o napędzie, w którym do tylnych kół stale kierowane jest 40%, a do przednich 60% momentu obrotowego silnika. To sprawia, że Subaru XV ma nie tylko bardziej zaawansowany napęd od kompaktów, ale także od znacznej większości SUV-ów, jakie codziennie mijamy na drogach.

Mat. prasowe

Tyle w teorii, ale zanim przejdziemy do praktyki, czas wspomnieć o „tuningu” tego egzemplarza. Z bogatej oferty akcesoriów Subaru dodaliśmy do niego kilka elementów: naklejki nadwozia, dodatkowe osłony zderzaków i progów, metalową osłonę pod silnik oraz kolejną pod tylny mechanizm różnicowy. Auto z fabryki wyjechało z 18-calowymi obręczami kół, a my zamontowaliśmy terenowe opony typu A/T marki Yokohama (dokładnie Geolandar G015 w rozmiarze 225/55 R18). Dodatkowo na seryjnych relingach dachowych przymocowaliśmy namiot, w którym spędzimy noc na dzikim kempingu. Komu w drogę, temu czas! 

Wyboista łąka

Nasz test – tak jak rozpoczyna się większość terenowych wypraw – zaczynamy na polnej drodze i rozległej łące. To miejsca, w których możemy sprawdzić zawieszenie Subaru XV. Mimo, że model ten nie ma typowych dla droższych aut aktywnych amortyzatorów ani pneumatycznych miechów, to zapewnia porównywalny z nimi komfort resorowania nierówności. Testowane Subaru XV nawet podczas jazdy z prędkością 70-80 km/h dba o wygodę kierowcy i niemal izoluje go od nierówności wyboistej łąki. Do tego, co jest rzadkością w większości samochodów drogowych, zawieszenie w ogóle nie „dobija”. Nawet wtedy, gdy zbyt szybko wjechaliśmy w głębokie koleiny, amortyzatory miękko je stłumiły, a samochód niewzruszony pojechał dalej bez większych wstrząsów i żadnych hałasów. Próba pierwsza została więc zaliczona.

Stromy podjazd i zjazd

Jedziemy dalej, a naszym oczom ukazuje się strome wzniesienie. Niech nie zwiedzie was wrażenie ze zdjęć i z nagrania (tak, obiektyw „spłaszczył” teren) – testowy podjazd ma ponad 20% nachylenia i człowiekowi trudno jest tu podejść bez podpierania się rękami. Ale czy taka przeszkoda zatrzyma Subaru XV? Sprawdźmy. Włączam tryb X-Mode, a więc elektroniczny system zarządzający pracą podzespołów w terenie, i powoli podjeżdżam. Samochód wdrapuje się bez problemu, koła nie buksują, nie jest także konieczna żadna korekta toru jazdy.

Zadanie zaliczone, ale skoro wjechaliśmy – czas na drogę w dół. Auto nadal jest w trybie X-Mode, co oznacza, że mogę w trakcie zjazdu puścić hamulec, a system sam utrzyma niską prędkość odpowiednią do pokonania przeszkody. Ja muszę jedynie wyznaczać kierunek jazdy. Subaru XV śpiewająco poradziło sobie z próbą numer dwa. 

Przedzieranie się przez las

W drodze z łąki nad jezioro, gdzie planujmy kemping, napotykamy las. Chociaż prowadzi przez niego kilka dróg, wszystkie używane są jedynie przez lokalnych fanów off-roadu, nie przez mieszkańców okolicznych wiosek. Trasa jest więc dość wąska, zdradliwa i wymagająca. Tu sprawdzimy zwrotność samochodu oraz widoczność, tak niezbędną podczas przedzierania się między drzewami i wystającymi korzeniami. Subaru XV ma kamerę cofania oraz dodatkową kamerkę z przodu, w osłonie chłodnicy. Dzięki temu na ekranie widzę przeszkody, jakie za moment znajdą się pod kołami. Do tego dochodzą małe okienka przy przednim i tylnym słupku oraz duże lusterka wsteczne. Efekt? Kierowca w pełni może kontrolować otoczenie Subaru XV. Trzecia próba została zaliczona bez najmniejszego problemu.

Mat. prasowe

Błotnista pułapka

Czas zabrać Subaru XV na błotnistą drogę. Susza sprawiła, że o znalezienie odpowiedniego miejsca nie było łatwo. Im głębiej w gęsty las, tym jednak więcej błotnistych pułapek czekało na japońskiego crossovera. W takim warunkach możemy zatem sprawdzić działanie napędu na wszystkie koła oraz potencjał silnika. I od niego zaczniemy. 

Subaru XV napędzane jest przez układ e-Boxer, czyli silnik benzynowy typu bokser, wolnossący, który zamiast turbosprężarki otrzymał mały silnik elektryczny – układ wytwarza 150 KM. Idealnie do auta tej wielkości. Jego potencjał można dodatkowo zwiększyć, klikając przycisk S/I na kierownicy (wybór sportowej charakterystyki pracy silnika podczas jazdy na asfalcie) lub wybierając tryb X-Mode. Wtedy silnik elektryczny, który „daje od siebie” około 17 KM, pracuje od momentu dotknięcia pedału gazu. To bardzo pomaga w wykaraskaniu się z błotnistej przeszkody.

Napęd w Subaru XV – jak już wspomniałem – ma bardziej terenową charakterystykę niż w większości SUV-ów na rynku. W przypadku utraty przyczepności przez koła przedniej osi nawet niemal 100% momentu obrotowego może trafić na tylne koła. Co najważniejsze, nie jest to przedni napęd z „elektronicznie dołączanym” tyłem, gdzie dopiero po uślizgu kół do tylnej osi trafia siła napędowa. W Subaru XV podczas spokojnej jazdy zawsze trafia tam 40% momentu obrotowego. Reakcja napędu i jego skuteczność są więc lepsze niż w konkurencyjnych autach. Oczywiście, kierowca nie musi się zastawiać, w jaki sposób pracuje napęd w jego Subaru XV. Wystarczy że wciska gaz, a wielopłytkowe sprzęgło i elektroniczna funkcja Active Torque Split zajmą się resztą. Błotnista próba zaliczona!

Głębokie muldy

Zachód słońca oraz miejsce, w którym rozbijemy kemping, zbliżają się wielkimi krokami. Zostaje nam ostatnia przeszkoda, by dojechać do celu. Jest ona jednak dziurawa i wyboista. To droga okalająca jezioro, trasa, którą przejeżdżają jedynie zmodyfikowane samochody terenowe. Kampery i inne „cywilne” auta stoją po drugiej stronie zbiornika. To dobre miejsce, aby postawić kropkę nad i. Subaru XV ma 22 centymetry prześwitu, nieprzesadnie długi rozstaw osi i dość krótkie zwisy nadwozia. Subaru XV bez problemu pokonuje głębokie muldy, nawet te, gdzie jedno koło auta wisi w powietrzu, czy takie wypełnione po brzegi wodą. Trasa dookoła jeziora nie robi na nim większego wrażenia.

Mat. prasowe

Pozostaje znaleźć dogodne miejsce kempingowe, zatrzymać samochód na względnie prostej powierzchni, otworzyć namiot dachowy i rozpalić ognisko. W końcu Subaru XV to auto dla osób, które lubią aktywnie żyć! Jedno jest pewne: mogą oni spędzać czas gdziekolwiek zechcą, ponieważ japoński crossover dojedzie tam, gdzie dają radę tylko sprawne auta terenowe.