Historia Ziemi to nie tylko ludzie, ale też, a może przede wszystkim, zachodzące od lat procesy geologiczne. Od początku swojego istnienia nasza planeta wielokrotnie się zmieniała. Ważną rolę odegrał tu tzw. cykl superkontynentalny, który tłumaczy między innymi, dlaczego skamieniałości danego dinozaura zachowały się zarówno w Afryce, jak i w Ameryce Południowej.

Ruchy płyt tektonicznych cały czas trwają. Według prognoz za co najmniej 200 milionów lat Ocean Spokojny ma zniknąć, a w jego miejscu pojawi się nowy superkontynent. Podobny przełom, i to dosłownie, czeka Afrykę, która według badaczy ma się rozpaść na pół.

Dlaczego kratery uderzeniowe znikają?

Istotnym źródłem wiedzy dla naukowców badających Ziemię są kratery uderzeniowe. Te najstarsze dostarczają informacji między innymi o budowie naszej planety czy składzie innych ciał niebieskich w Układzie Słonecznym. Katery to także ślady katastrof, takich jak ta, która doprowadziła do zagłady dinozaurów.

Na całym świecie jest ich jednak coraz mniej. Według badań opublikowanych na łamach „Journal of Geophysical Research: Planets”, geologom być może już nigdy nie uda się znaleźć tych najdawniejszych.

Najstarsze zachowane kratery uderzeniowe na Ziemi mają jakieś 2 miliardy lat. Badacze szacują, że straciliśmy już dostęp do pozostałych 2,5 miliarda lat historii. Według  Matthew S. Hubera, planetologa z University of the Western Cape w RPA, jest to spowodowane procesem nieustannej erozji.

– Istnieje wiele pytań, na które moglibyśmy odpowiedzieć, gdybyśmy mieli te starsze kratery. Ale to normalna kolej rzeczy w geologii. Musimy odtworzyć historię z tego, co jest dostępne – komentuje.

Krater uderzeniowy w Australii / fot. Matt Deakin/Getty Images

Jak poznać historię naszej planety?

Erozja nie pomaga naukowcom, jednak nie przekreśla zupełnie dalszych badań. Geolodzy są w stanie wykrywać zakopane kratery uderzeniowe za pomocą narzędzi geofizycznych, np. obrazowania sejsmicznego lub mapowania grawitacyjnego. Po ich potencjalnym zidentyfikowaniu mogą kontynuować prace na miejscu, szukając dowodów, takich jak wyrzuty i minerały uderzeniowe.

Autorzy badań zastanawiali się przede wszystkim nad tym, jak duża część krateru może zostać zniszczona przez erozję, zanim znikną jego ostatnie utrzymujące się ślady geofizyczne. Do tej pory przewidywano, że pionowa erozja sięgająca się na głębokości 10 km mogłaby zniszczyć nawet największy struktury. Aby to sprawdzić, geolodzy przekopali się przez krater Vredefort w Afryce. Struktura o średnicy około 300 kilometrów powstała mniej więcej 2 miliardy lat temu.

Siła uderzeniowa spowodowała, że skorupa i płaszcz Ziemi uniosły się w tym miejscu. Jednak do dziś na powierzchni pozostało jedynie półkole niskich wzgórz oraz kilka mniejszych, charakterystycznych śladów uderzenia. Innych geofizycznych śladów brak.

– Erozja powoduje, że te struktury znikają od góry do dołu, więc poszliśmy od dołu do góry – tłumaczy Huber.

Tak erozja zapomina Ziemię

Naukowcy pobrali próbki skalne i przeanalizowali ich właściwości fizyczne. Skupili się na szukaniu różnic w gęstości, porowatości i mineralogii między skałami uderzonymi i nieuderzonymi. Wyniki nie dają dużych nadziei na dalsze poszukiwania tego typu kraterów. Skały były właściwie nie do odróżnienia. Różnice, o ile w ogóle występowały, były nikłe. Badanie potwierdza, że przy 10-kilometrowej erozji wszystkie geofizyczne dowody uderzenia po prostu znikają, nawet przy największych kraterach.

– Szanse na znalezienie zakopanych struktur uderzeniowych sprzed ponad 2 miliardów lat są niskie. Aby archaiczny krater uderzeniowy zachował się do dziś, musiałby doświadczyć naprawdę niezwykłych warunków zachowania – podsumowuje Huber.

Podkreśla jednak, że na Ziemi nie brakuje nieoczywistych miejsc zachowanych dzięki niezwykłym warunkom. Dlatego poszukiwania najstarszych kraterów uderzeniowych będą kontynuowane.

Źródło: Journal of Geophysical Research