Wprawdzie zwierzęta domowe nie potrafią mówić, nie oznacza to jednak, że są całkowicie nieprzydatne dla śledczych. Dotychczas nie sądzono, że mogą w jakikolwiek pomóc w ustaleniu przebiegu wypadków na miejscu zbrodni. Troje australijskich badaczy zwróciło jednak uwagę, że bardzo mało wiemy o czymś, co związane jest z najnowocześniejszymi technikami śledczymi.

Wszyscy znamy tę scenkę z filmów albo seriali. Na miejscu zbrodni pojawia się ekipa techników kryminalistycznych, skrupulatnie zabezpieczająca ślady i pobierająca próbki. Te następnie mają zostać przebadane w laboratorium. Tym, co szczególnie interesuje detektywów, jest DNA znajdowany na miejscu przestępstwa. Jeśli uda się pobrać odpowiednio dużo materiału genetycznego, może on posłużyć do stuprocentowo pewnej identyfikacji sprawcy.

Ludzki DNA na kocie

W tym celu technicy badają dokładnie wszystkie powierzchnie. A jeśli doszło do morderstwa – również ciało ofiary. Jednak być może w przyszłości będą robić jeszcze więcej. Autorzy artykułu zatytułowanego „Czy na kotach jest ludzki DNA” sugerują, że również zwierzęta domowe mogą być rezerwuarem przypadkowo zebranego materiału genetycznego przydatnego w pracy śledczych.

Jak to wykazano? Naukowcy wybrali do badań 15 gospodarstw domowych, w których żyło 20 kotów. Najpierw dwukrotnie pobrali próbki z sierści każdego kota. Następnie poprosili również o oddanie do badań DNA wszystkich mieszkańców domów (z wyjątkiem jednego małego dziecka).

Ponadto opiekunowie zwierząt wypełnili kwestionariusz, opisując zwyczaje i zachowania swoich pupili. Odnotowali także, jak często i przez kogo koty są głaskane.

Co przechowują koty?

Badania laboratoryjne wykazały, że 80 próbek zebranych z kociej sierści zawierało ludzki DNA. W przypadku 70 proc. kotów udało się na jego podstawie stworzyć profil genetyczny i przyporządkować go konkretnej osobie.

Większość DNA na swoich zwierzętach pozostawili oczywiście ich właściciele. Jednak naukowcy odnotowali również sześć wyjątków. Na sierści sześciu kotów znajdował się ludzki DNA, jednak nie wiadomo czyje. Dwa z tych kotów bawiły się często z małym dzieckiem, którego DNA nie zbadano.

Jednak pozostałe cztery zachowały na sierści materiał genetyczny zupełnie nieznanych, obcych ludzi. To o tyle istotne, że w domach, w których mieszkały te koty, dwa dni przed badaniami nie pojawił się nikt nieznajomy.

Skarbnica wiedzy dla śledczych?

Jeden przypadek był szczególnie interesujący. Był to dom, gdzie mieszkały dwa koty. Oba równie często bawiły się ze swoimi opiekunami. Na sierści jednego znaleziono DNA należący do obcego człowieka, na sierści drugiego – nie. Możliwe jest zatem, że ludzie mogą pozostawiać na swoich pupilach nie tylko swój DNA, ale również DNA osób, z którymi mieli kontakt.

– Zwierzęta domowe mogą być bardzo istotne dla ustalenia obecności i działań domowników, a także gości, na miejscu przestępstwa – komentuje Heidi Monkman z Uniwersytetu Flinders w Australii, jedna z badaczek.

Jednak, wskazują naukowcy, konieczne są jeszcze dalsze badania. Szczególnie ważne jest w nich ustalenie, jak przebiega transfer materiału genetycznego na sierść zwierząt domowych. A także jak długo może on na nich pozostawać w formie, w której da się go odczytać.

Źródła: ScienceAlert, Forensic Science International: Genetics Supplement Series.