O „kokainowych hipopotamach” Pablo Escobara słyszał już chyba cały świat. Ważące średnio pół tony zwierzaki żyły wraz z innymi egzotycznymi okazami na ranczu Hacienda Napoles w Kolumbii. Po śmierci barona narkotykowego nietypowi pupile zostali na wolności. Od 1993 r. nie tylko się rozmnożyły, ale też zostały uznane za gatunek inwazyjny.

Niebezpieczna atrakcja turystyczna

Populacja „kokainowych hipopotamów” stale rośnie. Na przestrzeni lat zwierzęta oddaliły się o ponad 100 km od Hacienda Napoles. Od kilku miesięcy jest ich coraz więcej w dorzeczu rzeki Magdaleny. Przyrodnicy biją na alarm i ostrzegają, że wszechobecne hipopotamy niekorzystnie wpływają na ekosystemy. Ich odchody zmieniają poziom tlenu w zbiornikach wodnych, co może negatywnie wpływać nie tylko na ryby, ale również na ludzi. Jak wynika z relacji mieszkańców, zwierzęta bywają agresywne i niszczą plony. Mimo to hipopotamy zaskarbiły sobie sympatię części Kolumbijczyków. Turyści równie chętnie podglądają mieszkańców Afryki na obczyźnie.

Część specjalistów uważa, że hipopotamy Escobara należy odstrzelić. Mniej drastycznym rozwiązaniem ma być kastracja ogromnych zwierzaków.

Trwa sterylizacja „kokainowych hipopotamów”

Po tym, jak przeprowadzone na początku tego roku badania wykazały, że populacja hipopotamów może być zagrożeniem dla środowiska, rząd Kolumbii podjął decyzję o sterylizacji części osobników. Enrique Zerda Ordóñez – biolog z Narodowego Uniwersytetu Kolumbii – w rozmowie z CNN potwierdził, że to to najlepszy sposób na rozwiązanie problemu, jednak dodał że sterylizacja tak masywnych i niebezpiecznych zwierząt nie jest łatwa.

Do połowy października udało się wysterylizować 24 hipopotamy. Wydelegowane zespoły korzystają ze specjalnej substancji chemicznej, która doprowadza do bezpłodności zwierząt. Obecnie jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby stwierdzić czy strategia kolumbijskiego rządu jest skuteczna. Efekty lub ich brak będzie można ocenić dopiero za kilka miesięcy.

Źródło: Guardian