Protesty w Bangladeszu wybuchły po tym, jak w sieci pojawiło się nagranie przedstawiające nagą, pobitą i zmaltretowaną kobietę, błagającą o litość, nad którą znęca się dziewięciu mężczyzn. Film, który trafił na Facebooka 2 września, został udostępniony setki tysięcy razy, zanim sąd nakazał jego usunięcie.

Ten naprawdę niepokojący materiał filmowy pokazuje szokującą przemoc, jakiej kobiety w tym kraju są regularnie poddawane” – mówi grupa Amnesty International, wzywając do przeprowadzenia bezstronnego śledztwa.

Już wcześniej działaczki na rzecz praw kobiet podnosiły głos po tym, jak – także we wrześniu – na jaw wyszła sprawa innego brutalnego gwałtu zbiorowego, którego dopuścili się członkowie partii rządzącej.

Na ulice wyszły w większości młode kobiety, ale też przedstawicielki starszych pokoleń oraz mężczyźni. Protestujący domagają się ukarania winnych i wprowadzenia przepisów, które pozwolą ograniczyć liczbę przestępstw na tle seksualnym. Demonstranci żądają także zakończenia tego, co nazywają „kulturą bezkarności”, bo w Bangladeszu sprawy dotyczące przemocy seksualnej wciąż praktycznie nie są rozpatrywane.

Kultura bezkarności

Według Human Rights Watch w Bangladeszu, odsetek wyroków skazujących za gwałt jest wyjątkowo niski, a ofiary napotykają niezliczone trudności w zgłaszaniu przestępstw seksualnych i prowadzeniu spraw sądowych przeciwko domniemanym napastnikom. One Stop Crisis Center podaje, że od stycznia 2001 do lipca 2020 zaledwie 3,56 procent spraw wniesionych na podstawie ustawy o zapobieganiu uciskowi kobiet i dzieci zakończyło się wyrokiem sądu, a tylko 0,37 procent spraw zakończyło się wyrokiem skazującym.

Tylko w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2020 roku w Bangladeszu zgwałconych zostało co najmniej 975 kobiet i dziewcząt, a 41 kobiet zmarło w wyniku napaścipodaje Ain o Salish Kendra, bangladeska organizacja zajmująca się prawami człowieka i pomocą prawną.

– Kobiety z Bangladeszu mają dość rażącej porażki rządu w kwestii powtarzających się gwałtów i napaści na tle seksualnym – mówi Meenakshi Ganguly, dyrektorka organizacji Human Rights Watch w Azji Południowej.

– Rząd Bangladeszu musi w końcu wywiązać się ze swoich pustych obietnic i zważać na wezwania aktywistów do podjęcia znaczących działań w celu zwalczania przemocy seksualnej i wspierania ocalałych – dodaje.

Kara śmierci za gwałt

W odpowiedzi na protesty rząd Bangladeszu zatwierdził poprawkę zmieniającą maksymalny wymiar kary dla skazanych za gwałt z dożywotniego więzienia na śmierć – poinformowała państwowa agencja informacyjna Bangladesz Sangbad Sangstha (BSS).

Nowy przepis wejdzie w życie po podpisaniu go przez prezydenta Bangladeszu Abdula Hamida. Ten krok nie jest tym, na co czekają aktywiści i uważany jest za formalność.

– Z pewnością prawo będzie odstraszać od takich notorycznych przestępstw, podczas gdy my jednocześnie podejmiemy wszelkie starania, aby przyspieszyć proces w sprawach o gwałt w odpowiednich sądach –- powiedział minister prawa Anisul Huq, zapowiadając wprowadzenie poprawki.

Jest jednak mało prawdopodobne, aby nowa kara była szeroko stosowana i rzeczywiście przyczyniła się do poprawy sytuacji kobiet w Bangladeszu.