Kamila Kielar była jedną z prelegentek jesiennego Festiwalu Podróżników National Geographic: Skandynawskie Opowieści. Z redakcją national-geographic.pl porozmawiała raz jeszcze, na chwilę przed kolejnym reporterskim wyjazdem.

Mateusz Łysiak: Czym są „Drzazgi Świata”? Jak je rozumiesz?

Kamila Kielar: Kilkanaście lat podróży po świecie nauczyło mnie dojrzałości i uważności. To są dla mnie szalenie ważne wartości, dlatego rozwijam je. Zależy mi na tym, aby mówić nie tylko o rzeczach pocztówkowych, bo to jest tylko niewielki wycinek świata. Dzieją się dużo trudniejsze i ważniejsze zjawiska. Są też uwierające, jak drzazgi. Stąd tytuł podcastu. Takie rzeczy potrafią być drobne, a jednak zostają w tobie, jak drzazga pod paznokciem. Chodzi o to, żeby nie tylko je widzieć, ale też o nich opowiadać.

Pamiętasz pierwszą drzazgę?

Od zawsze chętnie podróżuję i wracam do tych samych miejsc na północy. Myślę, że pierwsza drzazga to była moja pierwsza wizyta na Alasce jakieś 15 lat temu. Kryzys klimatyczny nie był jeszcze tak powszechnym tematem. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam na żywo porównanie krajobrazu ze zdjęciami sprzed 50 lat. To był chyba pierwszy raz, kiedy zaczęłam inaczej przyglądać się temu, co widzę w podróży.

Kamila Kielar w trakcie nagrywania podcastu.Kamila Kielar w trakcie nagrywania podcastu. / arch. prywatne Kielar

To nie jest typowy podcast podróżniczy, ale podróże odgrywają w nim dużą rolę. Jaką?

Traktuję podróże jako środek dotarcia do tematu. Niektóre są nie do zrealizowania bez wyjazdu w teren. Dobrym przykładem jest moja samotna podróż kajakiem po Pacyfiku w poszukiwaniu najrzadszych niedźwiedzi. Do tego potrzeba kilku miesięcy, własnego kajaka, umiejętności i wiedzy o zwierzętach. To mogłaby być po prostu wielka podróż, ale wyprawa łączy się tu nierozerwalnie z byciem reporterem.

Ja kocham przyrodę i izolowane miejsca, ich klimat i specyfikę. Żeby tam dotrzeć, muszę podróżować. Tego nie da się oddzielić. Być może naturalnie wybieram tematy w miejscach niedostępnych. Moi goście mają podobny styl pracy reporterskiej. Tak, to nie jest klasyczny podcast podróżniczy, ale nie jest też codzienna forma newsowa. Czerpię z różnych formatów.

Świadome podróżowanie, świadome bycie – takie mam myśli słuchając Drzazg Świata. Dobrze rozumiem misję?

Na pewno tak. To są wartości, w które wierzę. W mądre i świadome podróżowanie i świadomą codzienność.

Jak wybierasz tematy? Co jest dla Ciebie ważne?

Jest kilka dróg. Lubię przyglądać się zjawiskom i często są to zjawiska uniwersalne – nawet, jeśli dzieją się na krańcach świata. Głównym tematem moich osobistych zainteresowań jest przyroda, ale to, co widzę w przyrodzie, często odnosi się też do ludzi. Jeśli szanujemy przyrodę i podejmujemy decyzję w trosce o jej dobrostan, to tak samo możemy szanować prawa człowieka. Masa tematów przyrodniczych dotyczy tematów społecznych. Przykładowo: kryzys klimatyczny wpływa na migracje i kwestie sprawiedliwości klimatycznej. Nie chciałabym szufladkować tematów, bo one się przenikają.

Domyślam się, że w epoce fake newsów merytoryczne przygotowanie do nagrania wiąże się z ogromem pracy?

Rzeczywiście, mam coraz więcej pracy researchesrskiej i factcheckingowej. To jest po prostu konieczne w zalewie niepotwierdzonych informacji i żonglowania danymi w internecie. Rzetelność jest bardzo ważna. Nie mogę polecieć po łebkach w oparciu na trzech pierwszych linkach z Google. Przygotowanie merytoryczne zajmuje długie godziny, a nawet dni spędzone przed komputerem. Chodzenie wszystkimi ścieżkami wokół tematu to najdłuższy proces. Dłuższy niż rozmowa czy dojechanie do rozmówcy na drugi koniec Polski. Chciałabym robić odcinki częściej, ale to raczej nie możliwe przy takich wyzwaniach.

Jeśli chodzi o technikę, mam własny sprzęt do nagrań podcasterskich. Podróżując z niewielkim plecakiem, mogę stworzyć studio gdziekolwiek na świecie.

Podróże to nieodłączna część życia Kamili. Zarówno zawodowego, jak i prywatnego. / fot. arch. prywatne Kielar

Podcastów jest coraz więcej. Jak to przekłada się na jakość?

W Polsce jest teraz około 7,5 tys. podcastów. Niewiele w porównaniu z blogami i kontami na Instagramie. Teoretycznie nie jest nas aż tak wiele. Nieważne, co się robi, nawet jedno zdanie może być wartościowe. Z jednej strony popularyzacja podcastów może doprowadzić do tego, że zainteresują się tym osoby rzetelne. Ja cały czas wierzę w formę audio. Zupełnie inaczej przyswaja się taką treść, niż skanując artykuł w internecie. To, że jest wiele podcastów, to może i dobrze, bo w tym zalewie będą pojawiać się dobre podcasty. Trzeba je sobie tylko wyłuskać. Za granicą wygląda to już nieco inaczej, bo tam podcasterzy eksperymentują z formami i stawiają na najlepszą jakość.

Trzeba chyba też wiedzieć, jak przykuć uwagę słuchacza?

Ja bardzo wierzę w moc storytellingu, dobrze skonstruowane i dobrze opowiedziane historie. Nie ma znaczenia, czy to rozmowa, czy opowieść wieloodcinkowa. Dobre ułożenie powoduje dużo większe przywiązanie odbiorców. Uważam, że w podcaście nie powinno być też pustych przebiegów, pytań i odpowiedzi, które nic nie wnoszą. Bardzo szanuję czas moich odbiorców. Nie boję się usunąć kilku minut nagrania, jeśli to tylko powtórzenie czegoś, co padło wcześniej. Na pewno uatrakcyjnieniem są też efekty dźwiękowe. Sama teraz pracuję z nowymi formami. Montuję różne rozmowy ze świata, do tego dojdą tłumaczenia.

Wiem, że Twój najbliższy wyjazd to też będzie okazja na sprawdzenie nowych form. Co planujesz?

Dosłownie zaraz wyjeżdżam na dwa miesiące, żeby zbierać nagrania do materiału audio. Wybieram się na pogranicze USA i Meksyku. Chcę przyjrzeć się, jak postawiony mur wpływa na zjawiska przyrodnicze i społeczne. Nie wszyscy wiedzą, jak oddziałuje na wody gruntowe czy populacje zwierząt. Samo zjawisko grodzenia to prosta odpowiedź na duże problemy, która nic nie rozwiązuje. Planuję wiele nagrań terenowych. Zamiast klasycznych rozmów będą fragmenty wypowiedzi różnych osób, migrantów, mieszkańców, pracowników organizacji pozarządowych. To właściwie bardziej reportaż niż podcast. Audio będzie dla mnie kluczowe przy tym projekcie.