Historia Jerozolimy

Kiedy powstała Jerozolima? Niełatwo o odpowiedź, bo archeologom nie pracuje się łatwo w miejscach kultu wielkich religii. Wydaje się, że ludzie zamieszkiwali obszar późniejszego miasta już w epoce chalkolitu (ok. 7 tys. lat temu). Jako lokalny ośrodek pod nazwą Urszalim musiała istnieć już w XIV w. p.n.e. Wiemy o tym dzięki tzw. korespondencji z Amarny.

Jest to odkryte ponad sto lat temu archiwum dyplomatyczne faraonów Amenhotepa III i jego syna Echnatona. Na tabliczce EA 290 zachował się list wysłany przez Abdi-Hebę, władcę Urszalimu, w którym ów lojalny wasal Egiptu prosi faraona o wsparcie. Na podstawie badań archeologicznych szacuje się, że w epoce brązu miasto to miało kilkuset mieszkańców i panowało nad jakąś częścią Pogórza Judzkiego. Niektórzy egiptolodzy znajdują toponim podobny do nazwy Jerozolima w jeszcze starszych tekstach niż tabliczki amarneńskie (nawet z XIX stulecia p.n.e.). Jednak te ustalenia nie są powszechnie akceptowane w świecie nauki.

Jakkolwiek daleko wstecz sięgała przeszłość świętego miasta, jego pierwotni mieszkańcy byli poganami. Najczęściej autorzy biblijni łączą miasto z ludnością kananejską, nazywaną Jebuzytami. W księdze Ezechiela Jahwe poprzez proroka grozi Jerozolimie, wypominając jej pogańskie pochodzenie: „Matka wasza była Chetytką, a ojciec wasz Amorytą”.

Mimo to autorzy biblijni niekiedy próbowali podkreślać znaczenie Jerozolimy nawet w pradawnych czasach. W Księdze Rodzaju, gdy Abraham wraca po wygranej bitwie, wita go winem i chlebem miejscowy król Melchizedek. Autor nazywa go wręcz kapłanem „Boga najwyższego”, sugerując że kult Jahwe istniał w świętym mieście nawet w czasach patriarchów, gdy nie sprawowali oni jeszcze władzy nad Jerozolimą.

Lecz częściej mówi się, że w czasach przed Dawidem była ośrodkiem obcym – „miastem cudzoziemców”. Pierwotna ludność była więc prawdopodobnie kananejska, a po najazdach tzw. ludów morza w XIII–XII w. p.n.e. pojawiły się wpływy filistyńskie. Dopiero później, wraz z pojawieniem się dynastii Dawidowej, miała Jerozolima stać się ważnym religijnym ośrodkiem Izraela. Jednak i w tym wypadku tradycje są dosyć sprzeczne.

Kto wybudował pierwszą Świątynię Jerozolimską?

Według biblijnej 1 Księgi Kronik Dawid chciał zbudować świątynię w zdobytym przez siebie mieście, jednak zaoponował sam Bóg. W planie opatrzności było bowiem, że zbuduje ją dopiero Salomon. Biblijny opis nowego przybytku jest doprawdy imponujący.

„Dom, który Salomon zbudował dla Pana, miał sześćdziesiąt łokci długości [łokieć to około pół metra; przyp. red.], dwadzieścia szerokości i trzydzieści wysokości. Sień zaś przed główną budowlą świątyni miała dwadzieścia łokci długości, stosownie do szerokości świątyni, i dziesięć łokci szerokości, w kierunku długości świątyni. Świątynię zaopatrzył w okna o zakratowanych wnękach. Na murze świątyni dokoła poprowadził nadbudowę z pięter wzdłuż murów świątyni wokół głównej budowli i sanktuarium oraz zrobił dokoła boczne pomieszczenia” – czytamy w Biblii (1 Krl 6, 2–10).

„Dom zaś przy wznoszeniu go został zbudowany z kamieni, których od czasu wydobycia już nie obrabiano. Dlatego nie słyszano w domu, przy jego budowie, ani młota, ani siekiery, ani jakiegokolwiek narzędzia żelaznego (...) Tak więc zbudował tę świątynię i wykańczając, opatrzył ją wklęsłym stropem cedrowym. Nadbudowę wzniósł nad całą świątynią na pięć łokci wysoko i połączył ze świątynią drewnem cedrowym”.

Rekonstrukcja Świątyni Jerozolimskiej za panowania Heroda Wielkiego / Źródło: http://www.lysator.liu.se/runeberg/nfbl/ / https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Jerusalem_Ugglan_1.jpg

Większość uczonych dystansuje się od baśniowego wręcz przepychu królestwa Salomona. Na dodatek Jerozolima nie była wcale jego stolicą. W czasach, w których umieszcza się dynastię dawidową, była wciąż małym ośrodkiem – zajmującym około 3 ha i liczącym zaledwie kilkuset mieszkańców. Raczej skromne, administracyjne budynki publiczne powstają w niej dopiero w IX w. p.n.e. i prawdopodobnie wtedy upowszechniać zaczyna się tam kult Jahwe, przeszczepiony z Samarii, miasta dominującego wówczas nad pobliską Judą. 

Kto rządził Jerozolimą? 

Kolejni władcy Judy długo działali w cieniu silniejszego królestwa Izraela. Jednak w VIII w. p.n.e. sytuacja w regionie uległa zmianie. Na politycznej szachownicy pojawił się nowy, zewnętrzny i potężny gracz: Asyria. Taka sytuacja daje mniejszym graczom okazję do zmiany lokalnych układów sił. Izrael należał do tych, którzy mieli do stracenia więcej, stąd włączał się w próby montowania antyasyryjskich koalicji. Cena była wysoka. Samarię dwukrotnie zdobyto, w 740 i 722 r. p.n.e.

Ograbiona i wyludniona (Asyryjczycy stosowali bowiem politykę karnego przesiedlania ludności) stolica Izraela znalazła się w cieniu Jerozolimy. Tymczasem jerozolimscy władcy od początku wykazywali uległość wobec nowego hegemona. Król Achaz (panujący ok. 734–728 r. p.n.e.) posyłał królowi asyryjskiemu hojne dary, czerpiąc nawet ze skarbca świątynnego. Miał też być obecny przy zdobyciu Damaszku przez władcę Asyrii i złożyć mu hołd.

Konsekwentnie proasyryjska polityka odniosła skutek. Juda pod koniec VIII w. p.n.e. poszerza się o część przygranicznych regionów nieistniejącego już Izraela, otrzymuje też żyzne tereny odebrane stawiającym opór miastom filistyńskim. Wprawdzie syn Achaza Ezechiasz okazał pewną chwiejność wobec Asyryjczyków, przez co Jerozolima była w 701 r. p.n.e. oblegana przez króla Sennacheryba. Jednak udało jej się uniknąć najgorszego losu – skończyło się na sporym trybucie.

Dominacja asyryjska nie była jednak wieczna. Pod koniec lat 40. VII w. p.n.e. do gry w Palestynie wrócił na nowo skonsolidowany Egipt. Władza Asyrii kurczyła się na wszystkich frontach, aż do upadku Niniwy w 612 r. p.n.e., kończącego w zasadzie losy asyryjskiego imperium. Do klęski tej przyłożyli swoją rękę Babilończycy pod przywództwem króla Nabuchodonozora. I tak Asyrię zastąpiło nowe imperium, którego nie zdołali powstrzymać nawet Egipcjanie.

Tym razem to Juda znalazła się w kiepskiej pozycji, stając okoniem wobec nowego hegemona. Mimo złożenia hołdu król Jehojakim zbuntował się. Zakończyło się to zdobyciem Jerozolimy przez Babilończyków w 597 r. p.n.e. Gdy to nie pomogło i buntownicze nastroje powróciły, babilońscy żołnierze zrównali Jerozolimę z ziemią. Elity dawnego królestwa wysiedlono do Mezopotamii, deportowano też wielu mniej znacznych mieszkańców. Tak powstała trwająca do dziś diaspora żydowska.

Odbudowa i upadek Świątyni Jerozolimskiej 

Dominacja babilońska trwała raptem dwa pokolenia. W 539 r. przerwał ją nowy ambitny gracz: Cyrus Wielki, twórca imperium perskiego. Żydzi patrzyli na jego sukcesy z nadzieją. Tradycja biblijna widziała w nim narzędzie boskie, wręcz pomazańca Jahwe. Przypisano mu wolę odbudowy jerozolimskiej świątyni i zezwolenie na powrót wygnańców. Był to jednak powolny proces i słabo poświadczony w źródłach.

Wiemy, że do Judy wrócił (ok. 521–515 r. p.n.e.) m.in. Zorobabel, wnuk pokonanego przez Babilończyków Jehojakima. Nie wrócił jednak na tron, a jedynie spełniał funkcje administracyjne w imieniu Persów. Nie zapomniał oczywiście o Świątyni Jerozolimskiej: „A Jozue, syn Josadaka, i bracia jego kapłani oraz Zorobabel, syn Szealtiela, i bracia jego przystąpili do zbudowania ołtarza Boga izraelskiego, aby na nim złożyć całopalenia, jak przepisano w Prawie Mojżesza, męża Bożego. I na dawnym fundamencie wznieśli ołtarz, podczas gdy niebezpieczeństwo groziło im ze strony narodów pogranicznych, i złożyli na nim całopalenia dla Pana, całopalenia poranne i wieczorne”. (Ezd 3, 2-3).

Prace budowlane miały nastąpić niemal od razu od odnowienia kultu na wzgórzu świątynnym. Czy tak jednak było, badacze nie mają pewności. Do połowy V w. p.n.e. Jerozolima była raczej małym prowincjonalnym ośrodkiem. Do restauracji monarchii nie doszło.

Życiem religijnym i politycznym tej małej części perskiego imperium zaczęli kierować kapłani pod okiem perskich namiestników. Była to zmiana rewolucyjna: kult nagle musiał obejść się bez króla. Z czasem znaczenie Jerozolimy, jako stolicy perskiej prowincji Jehud, wzrosło. Te raczej spokojne czasy zakończyły triumfalne kampanie Aleksandra Wielkiego.

Po jego śmierci Palestyna stała się częstą strefą starcia między dwiema wielkimi monarchiami hellenistycznymi: ptolemejskim Egiptem i seleukidzką Syrią. Rywalizacja tych potęg w pewnym momencie pozwoliła Żydom na rewoltę, a finalnie na odtworzenie królestwa po kilku wiekach niebytu.

Mapa Jerozolimy / Fot. Jan Van Jagen/Buyenlarge/Getty Images

Od Machabeuszy do Heroda

Żydzi po wyprawie Aleksandra znaleźli się pod silną presją kultury greckiej. Dla rosnącej diaspory w świecie śródziemnomorskim greka na ponad tysiąc lat stała się głównym językiem. Również Żydzi żyjący w Palestynie odczuwali pokusę hellenizacji, a nie były wolne od niej nawet elity kapłańskie, co wzmacniało napięcia społeczne.

Gdy władzę nad Palestyną zdobyli Seleukidzi, za panowania Antiocha IV Epifanesa wybuchł konflikt. Seleukida popierał bowiem stronnictwo żydowskie przyjmujące greckie obyczaje. Wymienił jednak raczej lojalnego wobec siebie arcykapłana Jazona na Menelaosa (warto zwrócić uwagę, że obaj nosili greckie imiona), gdyż ten obiecał przekazywać do królewskiego skarbca większe dary i wpływy z podatków.

Gdy w 168 r. p.n.e. Antioch wyprawił się do Egiptu, rozeszła się plotka o śmierci władcy. To skłoniło odsuniętego Jazona do powrotu do Jerozolimy i przejęcia władzy arcykapłańskiej. Powracający z kampanii wojennej król musiał zdobyć nielojalne miasto. Jerozolima została ograbiona, a Menelaos przywrócony na stanowisko. Rekonstrukcja dalszych wydarzeń jest niepewna.

Ponoć grecki władca chciał zmusić Żydów do pogaństwa, profanując świątynię i niszcząc żydowskie księgi. To spowodowało powstanie, którym kierowali członkowie rodu Hasmoneuszy, bardzo krytycznego wobec greckich wpływów. Jednym z najważniejszych epizodów walk było zdobycie Jerozolimy w 164 r. p.n.e. i oczyszczenie świątyni, co po dziś dzień upamiętnia żydowskie święto Chanuka.

Walki trwały jeszcze długo, a buntownicy skorzystali na niestabilności państwa Seleukidów, coraz bardziej rozrywanego przez konflikty dynastyczne. Pierwszym przywódcą hasmonejskiej rebelii, którego uznawano za władcę, choć bez tytułu monarchy, był Jonatan (zm. 143 r. p.n.e.). Pełnił równocześnie funkcję arcykapłańską.

Kolejni członkowie rodu zdobywali coraz większą niezależność, a z czasem poszerzyli Judeę o terytoria przyległe. W końcu też przyjęli pod koniec II w. p.n.e. tytuł królewski. Musiało budzić to kontrowersje – w końcu wedle tradycji królem powinien być ktoś z domu Dawida...

Tymczasem w życie odrodzonego królestwa zaczął ingerować Rzym, potęga z zachodu. W 66 r. p.n.e. Pompejusz Wielki zdobył Jerozolimę. Łabędzim śpiewem dynastii hasmonejskiej była próba przejęcia władzy przez arcykapłana Antygona. Rzymianie wsparli swojego klienta Heroda Wielkiego – arystokratę będącego m.in. namiestnikiem Galilei. Ten zdobywszy Jerozolimę, z nadania Rzymu został królem Judei. Choć później w rzymskiej wojnie domowej poparł Marka Antoniusza, zdołał zachować władzę. Wraz z jego panowaniem dla Świątyni Jerozolimskiej nadeszły złote czasy.

Sercem Jerozolimy była świątynia Salomona. Nie on jednak ją zbudował. Próbowano nawet łączyć wzniesienie tego przybytku z postacią… Mojżesza. Twierdził tak m.in. grecki historyk Hekatajos z Abdery ok. 300 r. p.n.e. / Fot. Sepia Times/Universal Images Group via Getty Images

Jerozolima za czasów Heroda

Za Heroda Jerozolimę znacząco rozbudowano. Zaczęła przypominać inne miasta starożytne korzystające z luksusów greckiej cywilizacji: wzbogaciła się o teatr, hipodrom i amfiteatr. Wzrosły też walory obronne miasta wzmocnionego fortami i twierdzą Antonia. Rozbudowano świątynię.

Okręg świątynny za czasów Heroda objął obszar 14 ha. To powierzchnia prawie pięciokrotnie większa niż – wedle szacunków archeologów – całej Jerozolimy w czasach Salomona! Obszar ten wyrównano i wzmocniono murem zwanym dziś Ścianą Płaczu.

Świątynia składała się z dwóch zasadniczych części. Tylko na zewnętrznym dziedzińcu mogli przebywać obcy. W cieniu ogromnych portyków pielgrzymi znajdowali schronienie przed upałem. Główną budowlę tej części stanowiła dwupiętrowa hala królewska, gdzie załatwiano formalności związane z potrzebami wierzących. Dalej, pośrodku, znajdowała się właściwa świątynia, otoczona własnym murem.

Herod Wielki / Fot. Hulton Archive/Getty Images

Wejście do niej było dostępne tylko dla Żydów. Jak wyglądał spacer do środka, możemy wyobrazić sobie, czytając opis Józefa Flawiusza: „Otwarty dziedziniec, który był wyłożony różnymi kamieniami, mienił się cały barwami. Jeśli się szło przezeń ku drugiej świątyni, spotykało się na drodze otaczającą ją kamienną balustradę wysoką na trzy łokcie i wykutą z wielkim kunsztem. Na niej w równych odstępach były umieszczone tablice obwieszczające – jedne pismem greckim, drugie łacińskim – prawo oczyszczenia, które zabraniało komukolwiek obcemu wstępu do miejsca świętego, drugi bowiem okręg nazywał się świętym. Wstępowało się doń z pierwszego po czternastu schodach. Górna płaszczyzna miała kształt czworokąta i otoczona była własnym murem, który miał po zewnętrznej stronie czterdzieści łokci wysokości, lecz był zasłonięty schodami”.

Do właściwego przybytku prowadziły od strony wschodu kolejne dwa dziedzińce. Jeden, zwany dziedzińcem kobiet, stanowił ostatnie miejsce, w którym mogły przebywać kobiety. Dalej był dziedziniec Izraelitów dostępny dla mężczyzn, po czym trzeci – zarezerwowany już tylko dla kapłanów i na nim znajdował się właściwy przybytek.

Według rekonstrukcji prof. Krystyny Stebnickiej: „Zgodnie z biblijnymi nakazami dzielił się na trzy pomieszczenia: z przedsionka (ulam) przechodziło się do sanktuarium (hechal), gdzie wystawiono przedmioty kultowe, dalej zaś, za zasłoną, znajdowało się pomieszczenie zwane »święte świętych« (rewir), które pozostawało puste (wchodził do niego arcykapłan raz do roku w święto Jom Kippur). Przed budynkiem stał ołtarz ofiarny, na którym kapłani składali ofiary”.

Tak wyglądała świątynia w czasach Heroda Wielkiego, tak też musiała wyglądać w czasach Jezusa oraz w przededniu swojego upadku. Losy królestwa Heroda po jego śmierci w 4 r. p.n.e. bardzo się skomplikowały. Państwo podzielono na kilka części. Nad niektórymi (w tym nad Jerozolimą) Rzymianie to przejmowali, to oddawali kontrolę różnym potomkom Heroda.

Rzymscy namiestnicy wykazywali się często niekompetencją i brakiem zrozumienia dla lokalnej wrażliwości religijnej, a sytuacja od lat 40. I w. n.e. coraz bardziej się zaogniała. Rosło także rozczarowanie Żydów elitami kapłańskimi, które reprezentowały w sporej części frakcję pokojową spolegliwą wobec Rzymian.

Wiosną 66 r. doszło do wybuchu. Tym razem jednak nie powtórzył się cud rewolty hasmonejskiej. Mimo początkowych sukcesów powstańców Rzymianie przeszli do ofensywy, gdy cesarz Neron wysłał na wschód zdolnego wodza Wespazjana. Rzym nie stanowił podupadłej monarchii hellenistycznej jak niegdyś Seleukidzi, ale imperium u szczytu potęgi. Nawet wybuch w cesarstwie wojny domowej – który finalnie uczynił z Wespazjana imperatora – nie spowolnił akcji pacyfikacyjnej. Tytus, jego syn i późniejszy następca, wiosną 70 r. rozpoczął oblężenie Jerozolimy.

Po kilku miesiącach zdobył ją i spalił świątynię, wywożąc olbrzymie łupy. Zniszczone miasto w zasadzie przestało istnieć. Ponad pół wieku później cesarz Hadrian postawi na miejscu ruin Jerozolimy nowe miasto: Aelia Capitolina. Nie jest jasne, czy było to przyczyną, czy skutkiem kolejnego żydowskiego buntu – rozpaczliwego powstania Bar Kochby w latach 30. II w. n.e. Tak czy inaczej, owo miasto było na wskroś pogańskie.

Zmieni to dopiero polityka religijna Konstantyna Wielkiego w IV w., który rozpocznie w nim szeroki projekt budowli upamiętniających mękę Jezusa. Niedługo później, w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach, Żydzi przez chwilę mieli szansę odzyskać swoje najświętsze miejsce.

Model starożytnej Jerozolimy w czasach Heroda Wielkiego / Fot. Paul Almasy/Corbis/VCG via Getty Images

Trzecia Świątynia Jerozolimska

Rok 360 mógł wiele namieszać w dziejach świata. Wszystko za sprawą Juliana, kuzyna Konstancjusza II (ostatniego żyjącego syna Konstantyna Wielkiego), uczyniony przez tegoż cezarem (czyli niższej rangi współrządcą) imperium. Po kilku latach skutecznej walki z barbarzyńcami nad Renem został obwołany przez wojsko Augustem. Wobec tej uzurpacji Konstancjusz nie mógł pozostać obojętny. Rozpoczęły się przygotowania do wojny domowej. Do konfrontacji jednak nie doszło. Cesarz umarł złożony chorobą, a nie chcąc powiększać chaosu, wyznaczył Juliana na swojego następcę.

Wkrótce okazało się, że młody władca odszedł znacząco od religijnych przekonań swoich krewnych i poprzedników stawiających na chrześcijaństwo. Powrócił do wierzeń pogańskich. Chrześcijan nie prześladował, ale nie szczędził im rozmaitych szykan, pisząc np. traktat „Przeciw Galilejczykom”, jak pogardliwie określał wyznawców nauk Jezusa.

Oprócz próby odrodzenia i reformy pogańskiego kultu zainteresował się też religią Żydów. Przebywając w Antiochii i przygotowując się do wojny z Persami, miał przywołać ich hierarchów i spytać, czemu nie składają ofiar swojemu Bogu. Odpowiedzieli, że mogą to robić tylko w Jerozolimie, a ich świątynia jest od dawna w ruinie. Julian podjął więc decyzję o odbudowie świątyni! Był to nie tylko policzek dla chrześcijan, ale także próba podważenia słów Jezusa, że nie zostanie z niej kamień na kamieniu.

Prace zaczęły się najpewniej na początku 363 r., nigdy jednak nie zostały ukończone. Jak pisał chrześcijański historyk Sokrates Scholastyk w V w.: „Tymczasem w nocy nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi i wyrzuciło na wierzch głazy dawnego fundamentu świątyni i wszystkie je rozsypało razem z pomieszczeniami, jakie się na nich opierały. Przerażenie ogarnęło Żydów, kiedy się to stało, a wieść o wydarzeniu ściągnęła na miejsce ludzi nawet z dalekich stron”. Trzęsienie ziemi i towarzyszący mu pożar miały wstrzymać prace budowlane na wzgórzu świątynnym. Śmierć Juliana Apostaty w trakcie kampanii perskiej przypieczętowała losy projektu odbudowy.

Był to zarazem wielki propagandowy sukces chrześcijan – wydarzenie uznawano za wyraz woli bożej. Jak zauważyła prof. Stebnicka, o klęsce projektu odbudowy świątyni pisze tylko jeden znany nam pogański autor (Ammianus Marcellinus), a autorzy rabiniczni kompletnie go przemilczają. Za to chrześcijańskie relacje o wydarzeniach jerozolimskich z czasem uzupełniane są o kolejne cudowne elementy.

Wspomniany już Sokrates pisze dalej: „W obecności zatem wielkich tłumów miał miejsce jeszcze inny niezwykły fakt: oto ogień, który spadł z nieba, zniszczył wszystkie narzędzia budowniczych. Można więc było zobaczyć, jak płomienie pochłaniały młoty, dłuta rzeźbiarskie, piły, topory, siekiery, krótko mówiąc wszystkie niezbędne do pracy narzędzia, ile ich tylko mieli robotnicy. Przez cały ten dzień trawił ogień te rzeczy. Żydzi natomiast zdjęci nieopisaną trwogą, nawet wbrew swej woli czynili wyznanie wiary, mówiąc, że Chrystus jest Bogiem”.

Przy sposobie, w jaki starożytni budowali, trzęsienia ziemi często kończyły się mniejszymi lub większymi pożarami. W licznych opisach cudów jerozolimskich z 363 r. ogień działa inteligentnie. Sterowany z nieba spada na narzędzia pracy mają ce służyć „bezbożnej” budowli. Kule ognia podnoszą się z fundamentów świątyni i… latają po Jerozolimie, polując na Żydów!

Innym elementem często pojawiającym się w opisach tego zdarzenia jest cud napiętnowania Żydów ognistym znakiem krzyża. Jak pisał Sokrates, „w nocy ukazały się odbite na ich szatach płomieniste znaki krzyża. Z nastaniem dnia ujrzeli je Żydzi, a kiedy chcieli pozmywać i pościerać, w żaden sposób nie mogli tego dokazać”.

Trzecia świątynia nigdy więc nie powstała. Przy kilku późniejszych okazjach Żydzi pragnęli ją odbudować (np. po zajęciu Jerozolimy przez Persów czy po podboju arabskim), ale skończyło się na planach. Współcześnie istnieją w obrębie judaizmu grupy nawołujące do odbudowy. Działa np. The Temple Institute, który przygotowuje już rytualne przedmioty i obiekty na potrzeby przyszłej świątyni.

Jej powstanie raczej szybko nie nastąpi. Z oczywistych względów, byłoby to bardzo problematyczne z politycznego punktu widzenia. Na szczycie wzgórza świątynnego znajdują się obecnie Kopuła na Skale i Meczet Al-Aksa, dwa ważne miejsca dla muzułmanów. Jakakolwiek ingerencja państwa Izrael w istnienie tych obiektów wywołałaby olbrzymie reperkusje w i tak niełatwych relacjach z arabskimi sąsiadami.