Do niedawna ludzie na całej Ziemi mogli podziwiać imponujący widok rozgwieżdżonego nocnego nieba. Efekty tego są widoczne w starożytnych kulturach. Od mitów, które zainspirowały konstelacje widoczne na nieboskłonie, po budowle wzniesione zgodnie z obserwacjami dawnych astronomów. Nieuzbrojone oko ludzkie powinno być w stanie dostrzec kilka tysięcy gwiazd w pogodną, ciemną noc.

Niestety, rosnące zanieczyszczenie światłem sprawia, że coraz rzadziej możemy powiedzieć „niebo gwiaździste nade mną”. To nawiązanie do słynnego cytatu niemieckiego filozofa Immanuela Kanta. Badanie opublikowane w prestiżowym czasopiśmie naukowym „Science” wykazało, że dla ludzkich oczu sztuczne oświetlenie przyćmiło nocne niebo szybciej, niż wskazywały na to wcześniejsze pomiary satelitarne.

Co to jest zanieczyszczenie światłem?

Zanieczyszczenie światłem to światło wyemitowane w złym kierunku. Pada ono nie tylko na zamierzony cel np. chodnik czy ulicę, ale również ściany budynków, drzewa, trawniki. Nawet 60 proc. światła z typowych, nieosłoniętych lamp jest wysyłane w niewłaściwą stronę. Takie światło jest rozpraszane w atmosferze i powoduje jej „świecenie”, czyli tzw. łunę miejską.

Z badań przeprowadzonych kilka lat temu wynika, że aż 96,8 % polskiego nieba jest zanieczyszczone światłem. W innych krajach rozwiniętych sytuacja jest podobna. 80 procent mieszkańców Ziemi nie widzi już Drogi Mlecznej – ogłosili naukowcy w 2016 r. Dotyczy to aż 99 procent populacji Stanów Zjednoczonych i Europy.

Teraz nowe badania oparte na nauce obywatelskiej pokazują, że problem szybko narasta. Łuna miejska sprawia, że coraz częściej jedynym obiektem, jaki widzimy na nocnym niebie jest Księżyc.

Co wykazały nowe badania nocnego nieba?

Dane do badań pochodziły z obserwacji społecznościowych zebranych z całego świata w ramach Globe at Night. To program prowadzony przez NOIRLab, część amerykańskiej National Science Foundation (NSF). – Przy takim tempie zmian dziecko urodzone w miejscu, w którym widać dziś 250 gwiazd, mając 18 lat będzie w stanie zobaczyć tylko 100 gwiazd – mówi dr Christopher Kyba z Niemieckiego Centrum Badań Nauk o Ziemi, główny autor badań.

Globe at Night zbiera dane dotyczące widoczności gwiazd od 2006 roku. Każdy może przesłać swe obserwacje za pośrednictwem aplikacji na komputerze stacjonarnym lub smartfonie. Autorzy badań przeanalizowali ponad 50 tys. takich obserwacji z lat 2011–2022. Skoncentrowali się na danych z Europy i Ameryki Północnej.

Okazało się, że nocne niebo zwiększało swą jasność w tempie 9,6% rocznie w ciągu ostatniej dekady. To znacznie więcej, niż wynikało z pomiarów satelitarnych. Wskazywały one, że co roku niebo staje się jaśniejsze o tylko 2%. – To pokazuje, że istniejące satelity nie są wystarczające do badania takich zmian na Ziemi – komentuje dr Kyba.

Istniejące satelity nie są dobrze przystosowane do pomiaru poświaty nieba. Nie mają instrumentów rejestrujących światło o barwie niebieskiej. A właśnie takie światło emitują białe lampy LED, które coraz częściej zastępują żółtawe lampy sodowe, stosowane dawniej w latarniach. – Nasze oczy są bardziej wyczulone na niebieskawe światło, które sprawia, że postrzegamy niebo jako jaśniejsze. To może wyjaśniać różnice między naszymi wynikami a pomiarami satelitarnymi – wyjaśnia dr Kyba.

Dobre warunki do obserwacji zapewniają już tylko parki ciemnego nieba

Ile gwiazd można zobaczyć na nocnym niebie nad Polską podczas bezchmurnej nocy? W Warszawie zaledwie kilkadziesiąt, maksymalnie 200. Ale już w Bieszczadach – nawet 7000. Parki ciemnego nieba to ostoje naturalnego ekosystemu, ostatnie miejsca na Ziemi, gdzie żyje się naturalnym rytmem nocy i dnia.

W Polsce mamy dwa takie miejsca: Park Gwiezdnego Nieba w gminie Lutowiska w Bieszczadach oraz powstały w 2009 roku Izerski Park Ciemnego Nieba leżący na pograniczu polsko-czeskim. W skali globalnej Namibia to najmniej zanieczyszczone sztucznym światłem miejsce na Ziemi. A gdzie obserwować gwiazdy w Europie? Parki ciemnego nieba znajdziemy m.in. na chorwackiej wyspie Hvar i na szczycie góry Pic du Midi de Bigorre we francuskich Pirenejach.

Źródło: Science.